Jakieś siedem lat temu byli dla mnie prawdziwą sensacją i najlepszym kandydatem na drugi obok Rival Sons zespół, który pociągnie całą scenę retrorockową. Ich EP-ki były znakomite, ukazywały zespół młody, dynamiczny, potrafiący zarówno solidnie przyłożyć w stylu przełomu lat 60. i 70., jak i zrobić niezwykle przyjemny klimat. Pierwsza płyta ten wysoki poziom utrzymywała, choć jednocześnie już wtedy dało się zauważyć, że niektóre znane już z wcześniejszych wydawnictw numery straciły nieco ze swojego rockowego pazura. Niestety drugi album był rozczarowaniem. Zespół poszedł z rockandrolla w klimaty inspirowane klasycznym Rn’B czy soulem i jakoś mi to nie podeszło. Trzecia płyta to szansa dla Blues Pills, by wrócić na właściwe tory.