Bell to formacja ze Szwecji, z
którą po raz pierwszy zetknąłem się kilka tygodni temu. Nic dziwnego akurat w
tym przypadku, bo Tidecaller to
pierwsze wydawnictwo zespołu. Mocno psychodeliczna, kolorowa (choć jednak trochę zbyt kiczowata jak na mój gust) okładka, do tego sam zespół
określa swoją muzykę jako mieszankę stonera, heavy metalu i ciężkiego rocka. Z
grubsza temat klaruje się jeszcze przed odsłuchem, choć i ten od razu wyjaśnia,
z czym mamy do czynienia. Takich grup jest obecnie mnóstwo, a całkiem spory ich
procent działa w Skandynawii. Trzeba zatem solidnie się postarać, żeby w tym
oceanie grających ciężko formacji jakoś się wybijać. Nazwa taka jak Bell raczej
w szybkim zaistnieniu nie pomoże, ale może muzyka będzie w tym aspekcie
skuteczniejsza?