środa, 22 czerwca 2016

Fobia Inc. - Astral Seasons [2016]



Sporo dzieje się na muzycznej mapie Polski. Z jednej strony media mainstreamowe i różne Opola cały czas wciskają pozbawionemu własnego gustu motłochowi tych samych wykonawców, którzy klepią w kółko te same numery, z drugiej zaś strony młodych zdolnych jest całe mnóstwo i najczęściej są skazani na granie w małych dziuplach dla kilkunastu osób. Czasami z tego tłumu komuś uda się wybić i wtedy kariera (przynajmniej w ramach rockowej niszy, bo przecież nie mam na myśli ciągłej emisji nagrań w środku dnia w stacjach muzycznopodobnych typu „zetka” czy inne eski) stoi otworem. Udaje się pewnie jednej grupie na 1000. Czy tą jedną na 1000 będzie białostocka Fobia Inc., która wypuściła niedawno płytę Astral Seasons? Za wcześnie, by cokolwiek wyrokować. Do takiego wybicia się potrzeba talentu, dobrych pomysłów, sprawnej promocji, pomysłu na siebie i masy szczęścia. Na razie można spokojnie napisać, że są niezłe pomysły z szansą na coś jeszcze ciekawszego w przyszłości. To już jakiś start.

Płyta Astral Seasons to 51 minut muzyki podzielonych na osiem instrumentalnych kompozycji, których tytuły – jak nietrudno się domyślić – skupiają się głównie na kolejnych porach roku. Ot, Vivaldi w wydaniu postrockowo-progresywnym, choć to oczywiście tylko luźne skojarzenie tytułów, bo z muzyką klasyczną twórczość białostockiej grupy nie ma nic wspólnego. Ten młody zespół tworzy swoje kompozycje, bazując na powtarzalności pewnych motywów i wciągając słuchacza w swoją bajkę tą małą muzyczną hipnozą. Ktoś mógłby powiedzieć, że czasami niewiele się dzieje w tych utworach, ale taka przecież jest konwencja w tego typu muzyce – tu nie chodzi o to, żeby w danym numerze pojawiały się co chwila nowe motywy stawiające wszystko na głowie. To muzyka dla cierpliwych słuchaczy. Taka, która potrzebuje czasu, by dobrać się do części mózgu odpowiedzialnej za czerpanie przyjemności z odsłuchu (jest taka w ogóle?). Chwilami przytłaczająca, jak w otwierającym płytę Lost czy w Winter (no tak, zima potrafi człowieka zdołować), chwilami dużo lżejsza i subtelniejsza, jak w Spring czy w Summer, w którym momentami robi się niemal funkowo. Kilka razy zespół wychyla się ze swojej postrockowej niszy i zapuszcza się w ciężkie klimaty progresywne. Najlepszym tego przykładem jest moje ulubione Solstice, gdzie zespól zręcznie żongluje intensywnością, przechodząc od mocnych, mrocznych niemal motywów, do klimatów dużo luźniejszych, mniej absorbujących. Spokojniej i nieco bardziej melancholijnie jest (co zrozumiałe, biorąc pod uwagę tytuł, w Autumn), którego zakończenie jest absolutnie fantastyczne i aż trochę żałuję, że zespół częściej nie idzie na Astral Seasons w tę stronę.

Przede wszystkim muszę zaznaczyć, że nie jest to płyta łatwa w odbiorze. Już samo założenie, że będzie to muzyka pozbawiona wokali, sprawia, że dla niektórych materiał może być mało przystępny. Nie ma tu też chwytliwych melodii, piosenkowych konstrukcji czy porywających, wirtuozerskich solówek. Jeśli jest to dla was przeszkodą przy poznawaniu nowej muzyki, to Astral Seasons radzę omijać szerokim łukiem. Jeśli jednak bardziej niż na wymienionych wcześniej elementach zależy wam na starannie budowanym klimacie, to płyta grupy Fobia Inc. może zwrócić waszą uwagę. To album pokazujący, że w tym zespole drzemie spory potencjał, choć do przebicia się do świadomości szerszej grupy słuchaczy trzeba chyba będzie nieco zaryzykować na kolejnych płytach i wyjść z czymś niespodziewanym i odważniejszym.


--
Zapraszam na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
oraz na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w soboty o 13)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz