czwartek, 29 sierpnia 2024

Velveteen Queen - Consequence of the City [2024]

Velveteen Queen to młoda ekipa ze Szwecji. Formacja powstała w 2021 roku i – sądząc po zdjęciach muzyków – może to być ich pierwszy poważny zespół. Consequence of the City to też ich pierwszy album. Płyta wyszła w maju. To, że w Szwecji co chwilę trafiamy na znakomite zespoły rockowe, nikogo już obecnie nie dziwi. Pewnym zaskoczeniem może być to, że tak młody i niedoświadczony zespół wydaje tak świetnie brzmiący krążek i w dodatku dość otwarcie inspiruje się pewnym może nie do końca oczywistym zespołem.

Znamy mnóstwo skandynawskich (i nie tylko) grup wzorujących swoje brzmienie na Black Sabbath, Led Zeppelin czy Deep Purple. Całkiem sporo też takich, które zakochane są w grunge’u czy w bezczelnym rocku Gunsów. Tymczasem Velveteen Queen – co zresztą poniekąd podpowiada nam nazwa – są ewidentnie zakochani w spokrewnionym z GN’R Velvet Revolver. Wystarczy pierwsze pół minuty płyty, by wyraźnie to usłyszeć. Chodzi zarówno o mocne rytmy perkusyjne, charakterystyczne brzmienie gitar i różnych „dodatków” brzmieniowych wykorzystywanych w poszczególnych kompozycjach, ale także o wokal. Bo Samuel Nilsson ewidentnie śpiewa w stylu nieodżałowanego Scotta Weilanda. Gdyby nie to, że Stone Temple Pilots mają już od kilku lat własnego klona Scotta, napisałbym, że powinni młodego Szweda natychmiast do siebie przechwycić.

Płyta zawiera dziesięć dynamicznych, wpadających w ucho numerów. Niezbyt długich, bo całość trwa 40 minut. Zespół przeważnie mieści się w przedziale trzy i pół do czterech i pół minut. Czyli nie ma czasu na jakieś dłuższe odloty – zwrotka, refren, solówka i tak w kółko. I w porządku, bo to się tu znakomicie sprawdza. Ledwo zaczynają, a już mamy za sobą kilka cholernie chwytliwych, dynamicznych kawałków, jak Barrel of a Gun, Trauma (po tych dwóch numerach naprawdę miałem wrażenie, że słucham początku Contraband), Bad Reputation (bardzo slashowa solówka) czy Consequence of the City. I zdecydowanie słychać tu to velvetowe połączenie mocy i bezkompromisowości z umiejętnością porywania słuchaczy nośnym refrenem czy zagraną z polotem solówką. Trzymają nas w takim stanie w zasadzie przez cały album. Jeden z niewielu spokojniejszych fragmentów to Stranger in the Mirror (co zaskakujące, mamy tu dość znanych gości, takich jak Ryan Roxie, Peter Keys czy Matts Leven), w którym chyba więcej z STP niż VR, ale nie spodziewajcie się po tej płycie obowiązkowych swego czasu nieco łzawych balladek. No dobrze, jest jedna, na sam koniec płyty – Dreamer. Aerosmith i Bon Jovi by się nie powstydzili. Poza tym jednak jest dynamicznie, ciężko i z jajami. Idealnie na przykład do auta. I żeby nie było – czasami nie tylko w stylu Velvetów, bo takie Last Sensation chyba bardziej nawiązuje do amerykańskiego rocka końcówki lat 80., a w Take Me Higher słychać echa Skid Row czy Alter Bridge.

Gdyby nie to, że pewnie nie będą w stanie przebić się ze swoją muzyką do mainstreamu, bo to już nie te czasy, powiedziałbym, że Velvet Revolver mają naprawdę godnych następców z kolejnego pokolenia (a nawet dwa pokolenia młodszych). Ja wiem, że w tej muzyce nie ma nic nowego, a skojarzenia właśnie przede wszystkim z Velvetami są oczywiste, ale to jest naprawdę zrobione świetnie, brzmi zawodowo i ja będę im kibicował, żeby ktoś ich zauważył i zaprosił nawet gdzieś na koncert o 15 w namiocie na jakimś dużym rockowym festiwalu, bo z taką muzyką trzeba iść do ludzi, którym się wydaje, że tak to już, panie, nikt  dzisiaj nie gra, bo kiedyś to było, a teraz nie ma. Jest. Tylko w wersji mocno niszowej.

PS: Dzisiaj mija dokładnie dziesięć lat od dnia, w którym założyłem tego bloga i umieściłem na nim pierwszy wpis. Dzięki dla wszystkich, którzy wciąż zaglądają tu mniej lub bardziej regularnie, mimo że od kilku lat mocno obniżyłem tempo i czasami już zupełnie nie chce mi się pisać :)

Premiera: 3 maja 2024 r.

1. Barrel of a Gun (4:14)
2. Trauma (4:55)
3. Bad Reputation (3:39)
4. Consequence of the City (3:30)
5. Stranger in the Mirror (3:18)
6. Take Me Higher (4:20)
7. Last Sensation (3:45)
8. You Can't Take This (3:25)
9. Kenny's Blues (3:34)
10. Dreamer (5:24)

--

Zapraszam na prowadzone przeze mnie w radiu Rockserwis FM audycje: Lepszy Punkt Słyszenia w każdy piątek o 21 oraz Scand-all w środy o 18, a także na Bizoncjum w co czwarty wtorek miesiąca o 18.
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji
W pierwszą sobotę miesiąca (oraz okazjonalnie w inne soboty) o 20 współprowadzę audycję Nie Dla Singli oraz prowadzę audycję Jeden Dwa Trzy w Studenckim Radiu Żak Politechniki Łódzkiej.

3 komentarze:

  1. Gratuluję dziesięciolecia i życzę kolejnych jubileuszy. Dzięki Tobie poznałem wiele ciekawych płyt.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje! pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje. Czekam na kolejne recenzje płyt...

    OdpowiedzUsuń