Na szał na punkcie The Black
Crowes jakoś nigdy się nie załapałem. Być może ten największy przypadł na
czasy, gdy odkrywałem inne zespoły lub nie byłem specjalnie zainteresowany
nowościami. Może te zachwyty jeszcze przede mną – w końcu to jeden z
ważniejszych zespołów rockowych ostatniego ćwierćwiecza, więc prędzej czy
później wypadałoby nadrobić zaległości i wejść głębiej w ten temat. Na razie
jednak The Black Crowes muszą poczekać – i tak podobno znowu nie istnieją, więc
nie ma co się spieszyć. Tymczasem obecny zespół wokalisty i gitarzysty tej
formacji – Chrisa Robinsona – wydał w tym roku swoją czwartą płytę o
przydługawym tytule – Anyway You Love, We
Know How You Feel. Pierwsze, co rzuca się w uszy przy odsłuchu tego albumu,
to niesamowity luz, z jakim gra ten skład. W zasadzie nietrudno wyobrazić
sobie, że siedzi się właśnie w jakiejś zadymionej knajpie na południu Stanów,
gdy nagle na scenę wchodzi paru długowłosych brodaczy w niemodnych koszulach i
spodniach na szelkach. Czujecie ten klimat? To włączcie płytę, zamknijcie oczy
i taką właśnie scenę sobie wyobraźcie.
Anyway You Love, We Know How You Feel to pod wieloma względami
płyta bardzo tradycyjna. „Winylowy” czas trwania (jak wspaniale, że artyści
masowo wracają do starych dobrych trzech kwadransów na swoich płytach), osiem
kompozycji, miłe dla ucha prawdziwe brzmienie „żywych” instrumentów, dobre
melodie. Z jednej strony jest to album, jakiego należałoby się spodziewać po
obecnej grupie wokalisty The Black Crowes (w CRB gra też klawiszowiec The Black
Crowes Adam MacDougall) – jest sporo brzmień blues-rockowych czy southern rockowych,
ale to z pewnością nie jest muzyka jednowymiarowa, nastawiona tylko na tego
typu klimaty. Już otwierające płytę Narcissus
Soaking Wet zaskakuje lekko funkowym brzmieniem. Wyobraźcie sobie wspólny
projekt grupy Jamiroquay i Steviego Wondera. Kolejnym zaskoczeniem było Ain’t It Hard But Fair. Konstrukcja dość
tradycyjna, ale znowu trochę czarnej muzyki w warstwie rytmicznej i kapitalne
dźwięki instrumentów klawiszowych w tle, które nadają temu numerowi dodatkowej
lekkości i polotu. To w ogóle album, na którym klawisze odgrywają sporą rolę, często
może nawet większą niż gitary. Numery takie jak Forever As the Moon (z którego tekstu pochodzi tytuł płyty) czy Leave My Guitar Alone to już typowa,
wiedziona tradycyjnym brzmieniem gitar muzyka amerykańskiego południa. Może
niezbyt odkrywcza, ale niezwykle dobrze zagrana i przede wszystkim bardzo
przyjemna w odsłuchu. Po kilku żywych kawałkach z gęstymi gitarami miło słucha
się bardzo spokojnego, delikatnego Some
Gardens Green, które przynosi kilka minut wyciszenia oraz okazji do
powolnego bujania się. To takie trochę ogniskowe granie, ale w bardzo
przyjemnej formie. Spokojniej jest jeszcze w pierwszej części Oak Apple Day – luzackim numerze
łączącym polot i lekkość kompozycji The Beatles z brzmieniami muzyki z
amerykańskiego południa. Pod koniec numer przyjemnie się rozkręca, nie tracąc
jednak nic ze swojego uroku. Zgodnie z przewidywaniami panowie nie szarżują też
w zamykającym album California Hymn,
które balansuje na granicy southern rocka i country.
Wobec podobno ostatecznego
rozwiązania The Black Crowes (choć chyba nikt, włącznie z braćmi Robinsonami,
nie wierzy, że nigdy się ponownie nie zejdą) fanom tej grupy pozostaje
skierować swą uwagę na nowe projekty muzyków tej formacji. Chris Robinson Brotherhood
jest oczywiście naturalnym kierunkiem dla takich osób. Mamy tu dwóch muzyków
TBC, w tym oczywiście obdarzonego charakterystycznym głosem lidera CRB, mamy
sporo elementów, za które fani kochali The Black Crowes, mamy też jednak trochę
inne, może bardziej świeże i swobodne podejście do muzyki amerykańskiego
południa. Anyway You Love, We Know How
You Feel nie jest w żadnym razie płytą odkrywczą. To zbiór numerów opartych
na melodiach, motywach i brzmieniach, które świat zna od dziesiątek lat, ale to
także krążek, który bardzo łatwo polubić, bo to po prostu taka łatwa w odbiorze
muzyka – natychmiast wpadająca w ucho, a jednocześnie zagrana z pomysłem, wyczuciem
i na wielkim luzie.
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w soboty o 13)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
Obrzydliwie profesjonalna płyta. Począwszy od kompozycji poprzez aranże, wykonanie i na końcu realizację nagrań, tfu!
OdpowiedzUsuńOd pierwszego numeru słychać i widać najwyższą jakość prezentowaną bez wysiłku, jakby od niechcenia, tfu!
Po czwartym numerze już zaczyna wkurzać - nie ma się do czego przyczepić - i zaczyna trochę robić się nudno.
Po ósmym jednak wracam do początku i narzekania zaczynam od nowa, tfu!
okropność! :D
Usuń29 yr old Tax Accountant Eleen Durrance, hailing from Guelph enjoys watching movies like My Father the Hero and Driving. Took a trip to Church Village of Gammelstad and drives a Town & Country. strona tutaj
OdpowiedzUsuń