Supergrupa The Dead Daisies ponownie wystąpiła w naszym kraju, tym razem w ciekawym, wciąż nowym miejscu na koncertowej mapie polski, czyli krakowskim Hype Parku. Tym razem kolektyw zajrzał do nas w składzie: Glenn Hughes, Doug Aldrich, Brian Tichy i Yogi Lonich. Ten ostatni awaryjnie zastąpił założyciela i pomysłodawcę grupy, australijskiego biznesmena i muzyka Davida Lowy'ego, który musiał na kilka dni pilnie wrócić do domu. Gdybym jednak o tym nie wiedział, kompletnie nie domyśliłbym się, że panowie grają w tym składzie zaledwie od kilku dni. Co chyba najlepiej świadczy o tym, z jakimi profesjonalistami mamy do czynienia. Muzyka The Dead Daisies nie jest przesadnie skomplikowana ani wyszukana - to bardzo solidny, świetnie brzmiący hard rock zagrany przez największych specjalistów od takiej muzyki w branży. I to było słychać w każdej kompozycji, jaką usłyszeliśmy tego wieczora. A obok materiału autorskiego grupy (z naciskiem na najnowszy, zeszłoroczny album) w tym dwóch niewydanych jeszcze numerów, były to covery z repertuaru Creedence Clearwater Revival (bardzo mocna, dynamiczna wersja Fortunate Son) i The Sensational Alex Harvey Band oraz dwie kompozycje z czasów, gdy Hughes śpiewał w Deep Purple - Mistreated i tradycyjnie już grane przez różne jego zespoły na bis Burn (co ciekawe, w żadnym z nich przy okazji oryginalnych wersji studyjnych Hughes nie był głównym wokalistą).