Zeszłoroczna edycja Ino-Rock Festival miała być wyjątkowa, bo dwudniowa. Ale wszyscy wiemy, co się działo, więc po raz pierwszy od 12 lat pod koniec wakacji nie było w Inowrocławiu tej imprezy. Powróciła w tym roku. W tradycyjnym jednodniowym wymiarze, ale sam fakt, że udało się do niej doprowadzić, to już spory sukces. Z zeszłorocznego składu mieli pojawić się Solstafir, Eivor i Frontal Cortex, ale islandzki zespół niemal w ostatniej chwili odwołał swoją obecność, bo wyspa wulkanów trafiła na covidową czerwoną listę. Z pomocą przyszli przyjaciele z Riverside, którzy zagrali na tym festiwalu już po raz trzeci (Maciej Meller występował też z Quidam, a zarówno on jak i Mariusz Duda grali na festiwalu też z projektem Meller Gołyźniak Duda; grupa Riverside wystąpiła, podobnie jak Quidam, na pierwszej edycji imprezy, a także w 2013 roku, gdy zastąpiła w line-upie duet Hogarth/Barbieri). Oprócz nich mieliśmy na scenie samych inorockowych debiutantów, a każdy z wykonawców prezentował zupełnie inne muzyczne klimaty, co sprawiło, że tegoroczny skład okazał się niezwykle ciekawy.