czwartek, 24 czerwca 2021

Holy Monitor - Southern Lights [2021]

Nie miałem wcześniej żadnej styczności z twórczością grupy Holy Monitor. Do sprawdzenia ich nowej płyty przyciągnęła mnie ciekawa okładka oraz to, że są z Grecji, a jak zespół jest z Grecji i gra w klimatach psychodelicznych, to najczęściej efekt jest bardzo zachęcający. Więc sprawdziłem. Spodobało mi się. I tak sobie leżała ta płyta, czekała na swoją kolej od… marca. Niby była na liście płyt, o których chcę pisać, niby w audycji jej fragmenty dawno temu prezentowałem, ale jakoś tak nie mogłem się zebrać do napisania tych kilku słów o niej i ciągle coś wpychało się do kolejki przed ten album. Dzień przeznaczony na ogarnięcie bałaganu z nowymi płytami to odpowiedni moment, żeby to nadrobić.

niedziela, 20 czerwca 2021

King Buffalo - The Burden of Restlessness [2021]

Dzielenie dyskografii King Buffalo na płyty i EP-ki straciło już jakiś czas temu sens, bo granica jest mocno umowna. Zatem oficjalnie The Burden of Restlessness to trzeci duży album formacji z Rochester w stanie Nowy Jork, ale w praktyce niekoniecznie. Nie ma to zresztą jakiegoś wielkiego znaczenia. Szybki rzut oka na oceny wszystkich wydawnictw grupy na portalu RateYourMusic pokazuje, że fani nie znaleźli na razie w dyskografii zespołu słabego punktu. Wszystkie ważniejsze krążki zespołu mają średnią w okolicach 3.40-3.50. Piszę o tym, bo oprócz tego, że są oceniane na bardzo zbliżonym poziomie, również muzycznie są sobie bliskie. To może być w pewnym sensie pułapka, choć na razie jeszcze tego nie odczuwam. Być może dlatego, że mimo dość podobnych muzycznych klimatów panujących na wszystkich tych wydawnictwach, każde z nich oferuje muzykę na naprawdę wysokim poziomie i wszelkie podobieństwa i ewentualne zarzuty z nimi związane, odchodzą na dalszy plan.

poniedziałek, 14 czerwca 2021

The Dust Coda - Mojo Skyline [2021]

Londyński kwartet The Dust Coda zadebiutował cztery lata temu wydaną własnym sumptem płytą, ja jednak po raz pierwszy usłyszałem ich i o nich teraz, gdy na rynku ukazał się album numer dwa – Mojo Skyline. Ktoś jednak musiał trafić na nich wcześniej – i to ktoś nieźle zorientowany, z dobrym gustem i siłą sprawczą, bo nowy krążek zespołu ukazał się nakładem Earache, a to już nie w kij dmuchał. I trzeba przyznać, że muzycznie panowie idealnie do tej wytwórni pasują, bo to przecież label, który w swojej stajni ma lub miał takich wykonawców jak Rival Sons, The Temperance Movement czy Blackberry Smoke. Te nazwy zresztą dają już jakieś pojęcie, czego możecie się spodziewać, choć może nie do końca…