wtorek, 11 marca 2025

Naxatras - V [2025]

Grecki Naxatras to klasyczny przykład grupy, która – choć startowała już z całkiem niezłego pułapu – cały czas się rozwija. Pierwsze dwa albumy narobiły w psychodeliczno-stonerowym podziemiu sporego zamieszania – i słusznie! – ale trzeba przyznać, że zwłaszcza pod kątem produkcji nagrań bardziej przypominały dobre demo niż pełnoprawne, profesjonalne wydawnictwa. Trochę zaczęło się do zmieniać przy okazji płyty trzeciej, a na dobre usłyszeliśmy to na IV, która nie tylko brzmiała znacznie lepiej, ale też przyniosła pewną zmianę w muzycznym kierunku. Zespół nie wykonał może wielkiego muzycznego zwrotu, ale nie da się ukryć, że mniej tam było garażowego brudu, a więcej ładnych, odlotowych, psychodelicznych brzmień. V ten trend kontynuuje, przy czym jest jeszcze ładniej brzmieniowo, jeszcze bardziej odlotowo i po prostu jeszcze ciekawiej.

Co przynosi nam V? Mamy tu osiem utworów o łącznej długości 43 minut, czyli bardzo klasycznie. Tym razem nic nie wybija się jeśli chodzi o czas trwania poszczególnych kompozycji. Między najkrótszym a najdłuższym numerem jest ledwo ponad minuta różnicy. Żadnych miniaturek, żadnych rozbudowanych improwizacji i wielowątkowych kolosów. Podobnie jak na IV wahadło wychyliło się bardziej w stronę kosmicznych dźwięków, psychodeliczno-orientalnych odlotów, niż garażowego stonera czy długiego instrumentalnego psychojamowania, którego znacznie więcej było na pierwszym wydawnictwach grupy. Już od poprzedniej płyty w składzie jest na stałe klawiszowiec, co także oczywiście daje muzyce formacji nowy wymiar. Wszystko pięknie płynie od pierwszej kompozycji, Celestial Gaze, w której zresztą mamy wokal. Piszę o tym, bo do tej pory wokale w muzyce Naxatras były raczej rzadkością, często gdzieś tam się przewijały w jednym czy dwóch numerach na płycie, natomiast to dość nietypowe, że mamy je już w pierwszym kawałku. I jak się okazuje po odsłuchu całości, sygnalizowało to ich większy udział w muzyce formacji.

Trochę monumentalnego kosmosu z domieszką orientu i tajemnicy mamy w Spacekeeper. Panowie nigdzie się nie spieszą, ładnie to wszystko budują, a na sprawnej perkusyjno-basowej ramie pięknie wypełniają przestrzeń klawiszowym tłem i porywającą partią gitary. Jeszcze więcej skojarzeń muzycznych z Bliskim Wschodem czy środkową Azją pojawia się w utworze Numenia, który jak żywo sprawdziłby się podczas przejażdżki wielbłądem. Tylko czy w najnowszych modelach wielbłądów są odtwarzacze CD albo chociaż mp3? I znowu mamy wokal! Więcej kosmicznych odlotów powraca w Utopian Structures. Panowie fajnie grają tu przestrzenią, zbliżając się nawet do klimatów Ozric Tentacles czy Tangerine Dream. Tu zdecydowanie prym wiodą klawisze/syntezatory. Breathing Fire to nieco cięższe oblicze grupy, a numer prowadzi riff, którego nie powstydziłyby się grupy hardrockowe (i znowu mamy wokal!). To także jeden z dynamiczniejszych numerów na albumie. Orient (i wokal) powraca także w Legion, natomiast Sand Halo genialnie nawiązuje brzmieniem klawiszy do Doorsów (i nie jest to pierwszy taki przypadek w historii Naxatras). To zresztą mój ulubiony kawałek na tej płycie, bo z jednej strony mamy tu typowy psychodeliczny odlot, z drugiej zaś sporo… piosenkowości. No i jeszcze fajne dociążenie pod koniec. The Citadel to dobry, potężny, psychodeliczny gęścioch na koniec z niespodziewanymi, subtelnymi brzmieniami fortepianu w ostatnich sekundach.

Znakomicie obserwuje się, jak Grecy z sensacji psychodeliczno-stonerowego podziemia powoli wyrośli na jeden z najciekawszych zespołów europejskiej sceny psychodelicznej. Tu wszystko się zgadza, wszystko znakomicie współgra i przede wszystkim kapitalnie brzmi. O ile na pierwszych płytach można było narzekać na niedoskonałości brzmienia, na pewną surowość (choć pewnie dla niektórych była ona zaletą), czy też na nadmiar muzyki (w przypadku albumu III), o tyle już od IV naprawdę narzekać nie ma na co. Grecy zabierają nas na niemal trzy kwadranse w fantastyczny kosmiczny rejs i aż chce się od razu po jego zakończeniu wykupić sobie bilety na kolejny.

Płyty można posłuchać na profilu grupy na Bandcampie.

Premiera: 21 lutego 2025 r.

1. Celestial Gaze (5:05)
2. Spacekeeper (5:09)
3. Numenia (5:09)
4. Utopian Structures (5:29)
5. Breathing Fire (5:17)
6. Legion (4:51)
7. Sand Halo (6:01)
8. The Citadel (5:55)

 

Poprzednie wpisy o zespole:

II [2016]

III [2018]

IV [2022]

 

---

Zapraszam na prowadzone przeze mnie w radiu Rockserwis FM audycje: Lepszy Punkt Słyszenia w każdy piątek o 21 oraz Scand-all w środy o 18. A i jeszcze czasami nalewam drinki w klubie jazzowym Pod Osłoną Nocy w poniedziałki o 23.
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji
W pierwszą sobotę miesiąca (oraz okazjonalnie w inne soboty) o 20 współprowadzę audycję Nie Dla Singli oraz prowadzę audycję Jeden Dwa Trzy w Studenckim Radiu Żak Politechniki Łódzkiej.

 

3 komentarze:

  1. Zacznijmy od stwierdzenia, że prosta muzyka nie musi być prymitywna, choć prymitywna muzyka zwykle jest prosta…
    Pierwsza ich płyta budziła nadzieje, zatem czekałem na następne.
    Tę przesłuchałem czas jakiś temu i odstawiłem. Przy okazji czytania tu o niej wróciłem i przesłuchałem wielokrotnie, by choć w części odnaleźć to, co Bizon na niej znalazł.
    Pierwsze słuchanie i ostatnie słuchanie tego krążka niczego nie zmieniło w mojej ocenie.
    To znakomity przykład psychopolo – po polsku psajkopolo a raczej psujkopolo, bo psychogreko nie istnieje jako termin wyrażający prymitywizm tej muzyki. Sprawnie technicznie nagrana rąbanka na jednej skali we wszystkich utworach, co wadą nie byłoby, gdyby podparte to było jakimś konceptem artystycznym. To tylko majteczki w kropeczki znacznie przyjemniej brzmiące. Chyba już nie będę czekał…

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja to tylko tu zostawię:
    https://www.youtube.com/watch?v=s1i_9Ickq0I&pp=ygUXY3liZXIgYmFuZCAyMXN0IGNlbnR1cnk%3D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę oryginalny: fascynacja sprawnością manualną młodzieży jak i starszaków przeszła mi już dawno i popisy gimnastyczne nie robią już na mnie wrażenia. Takich na świecie są tysiące, opanowali ruchy palcyma i rękima a zaniedbali wiedzę po co to wszystko. Idealny przykład. To nie tylko muzykantów przypadłość, grafomania literacka, plastyczna, muzyczna i wiele innych rulez!

      Usuń