poniedziałek, 14 lutego 2022

Al-Sarwib - Loin des Terres [2021]

Gdyby ktoś włączył mi muzykę zespołu Al-Sarwib i kazał odgadnąć, skąd może pochodzić ta formacja, poniósłbym sromotną klęskę. Na właściwy trop nie naprowadziłby mnie nawet język. Muzyczne klimaty w połączeniu z francuszczyzną zapewne zasugerowałyby mi północną Afrykę. A tu niespodzianka. Al-Serwib to grupa szwajcarska. Zupełnie nie utożsamiałem szwajcarskiej sceny muzycznej z takimi klimatami, choć oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że znam ją bardzo szczątkowo i wyrabianie sobie opinii na podstawie tych kilku znanych mi zespołów to głupota. Nic to jednak. Trafiłem na nowy album tej grupy, zaintrygowała mnie nazwa, okładka i opis muzyki, a po odsłuchu okazało się szybko, że jeszcze bardziej intrygująca jest sama muzyka.

Loin des Terres to drugi krążek siedmioosobowego zespołu skupionego wokół założyciela, perkusisty Fabrice’a Pitteta. W 2017 roku grupa wypuściła debiut, na album drugi trzeba było zatem nieco poczekać. Jest to historia o podróży i poszukiwaniu, zabarwiona przygodą, tajemnicą i elementami nie do końca ziemskimi. Na album składa się siedem przeważnie niezbyt długich kompozycji, co sprawia, że całość trwa zaledwie 35 minut. To jednak wystarczy, by stworzyć urzekający, intrygujący klimat. To, jak pisze sam zespół, muzyka asymetryczna, na którą składają się różne światy muzyczne, z których pochodzą członkowie grupy: folk, blues, stoner, hip-hop, psychodelia, muzyka orientalna i rytmy afrykańskie. Przy czym najwięcej zdecydowanie właśnie rytmów afrykańskich, bliskowschodnich (czyli ogólnie folkowych) i psychodelicznych. Już przy Sur La Mer, które otwiera album, mam wrażenie, że piasek wchodzi mi pod ubranie i do ust, a słońce pali tak, że z trudem można ustać, choć przecież siedzę sobie przed komputerem w Polsce, w połowie lutego. To muzyka, która przywołuje bardzo konkretne obrazy i to głównie brzmieniem instrumentów i ewentualnie pewnymi „efektami specjalnymi”, takimi jak szum fal czy odgłos burzy, bo tekstu, przynajmniej na początku, nie ma wiele. Fantastyczny, tajemniczy klimat mamy w La Ville Maudite. Tytuł świetnie oddaje ten nastrój, bo gdy myślimy o „przeklętym mieście”, pewnie utożsamiamy je z jakąś właśnie tajemniczością, złowrogim klimatem, mrokiem. I to wszystko tu jest, choć z drugiej strony mamy tu także fantastyczną lekkość, dzięki zrobionej z wielkim wyczuciem aranżacji. Niczego nie ma tu za dużo, nic się nie narzuca.

Pierwsze dwie kompozycje były niezwykle przyjemne, choć utrzymane w celowo sennym klimacie. Nieco ożywienia (oraz więcej wokali) przynoszą Positive Louies oraz La secte des Neufs Éléphants. Co ciekawe, przekonujemy się, że w zespole śpiewają w zasadzie wszyscy i w dodatku dotyczy to nie tylko chórków, lecz także głównych wokali. W pierwszej z tych dwóch kompozycji głos żeński, w drugiej męski. Klimat nieco niespokojny, jakiś taki „rozedrgany”. Co jednak warto w dalszym ciągu podkreślać – mimo aż siedmiu osób w zespole ani instrumentalnie ani wokalnie nic tu nie jest przesadzone, przeładowane i intensywne. W L’armée Noire znowu wchodzimy w jakiś obłędnie tajemniczy, baśniowy wręcz klimat, przemykamy wąskimi uliczkami starych miast pośród budynków o odcieniach piasku. Warto zwrócić uwagę na instrumenty perkusyjne, choć niewątpliwie w głowie najskuteczniej zostaje grany na gitarze i powtarzany na klawiszach główny motyw, który powraca nam tu kilka razy. Dość niespodziewanie pojawia się także tekst angielski. W Mirage – być może zgodnie z oczekiwaniami przy takim tytule – zespół serwuje nam coś w rodzaju arabskiej potańcówki i to w znakomitym stylu, a mnie ujmuje tu przede wszystkim fantastyczne, vintage’owe brzmienie klawiszy, które choć nie wychodzą raczej na pierwszy plan, tworzą znakomite tło. Dostajemy nawet nieco kosmicznej, bardzo klimatycznej i oszczędnej psychodelii w ramach krótkiej przerwy od tych tanecznych rytmów, do których wracamy na sam koniec. Jeśli lubicie pląsy w wykonaniu izraelskiej formacji Ouzo Bazooka, to tu mamy dość zbliżony klimat przez tych kilka minut. Płytę kończą dwie najdłuższe kompozycje, bo zarówno Mirage jak i Les Terres Abandonnées jako jedyne przekraczają sześć minut. Tu wciąż mamy ten posmak muzyki północy Afryki czy Bliskiego Wschodu, ale udanie połączony z pewną nowoczesnością brzmienia. Te dwie ostatnie kompozycje są zresztą najbardziej urozmaicone na albumie, bo w pierwszych numerach zespół raczej wchodził w pewien klimat i trzymał się go przez cały czas, a tu jednak państwo kombinują, zmieniają nastroje, odpływają, szukają. I choć pięć pierwszych numerów zrobiło bardzo korzystne wrażenie, to jednak za naprawdę wysoką w moich oczach, uszach i palcach ocenę tej płyty w dużej mierze odpowiadają właśnie te dwa najdłuższe numery na sam koniec.

Zawsze jest tak, że już po „zamknięciu” roku, zrobieniu wszelkich możliwych list, zestawień i zagłosowaniu we wszelakich plebiscytach człowiek nagle poznaje coś, co nawet jeśli nie burzy całkowicie takich klasyfikacji, to jednak robi w nich nieco zamieszania. I tak jest u mnie z Al-Sarwib. Mam usprawiedliwienie – ten album ukazał się dopiero w połowie grudnia, więc wcale nie jestem tu mocno spóźniony. Czy weszliby do mojej dziesiątki zeszłorocznej? Nie wiem, nie wykluczam. Jest bardzo duża szansa, że załapaliby się do top 25, i choćby dlatego postanowiłem jeszcze  wrócić do 2021 roku na blogu i napisać o tej płycie, bo o wszystkich z mojego zeszłorocznego top 25 napisałem. Warto sięgnąć po tę płytę i dać się ponieść tej mistycznej, tajemniczej opowieści.

Płyty można posłuchać na profilu zespołu na Bandcampie.

1. Sur la Mer (5:34)
2. La Ville Maudite (4:08)
3. Positive Louies (3:54)
4. La Secte des Neufs Elephants (4:04)
5. L'armee Noire (4:47)
6. Mirage (6:13)
7. Les Terres Abandonnees (6:07)

---

Zapraszam na prowadzone przeze mnie w radiu Rockserwis FM audycje: Lepszy Punkt Słyszenia  w każdy piątek o 21 oraz Scand-all w niedziele o 20.
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz