Pięć i pół roku temu zespół Pristine po raz pierwszy odwiedził Polskę. Pamiętam ten koncert doskonale choćby dlatego, że pomagałem przy jego organizacji, więc mam do tej grupy sentyment, ale oprócz tego to po prostu jest świetny zespół, co udowodnił zresztą kapitalną tegoroczną płytą The Lines We Cross. Całkiem sporo materiału z tego albumu pojawiło się na drugim koncercie norweskiej formacji w naszym kraju, ale nie brakowało też rzeczy z krążków poprzednich. Właściwie to niczego nie brakowało - były dynamiczne, mocne numery, były "bujańce", były kapitalne instrumentalne odloty, były znakomite wokale "szefowej", Heidi Solheim. No dobrze, czegoś brakowało. A raczej kogoś. Ludzi. W 2017 roku mimo nie do końca sprzyjającego terminu w chorzowskiej Leśniczówce pojawiło się jakieś 80-90 osób. Teraz, choć zespół w międzyczasie wydał dwie bardzo udane płyty i miał pewnie szansę zdobyć u nas nowych słuchaczy, a przede wszystkim kapitalnie zaprezentował się przy pierwszej wizycie, ludzi było mniej. Nic z tego nie rozumiem... Dobrze, że mimo to muzycy chyba świetnie się bawili i przede wszystkim dali z siebie wszystko przed tą niespecjalnie liczną i w dodatku tradycyjnie w Andaluzji przeważnie siedzącą przez większość czasu publicznością. Brawa jednak dla Independent Music Market za ściągnięcie ich znowu do nas, choćby dla tej grupy ludzi, którzy dobrze wiedzieli, czego mogą się po tym koncercie spodziewać, i raczej nie mieli prawa się zawieść.
▼
niedziela, 23 kwietnia 2023
niedziela, 16 kwietnia 2023
Atsuko Chiba - Water, It Feels Like It's Growing [2023]
Wbrew pozorom Atsuko Chiba to nie genialny japoński
pianista i zwycięzca Konkursu Chopinowskiego. To nazwa kwintetu rockowego z…
Kanady. A konkretnie z Montrealu. Działają już od kilkunastu lat i w tym roku
wydali swój trzeci album o intrygującym tytule Water, It Feels Like It’s
Growing, oraz niezwykle ciekawej okładce, która od razu zwróciła moją
uwagę. Nie słyszałem wcześniej ani sekundy z ich dorobku, nie mam więc pojęcia,
jak brzmieli na poprzednich albumach, ale jeśli są one choć w połowie tak
dobre, jak ten nowy, muszę koniecznie nadrobić zaległości, bo nowe dzieło
Kanadyjczyków, mimo mało przebojowego charakteru, przebojem wdarło się do mojej
tegorocznej czołówki.