wtorek, 5 marca 2019

Reignwolf - Hear Me Out [2019]


Reignwolf to ciekawe zjawisko na scenie muzycznej. Projekt, który w zasadzie niczego jeszcze wielkiego nie dokonał, nie dał jakichś poważniejszych podstaw do tego, żeby wyczekiwać pierwszego oficjalnego wydawnictwa z niecierpliwością i ekscytacją, ale… no cóż, tak w pewnym sensie właśnie było. Formacja była obecna w świadomości słuchaczy już od ładnych kilku lat, zaliczyła trasę z Black Sabbath, wypuściła parę singli, pojawiała się na YouTube przy okazji różnych sesji muzycznych dla stacji radiowych, generalnie robiła wokół siebie sporo zamieszania, ale wciąż nie miała na koncie dużej płyty. To się właśnie zmieniło, choć… no nie do końca, bo krążek Hear Me Out trwa poniżej 30 minut. Technicznie jest więc według amerykańskich zasad EP-ką, a według brytyjskich pełnoprawnym albumem. I bądź tu mądry. To jednak tylko nie do końca istotne kwestie techniczne. Grunt, że zespół w końcu coś wydał. Ale chwila – czy to w ogóle jest zespół? Zaczyna boleć mnie głowa.

Reignwolf to trzech muzyków… a czasami jeden. Mózgiem projektu jest gitarzysta i wokalista Jordan Cook – Kanadyjczyk, który jakiś czas temu przeniósł się w celu tworzenia muzyki w okolice Seattle, czyli wykonał odwrotny manewr niż kilka dekad temu formacja Heart. I to jego często samego zobaczycie na YouTube w trakcie różnych mniej lub bardziej oficjalnych sesji nagraniowych Reignwolf. Oficjalnie jednak Reignwolf to trio. Czasem. Hear Me Out zawiera dziesięć numerów, co przy wspomnianej już długości niespełna pół godziny daje wam pojęcie o charakterze kompozycji. Tylko jedna z nich – pierwsze na płycie Black and Red – przekracza (zaledwie o kilka sekund) trzy i pół minuty, a są tu także numery krótsze niż trzy, a nawet niż dwie minuty. Nie liczcie zatem na budowanie klimatu, hipnotyczne czarowanie słuchacza, instrumentalne odloty i pojedynki. To krótkie, zwarte numery, w których zespół szybko przechodzi do sedna, ogranicza się tylko do najbardziej niezbędnych dźwięków, a potem przechodzi do następnego numeru.

A w jakich klimatach te dźwięki są osadzone? Muzyka Reignwolf to swego rodzaju mieszanka rocka alternatywnego i garażowego oraz współczesnego bluesa. Jest bardzo nowocześnie, na czasie, dynamicznie, efektownie, z wykorzystaniem przesteru i wszelkich efektów, które sprawiają, że każdy dźwięk niemal lśni. Taka muzyka w ostatnich kilkunastu latach znalazła spore grono odbiorców, stąd chyba zresztą tak duże zainteresowanie zespołem, który przez sześć lat na scenie nie zdążył wydać płyty. Czasami jest nieco bardziej melodyjnie i chwytliwie, jak w Alligator, Ritual czy kapitalnie bujającym Keeper, które czerpie nie tylko z klimatów rockowych, ale też z R&B, ale bywa też nieco bardziej hałaśliwie, „nieludzko”, nieprzyjaźnie wręcz w pewnym sensie, jak w Over & Over. I nie używam takich określeń w negatywnym kontekście. Ten brud, ta szorstkość, brzydkość brzmienia spełniają konkretną funkcję i stanowią ważny element układanki. Ale tych melodyjnych, wpadających w ucho numerów jest tu znacznie więcej. Takie Wanna Don’t Wanna brzmi na przykład jak wspólny utwór Marca Bolana i Marilyna Mansona. Trudno to sobie wyobrazić? No cóż, takie właśnie było moje skojarzenie. Z kolei Son of a Gun spokojnie nadawałby się do jakiegoś kolejnego filmu Tarantino dzięki swojemu klimatowi mrocznego retro blues-rocka. Zresztą to samo pewnie można by napisać o zamykającym album Wolf River, gdyby tylko Cook pociągnął trochę ten temat i zrobił z tego pełnoprawny numer, a nie tylko trwające nieco ponad minutę klimatyczne outro.

Hear Me Out to dobry właściwy początek. Słychać, że te kompozycje dostały sporo czasu, by dojrzeć, nabrać odpowiedniego kształtu i brzmienia. Na pewno będzie o tej płycie głośno. Zobaczymy za czas jakiś, czy Cook i jego towarzysze będą w stanie to zamieszanie spożytkować i wydać album numer dwa na tyle szybko, by świat o nich nie zapomniał. Reignwolf to ciekawa propozycja dla fanów muzyki spod znaku Jacka White’a, Royal Blood czy The Black Keys. Czy powtórzą sukces tych wykonawców? Na takie przewidywania jest stanowczo za wcześnie. Na razie zrobili pierwszy krok – w miarę duży, ale – choćby ze względu na długość płyty – na pewno nie gigantycznych rozmiarów. Zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja i jak będzie sprawdzała się taka muzyka w – na przykład – czterdziestopięciominutowym formacie. Start w każdym razie jest obiecujący.

Płyty możecie posłuchać na profilu Reignwolf na Bandcampie.

1. Black and Red (3:39)
2. Alligator (3:16)
3. Over & Over (3:29)
4. Wanna Don't Wanna (2:31)
5. Ritual (3:21)
6. Keeper (3:07)
7. Son of a Gun (3:28)
8. I Want You (2:26)
9. Fools Gold (2:47)
10. Wolf River (1:14)


--
Zapraszam na prowadzone przeze mnie audycje Lepszy Punkt Słyszenia oraz Purple FM w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21 i sobotę o 19
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz