Norweską formację Pristine
poznałem przy okazji premiery poprzedniej płyty – Reboot.
Kapitalnie połączyli klimat klasycznego blues-rocka i psychodelii, tworząc retro
mieszankę na naprawdę wysokim poziomie. Trafili w mój gust, nic więc dziwnego,
że załapali się do mojego rankingu ulubionych płyt 2016 roku.
Reboot był w pewnym sensie przełomem
dla zespołu, czego dowodem była też wspólna europejska trasa z – nie bójmy się
tego określenia – współczesnymi gwiazdami retro rocka, grupą Blues Pills. Być
może Pristine nie są jeszcze tak znani szerokiej publiczności, ale to może być
kwestią czasu – w końcu ogólny zarys muzyczny jest w obu przypadkach dość
podobny, obie formacje mają na czele panie z mocnym, charakterystycznym wokalem
oraz zdolnych instrumentalistów, którzy bez problemu przenoszą słuchaczy niemal
pół wieku wstecz. Ninja – czwarty album
Pristine, wydany nakładem znanej (choć do niedawna głównie z premier mocno
metalowych) niemieckiej wytwórni Nuclear Blast – to krążek, który ma wszelkie szanse znacznie
poszerzyć grono fanów zespołu.
Nie ukrywam, że na
dotychczasowych albumach Pristine przekonywali mnie w największym stopniu, gdy
odważniej flirtowali z psychodelią. Owszem, ich blues-rockowe numery, które
niewątpliwie stanowią procentowo największą część dorobku grupy, są bardzo
przyjemne, ale jednak ten psychodeliczny element najskuteczniej mnie przyciągał
w przypadku tej formacji. Niestety na Ninja
jest go chyba najmniej ze wszystkich dotychczasowych albumów Pristine. Dobra
wiadomość jest taka, że mimo tego płyty słucha się naprawdę bardzo przyjemnie. Dominują,
co nie jest niespodzianką, dynamiczne, dość przebojowe kawałki oparte na wspomnianym
blues-rockowym szkielecie. Oczywiście na pierwszym planie jest głos liderki
formacji – Heidi Solheim – ale pozostali
muzycy zdecydowanie mają tu przestrzeń do pokazania się. Dotyczy to zwłaszcza
instrumentów klawiszowych, które dostajemy na Ninja w dawce chyba większej niż kiedykolwiek wcześniej. To
blues-rockowe, bardzo radiowe i przyjemne dla ucha oblicze grupy reprezentują m.in.:
pierwszy singiel You Are the One, The Rebel Song (kolejne nagranie, które
doczekało się teledysku) czy The Parade.
Kapitalną odmianą od dość
dynamicznych numerów są ostatnie kompozycje na płycie – Forget i Ocean. W
pierwszym świetne tło robią organy, które w aranżacji pięknie współgrają z
delikatną gitarą, drugi zaś (dostępny tylko na rozszerzonym wydaniu wraz z dwiema koncertowymi wersjami numerów z poprzednich dwóch płyt) zawiera jeszcze bardziej szczątkowe instrumentarium
– zdecydowanie dominuje tu głos, przez pierwszych kilkadziesiąt sekund pozbawiony
jakiejkolwiek „pomocy”, potem zaś nieśmiało, gdzieś z oddali dobiegają
brzmienia organów, które stają się coraz intensywniejsze, ale nigdy nie
wychodzą poza drugi plan. Świetny pomysł, dzięki któremu płyta uzyskuje
właściwy balans. Dokłada się też do niego The
Perfect Crime, które bazuje na najprostszych motywach bluesowych wykorzystanych
pewnie z miliard razy, ale brzmi tak fantastycznie, że trudno się temu numerowi
oprzeć. W aranżacji naprzód wysuwają się organy, zaś w drugiej części do głosu
dochodzi gitara – razem tworzą kapitalny, vintage’owy
klimat. Ale to buja!
Na dotychczasowych trzech
albumach Pristine główną funkcję zaspokajania zapotrzebowania słuchaczy na
dawkę psychodelii pełniły utwory tytułowe. To one należały do najdłuższych
kompozycji na tych wydawnictwach, to także one oferowały największe odejście od
klimatów blues-rockowych i bardziej zwartych konstrukcji. W przypadku nowej
płyty zespół zerwał z tą tradycją, bo rolę dotychczas zarezerwowaną głównie dla
kompozycji tytułowych (choć nie tylko) odgrywa Jekyll & Hyde – zdecydowanie najdłuższy numer na Ninja, może nie aż tak psychodeliczny
jak kilka starszych, długich kompozycji Pristine, ale na pewno bardziej złożony
i najbardziej oddalający się od „piosenkowego” schematu. To takie Pristine w
pigułce – sporo gitar, kapitalne partie Hammondów, zmiany rytmu i natężenia
dźwięku – niby gdzieś przebija się ślad bluesowego szkieletu, ale w ilościach
zdecydowanie mniejszych niż w pozostałych numerach.
Może i chciałbym, żeby poszli w
bardziej psychodeliczne klimaty i mocniej oparli brzmienie nowego albumu na tej
części składowej swojego brzmienia, ale trudno mi mieć do nich pretensje, że
stało się inaczej, bo Ninja to album,
który brzmi bardzo przyjemnie. Jeśli tylko nie jest się zdecydowanym
przeciwnikiem żeńskich wokali w muzyce rockowej, to trudno nie docenić głosu
Heidi, która nawiązuje śmiało do tradycji dynamicznego rocka śpiewanego przez
dysponujące słodko-zadziornym głosem kobiety. Marzenia o zdecydowanie bardziej
psychodelicznym krążku Pristine odkładam zatem na kiedy indziej, a na razie z
radością przyjmę to, co zaoferowali nam tym razem, bo znowu mamy do czynienia z
solidną dawką kapitalnego rockowego grania.
Przy okazji trasy koncertowej
promującej ten album grupa Pristine po raz pierwszy wystąpi w Polsce. Koncert
odbędzie się 5 października w chorzowskiej Leśniczówce. Bilety w cenie 39
złotych będą do nabycia od 1 lipca. Po szczegóły zapraszam na wydarzenie facebookowe.
1. You Are the One (3:20)
2. Sophia (3:02)
3. The Perfect Crime (6:02)
4. The Rebel Song (5:14)
5. The Parade (4:36)
6. Ghost Chase (4:05)
7. Ninja (3:26)
8. Jekyll & Hide (7:17)
9. Forget (3:07)
10. Ocean (2:44)* (wersja deluxe)
11. California [live] (6:17)* (wersja deluxe)
12. No Regret [live] (10:48)* (wersja deluxe)
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
Muszę wrócić do poprzedniej ich płyty, bo przemknęła jakoś bez specjalnych śladów, a tu widzę, że kapela gra na najwyższym poziomie, żadnego efekciarstwa tylko kultura, wyczucie, smak....
OdpowiedzUsuń35 złotych taki zespół? To oni mogą gumiaki czyścić Zenkowi Martyniukowi :-)