Podobnie jak w przypadku dwóch poprzednich albumów Map of Dawn to płyta niezbyt długa, o można by rzecz klasycznej winylowej długości. Trwa 39 i pół minuty i zawiera siedem kompozycji. To zresztą w ogóle zespół, w którym nawiązania do klasyki nie są rzadkością, bo i okładki mają nieco vintage’owe (choć dość dziwne, muszę przyznać), i brzmienie jak najbardziej „z epoki”, nawiązujące do złotych czasów psychodelii i twórczości takich grup jak choćby Jefferson Airplane. Co najważniejsze jednak, nie jest to – jak to często niestety bywa – płyta z niemal jednakowymi numerami. Nierzadko współczesne formacje z kręgu szeroko pojętej psychodelii grają naprawdę przyjemnie dla ucha, ale w zasadzie cały czas utrzymują się w tych samych schematach, w podobnych brzmieniach. Tu słychać wyraźnie, że zespół nie boi się zapuszczać w różne rejony – czasem nieco podszyte folkiem, jak w What We Can See, czasem rodem z westernów, jak w Wave of the Hand, innym znowu razem mroczniejsze, niepokojące, jak w Games czy Invite Jeffrey Over. Do tego pojawiające się gdzieniegdzie wstawki saksofonu obsługiwanego przez wokalistkę Keelin Mayer tworzą obłędną atmosferę i także dokładają się do tego, że grupa Abronia zdecydowanie wyróżnia się na tle licznej psychodelicznej konkurencji. Wisienką na torcie jest ostatnia i najdłuższa kompozycja na płycie – Caught Between Hives. Fantastyczny, leniwy snuj w mrocznym klimacie, z gatunku tych, co mogą wywoływać ciarki. Piękne zakończenie niezwykle udanego albumu!
Znakomicie rozkręca się ten zespół i to jest klasyczny przykład formacji, która powinna być o wiele bardziej rozpoznawalna, niż jest. Nie mówię tu oczywiście o żadnym mainstreamie, bo to przecież nierealne, ale oni grają na takim poziomie, że całe środowisko fanów klimatów okołopsychodelicznych powinno doskonale ich znać, a mam wrażenie, że – przynajmniej w Europie czy konkretniej także w Polsce – jakoś mało osób słuchających takiej muzyki o nich wie. Niby grali kilka miesięcy temu kilka koncertów na naszym kontynencie, ale jakoś tak chyba na razie nie dotarli jeszcze ze swoją muzyką do słuchaczy takiej muzyki. Miejmy nadzieję, że to się w końcu zmieni, bo zdecydowanie na to zasługują.
Płyty można posłuchać na profilu zespołu na Bandcampie.
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
Też słucham od drugiej płyty, która moim zdaniem jest najlepsza, klimatu na niej najwięcej z całej trójcy. Brak dystrybucji ich muzyki w Polsce, przesyłka ze Stanów ma koszmarną cenę.
OdpowiedzUsuń