poniedziałek, 28 września 2015

Graveyard - Innocence & Decadence [2015]


Szwedzi z grupy Graveyard to nie tylko od lat czołowy reprezentant frakcji grającej „po staremu”, ale także w ogóle jeden z ciekawszych zespołów rockowych XXI wieku. Do mainstreamu jakoś przebić się nie mogą (może to i dobrze), ale każdy, kto zdobył się na minimum wysiłku i spenetrował nieco dokładniej europejski rynek wydawniczy, wie, że to kapela ze wszech miar godna uwagi. Ja odkryłem ich dość późno, bo dopiero tuż po wydaniu kapitalnej trzeciej płyty – Lights Out – czyli trzy lata temu. Wtedy jeszcze to, że w samej Szwecji jest tyle kapitalnych rockowych zespołów, wciąż trochę mnie zaskakiwało, a Lights Out do dziś należy do moich ulubionych albumów obecnej dekady. Od tamtej pory minęły aż trzy lata, w zespole nastąpiła też zmiana na stanowisku basisty. Oczekiwania względem nowego albumu były olbrzymie, choć przyznam, że mocno knopflerowski pierwszy singiel The Apple & the Tree wywołał nie tylko w mojej głowie lekką konsternację. Teraz jednak przypuszczenia można odłożyć na bok, płyta się ukazała, karty wyłożono na stół.

sobota, 26 września 2015

4 Szmery - Gomunice [Bogart], 25 IX 2015 [galeria zdjęć]

4 Szmery to być może najbardziej znany polski cover band. Nie bez powodu, bo kawałki AC/DC w ich wykonaniu to gwarancja świetnej koncertowej zabawy. Żadnych przebieranek, peruk, sztucznych wąsów i takich tam pierdół, które skutecznie zniechęcają mnie do większości tego typu grup. Tu jest muzyka – tylko i aż. Twórczość AC/DC w wydaniu niemal barowym, bez wielkiej produkcji, dzwonów, telebimów, mundurków szkolnych. Podana w taki sposób broni się równie dobrze, choć nie da się ukryć, że i tak większość numerów brzmi dokładnie tak samo. Ale podczas koncertów ani oryginalnego zespołu, ani polskiego odpowiednika nikomu to specjalnie nie przeszkadza. W przypadku Szmerów obok oklepanych hitów można liczyć na kilka mniej znanych utworów, których gwiazdy zagraniczne nie grają. Obecnie grupa z Bochni prezentuje też parę własnych kawałków, które brzmią... jak numery AC/DC (a to ci niespodzianka), tyle że z polskimi tekstami. Nie szkodzi – wieczór z 4 Szmerami to czas spędzony bardzo przyjemnie, a to jest najważniejsze. Cieszy także niezła frekwencja w kultowym już Bogarcie w Gomunicach pod Radomskiem oraz spory procentowy udział młodzieży. Zespół grał co prawda na „małej scenie”, która jest faktycznie tak niewielka, że część odsłuchów i statyw od mikrofonu muszą stać przed nią, a wchodzi się na nią malutkim wejściem wielkości kominka w salonie, ale to także przyczyniło się do stworzenia tego wieczoru świetnego klimatu.

więcej zdjęć >>tutaj<<


piątek, 25 września 2015

Brain Connect - Think Different [2015]


Brain Connect to jeden z tych przypadków na polskiej scenie rockowej, gdy człowiek zastanawia się, jakim cudem ten zespół nie ma statusu gwiazdy przynajmniej w obrębie swojego gatunku. Istnieją już ładnych kilka lat, mają na koncie pierwsze wydawnictwa, w ich szeregach są muzycy, którzy na pewno nie są całkiem anonimowi w światku fanów muzyki progresywnej, a jednak tak naprawdę głośno zaczęło się o nich robić dopiero teraz, gdy na rynku pojawia się płyta Think Different – pierwsze wydawnictwo Brain Connect, które ma realną szansę namieszać na rockowej scenie naszego kraju. Nie wiem czemu to wszystko zajęło tyle czasu, zwłaszcza że część utworów, które znalazły się na tym albumie, była już grana od dawna na koncertach grupy, ale lepiej późno niż później…

poniedziałek, 21 września 2015

David Gilmour - Rattle That Lock [2015]

Moja miłość do Pink Floyd dojrzewała dość długo, przez co nawet niespecjalnie żałowałem tego, że gdy David Gilmour i Rick Wright grali w Gdańsku, ja bawiłem się na Stonesach w Londynie, bo akurat grali "pod domem". Żal przyszedł dopiero jakiś czas później, wzmocniony jeszcze dodatkowo, gdy miałem okazję tłumaczyć dwie biografie tej grupy. Jednak nigdy nie byłem w stanie przekonać się w pełni do solowych płyt muzyków Pink Floyd. Ba, nawet płyty nagrywane przez zespół w składach innych, niż ten klasyczny nie wzbudzają u mnie wielkiego entuzjazmu. Gdy brakowało Gilmoura, Wrighta lub Watersa, nie było też według mnie dotknięcia geniuszu. Trafiały się wspaniałe momenty, ale to nie była muzyka przywracająca wzrok niewidomym, wracająca sprawność kończyn kalekim, uzdrawiająca przewlekle chorych. Najwyżej wywar na dolegliwości żołądkowe. Może dlatego nie miałem w zasadzie żadnych konkretnych oczekiwań w związku z wydaniem nowej płyty Davida Gilmoura Rattle That Lock, zwłaszcza po zawodzie przy okazji zeszłorocznej premiery Endless River. I być może ten brak oczekiwań sprawił, że odsłuch Rattle That Lock sprawia mi autentyczną przyjemność.

piątek, 18 września 2015

Uncle Acid - The Night Creeper [2015]


Spośród milionów kapel na całym świecie, które wzorują się na twórczości Black Sabbath oraz innych ojców dźwięków ciężkich i gęstych jak smoła, Uncle Acid and the deadbeats, to niewątpliwie ekstraklasa. 6 lat na rynku, czwarta płyta studyjna – zatem tempo zacne – i panowie coś nie chcą zejść poniżej bardzo dobrego poziomu. Łoją aż miło, gitary zagęszczają atmosferę jak chamski żart o wykorzystywaniu nieletnich, a wokal z toną efektów niezmiennie wywołuje ciarki nawet na częściach ciała, o istnieniu których większość ludzi nie ma pojęcia. Wujek Kwachu i Obszczymury wracają z płytą The Night Creeper, która musi się spodobać miłośnikom ciężkiego heavy/stonerowego walca (takiego pojazdu, nie tańca…). Bo czy płyta z utworami o takich tytułach jak Waiting for Blood, Murder Nights, The Night Creeper czy Slow Death może się nie podobać? No nie może, zwłaszcza gdy zawartość muzyczna znakomicie do nich pasuje.

poniedziałek, 14 września 2015

Sacri Monti - Sacri Monti [2015]


Rezydują w Encinitas w stanie Kalifornia, grają w różnych mniej lub bardziej znanych miejscowych kapelach, także takich, które trafiały już na tę stronę. Na swoim profilu facebookowym muzycy Sacri Monti piszą, że inspirują się hard rockiem wczesnych lat 70., krautrockiem, rockiem psychodelicznym i progresywnym. Czyli jak miliard współczesnych zespołów. Co zatem sprawia, że ta grupa, która powstała w 2012 roku i właśnie wypuściła swój duży debiut, wyróżnia się z tej olbrzymiej masy nowych rockowych zespołów? Odpowiedź jest najprostsza pod (kalifornijskim) słońcem – to, co robią, robią wyśmienicie! Płytowy debiut Sacri Monti – wydany nakładem małej nowojorskiej wytwórni Tee Pee Records współpracującej w przeszłości między innymi z Kadavar i Graveyard, a ostatnio z Ruby the Hatchet – to jedno z najlepszych wydawnictw ostatnich miesięcy. Nic dziwnego – niech nie zwiedzie was status debiutantów – ci goście nie są świeżakami w branży i doskonale wiedzą, jak obchodzić się z instrumentami muzycznymi.

piątek, 11 września 2015

Deep Purple - From the Setting Sun... To the Rising Sun [2015]



Zespołu Deep Purple przedstawiać nie trzeba. Jeśli ktoś uważa się za fana rocka, a nazwa nic mu nie mówi, to szacuneczku na dzielni nie będzie. O ile płyty studyjne grupy na tym etapie kariery pojawiają się coraz rzadziej, to koncertówek Purple zawsze wydawali mnóstwo. Nawet nie próbuję policzyć wszystkich mniej lub bardziej oficjalnych albumów koncertowych, część z nich zresztą dublowała się ze względu na okres rejestracji i koncertową setlistę. To też w dużej mierze problem z najnowszym wydawnictwem zespołu, a raczej dwoma wydawnictwami – w sklepach jednocześnie ukazują się: From the Setting Sun in Wacken… oraz … To the Rising Sun in Tokyo. Koncerty zarejestrowano odpowiednio w 2013 i 2014 roku podczas trasy promującej ostatni jak na razie studyjny album grupy – Now What?! Lokalizacje niby bardzo różne – pierwsze wydawnictwo dokumentuje występ na jednym z największych festiwali muzycznych w Europie, ma który bilety kończą się niemal natychmiast po poprzedniej edycji (tak, mniej więcej rok przed rozpoczęciem), drugie to zapis koncertu w tokijskiej sali Budokan. Ci z was, którzy są nieco bardziej zaznajomieni z historią muzyki rockowej oraz samego Deep Purple, wiedzą doskonale co to za miejsce i jaka płyta została tam częściowo nagrana. Różne są też reakcje ludzi. Europejczycy owacyjnie przyjmują wszystkie numery, śpiewają głośno, łatwo dają się wciągać we wspólną zabawę. Japończycy tradycyjnie słuchają w skupieniu, a dopiero na sam koniec kompozycji wybuchają prawdziwe owacje. Na tym niestety różnice w dużej mierze się kończą, bo program obu koncertów był niemal identyczny, stąd i omawiać ich osobno nie ma sensu.

wtorek, 8 września 2015

Kadavar - Berlin [2015]




Jedną z rockowych prawd powtarzanych przez wiele kapel jest to, że trzecia płyta jest prawdziwym testem dla zespołu, któremu udało się zaistnieć na początku przygody z muzyką. Po udanym debiucie, który narobi sporo hałasu, często grupa jest na fali i na tej fali nagrywa album numer dwa, który z automatu zaciekawi wszystkich, którzy zainteresowali się płytą poprzednią. Często zresztą bywa tak, że zanim wyjdzie debiut, zespół ma już materiał na dwa krążki. Trzecią płytę trzeba nagrywać od podstaw, a do tego pojawia się presja nie tylko, by zrejestrować dobrą muzykę, ale także by ta muzyka nie powielała schematów poprzednich płyt oraz by była po prostu jeszcze lepsza niż wcześniej. Zespół z trzema albumami na koncie to już nie nowicjusze, tu już pewnych błędów czy niedoskonałości wynikających z mniejszego doświadczenia się nie wybacza. Grupa Kadavar stanęła przed takim właśnie trudnym zadaniem przy okazji wydania płyty Berlin. Albumami Kadavar i Abra Kadavar zrobili prawdziwą furorę na europejskiej scenie retro-rockowej. Berlin to zatem test – czy ten zespół stać na coś więcej niż bycie kolejną ciekawostką nawiązującą do klimatów dawnych mistrzów gatunku? I mam wrażenie, że ten album do końca nie daje jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie.

sobota, 5 września 2015

Iron Maiden - The Book of Souls [2015]


Najdłuższy album w historii zespołu, najdłuższa kompozycja w historii zespołu i niewątpliwie jeden z albumów, które wzbudzą największą dyskusję ze wszystkich dokonań Iron Maiden – kapeli, która płytowo zadebiutowała 35 lat temu i chyba nie zamierza wybierać się na razie na żadną emeryturę, pomimo kłopotów zdrowotnych wokalisty i coraz dłuższych przerw między kolejnymi wydawnictwami studyjnymi. Trzeba im przyznać, że polecieli ostro i na pewno oberwie im się od sporej części słuchaczy. Ba, już się obrywa. Ale równie duża grupa fanów heavy metalu będzie zachwycona. Czyli chyba wszystko w normie, bo przy tym stażu nie da się zadowolić wszystkich, którzy przez lata w tym czy innym okresie działalności pokochali zespół. Jedno trzeba im przyznać – jak to mówił klasyk polskiego kina: „Mają rozmach, skurwisyny!”

czwartek, 3 września 2015

The Heavy Minds - Treasure Coast [2015]

W moich muzycznych poszukiwaniach zdarzyło mi się zawędrować już w wiele różnych miejsc, ale przyznam, że do Austrii w poszukiwaniu dźwięków docierałem wyjątkowo rzadko. Niby żadna egzotyka, kraj w środku Europy, nawet niedaleko Polski, ale jakby tak się zastanowić, to ile znamy rockowych zespołów z Austrii? Kojarzę całkiem dobre Mother’s Cake, nieobce jest mi nazwisko Thomasa Langa, pamiętam oczywiście Falco, ale jego trudno nazwać muzykiem rockowym. No właśnie, ja znam od tego tygodnia jeszcze jeden zespół i jest to udane zacieśnienie moich kontaktów z austriacką sceną muzyczną. Takie, które sprawia, że prawie zapomniałem o innym dziecku tamtejszej branży muzycznej – grupie Opus, której przebój Live Is Life i tragiczny image muzyków do dzisiaj wywołują u mnie koszmary. Trio The Heavy Minds powstało ledwie dwa lata temu i właśnie zaprezentowało światu swój pierwszy album, trzydziestosześciominutowe Treasure Coast. Na swoim facebookowym profilu panowie określają swoją muzykę jako heavy-psychedelic-blues-rock i chwalą się dzieleniem sceny z takimi kapelami jak Red Fang, Stoned Jesus czy The Vintage Caravan. To powinno mniej więcej dać wam pojęcie na temat tego, co The Heavy Minds grają. A ja dodam, że robią to bardzo dobrze.