niedziela, 11 czerwca 2017

Anathema - The Optimist [2017]



Nie da się ukryć, że „optymistyczny” to jedno z ostatnich określeń, jakich użylibyśmy w kontekście muzyki brytyjskiej formacji Anathema. Grupa ta wyrosła na prawdziwych mistrzów melancholijnej progresji w ostatnich kilkunastu latach. Tyle, że coraz częściej miałem wrażenie, że na ostatnich płytach formacja wpadła w pewną pułapkę powtarzalności. Mało było na nich świeżych pomysłów, większość utworów oparta była na replice pomysłów znanych z kilku poprzednich wydawnictw. Kwintesencja regresywnej progresji? Przy okazji recenzji Distant Satellites – poprzedniczki The Optimist – pisałem, że potrzebna jest odważna zmiana. Na okładce mamy światło. Może to być światełko w tunelu. Ale światełko w tunelu może też oznaczać, że pędzi w twoją stronę pociąg. No dobrze, w tym przypadku samochód. To w końcu fani mają powody do optymizmu czy nie do końca?

Stawianie sobie samemu pytań, na które nie potrafi się odpowiedzieć, nie świadczy chyba o psychice człowieka zbyt dobrze. Ale ja naprawdę nie jestem w stanie stwierdzić czy ta płyta mi się podoba. Potrafię za to odpowiedzieć na pytanie czy coś zmienili. I tak, i nie. Hmm… czyli w sumie nie potrafię. Ale faktycznie jest trochę elementów jeśli nie nowych, to przynajmniej bardziej wyeksponowanych niż na poprzednich płytach. Elektronika, z którą flirtowali (średnio udanie według mnie) na Distant Satellites), tu pojawia się kilkukrotnie, choćby w bardzo dynamicznym rozpoczęciu płyty zatytułowanym Leaving it Behind, dość ciekawym, ale zmierzającym donikąd San Francisco czy klimatycznym, prowadzonym przez prosty motyw klawiszowy Wildfires. Nie zdominowała tych utworów, ale wnosi do nich pewną świeżość, nowy wymiar. To oczywiście nie oznacza, że nagle nie rozpoznamy tu w ogóle Anathemy z płyt poprzednich. Utwór tytułowy co prawda jest chyba momentami trochę oszczędniejszy aranżacyjnie, może nie aż tak przesycony dźwiękami, ale jak już się rozkręca i wchodzi efektowna gitara, to choćbyśmy nagle zapomnieli czyjej płyty słuchamy, numer ten natychmiast nam przypomni. Podobnie pierwszy singiel, Springfield, czy nieco rzewne, nasączone podniosłymi orkiestracjami Endless Ways, śpiewane charakterystycznym głosem Lee Douglas. To kompozycje, które czerpią mocno ze sprawdzonej przez zespół od dawna formuły, ale robią to w całkiem udany sposób. Pojawiają się jednak i inne klimaty. W Can’t Let Go robi się niemal nowofalowo, zaś w Close Your Eyes mamy absolutnie kapitalny, lekko jazzujący motyw w drugiej części. I jakimś cudem to wszystko do siebie pas… A nie, zaraz. No właśnie średnio pasuje i to chyba największa wada tego albumu.


Okładka jak i pewne szczegóły nowego wydawnictwa nawiązują do albumu A Fine Day to Exit. Zawsze to jakaś odmiana po tym, jak ostatnich kilka płyt było w zasadzie kopiami poprzedniczek. Ale nie ukrywam, że mam jednak z tym krążkiem pewien problem. Z jednej strony dostrzegam ten powiew świeżości, którego domagałem się przy do bólu bezpiecznym Distant Satellites, ale też odnoszę wrażenie, że The Optimist to płyta dość chaotyczna i bez wyraźnie zaznaczonego kierunku. Mówiąc najprościej – części składowe (nawet te bardzo dobre) nie tworzą tu spójnej całości. Są fragmenty, kiedy nieco wieje nudą i może przydałoby się odchudzenie z 54 minut o jakieś 10. Jest to jednak album, który daje nadzieję na to, że Anathema nie będzie już do końca swojego istnienia nagrywała w kółko tego samego. Czyli jednak optymistycznie na koniec?


1.  32.63N 117.14W (1:19)
2. Leaving It Behind (4:28)
3. Endless Ways (5:50)
4. The Optimist (5:38)
5. San Francisco (4:59)
6. Springfield (5:49)
7. Ghosts (4:17)
8. Can't Let Go (5:00)
9. Close Your Eyes (3:39)
10. Wildfires (5:41)
11. Back to the Start (11:42) [w rzeczywistości 7:35]


 
Blog dorobił się profilu na Facebooku ;)

--
Zapraszam na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz