wtorek, 27 czerwca 2017

Pristine - Ninja [2017]



Norweską formację Pristine poznałem przy okazji premiery poprzedniej płyty – Reboot. Kapitalnie połączyli klimat klasycznego blues-rocka i psychodelii, tworząc retro mieszankę na naprawdę wysokim poziomie. Trafili w mój gust, nic więc dziwnego, że załapali się do mojego rankingu ulubionych płyt 2016 roku. Reboot był w pewnym sensie przełomem dla zespołu, czego dowodem była też wspólna europejska trasa z – nie bójmy się tego określenia – współczesnymi gwiazdami retro rocka, grupą Blues Pills. Być może Pristine nie są jeszcze tak znani szerokiej publiczności, ale to może być kwestią czasu – w końcu ogólny zarys muzyczny jest w obu przypadkach dość podobny, obie formacje mają na czele panie z mocnym, charakterystycznym wokalem oraz zdolnych instrumentalistów, którzy bez problemu przenoszą słuchaczy niemal pół wieku wstecz. Ninja – czwarty album Pristine, wydany nakładem znanej (choć do niedawna głównie z premier mocno metalowych) niemieckiej wytwórni Nuclear Blast – to krążek, który ma wszelkie szanse znacznie poszerzyć grono fanów zespołu.

Nie ukrywam, że na dotychczasowych albumach Pristine przekonywali mnie w największym stopniu, gdy odważniej flirtowali z psychodelią. Owszem, ich blues-rockowe numery, które niewątpliwie stanowią procentowo największą część dorobku grupy, są bardzo przyjemne, ale jednak ten psychodeliczny element najskuteczniej mnie przyciągał w przypadku tej formacji. Niestety na Ninja jest go chyba najmniej ze wszystkich dotychczasowych albumów Pristine. Dobra wiadomość jest taka, że mimo tego płyty słucha się naprawdę bardzo przyjemnie. Dominują, co nie jest niespodzianką, dynamiczne, dość przebojowe kawałki oparte na wspomnianym blues-rockowym szkielecie. Oczywiście na pierwszym planie jest głos liderki formacji – Heidi Solheim – ale pozostali muzycy zdecydowanie mają tu przestrzeń do pokazania się. Dotyczy to zwłaszcza instrumentów klawiszowych, które dostajemy na Ninja w dawce chyba większej niż kiedykolwiek wcześniej. To blues-rockowe, bardzo radiowe i przyjemne dla ucha oblicze grupy reprezentują m.in.: pierwszy singiel You Are the One, The Rebel Song (kolejne nagranie, które doczekało się teledysku) czy The Parade.

Kapitalną odmianą od dość dynamicznych numerów są ostatnie kompozycje na płycie – Forget i Ocean. W pierwszym świetne tło robią organy, które w aranżacji pięknie współgrają z delikatną gitarą, drugi zaś (dostępny tylko na rozszerzonym wydaniu wraz z dwiema koncertowymi wersjami numerów z poprzednich dwóch płyt) zawiera jeszcze bardziej szczątkowe instrumentarium – zdecydowanie dominuje tu głos, przez pierwszych kilkadziesiąt sekund pozbawiony jakiejkolwiek „pomocy”, potem zaś nieśmiało, gdzieś z oddali dobiegają brzmienia organów, które stają się coraz intensywniejsze, ale nigdy nie wychodzą poza drugi plan. Świetny pomysł, dzięki któremu płyta uzyskuje właściwy balans. Dokłada się też do niego The Perfect Crime, które bazuje na najprostszych motywach bluesowych wykorzystanych pewnie z miliard razy, ale brzmi tak fantastycznie, że trudno się temu numerowi oprzeć. W aranżacji naprzód wysuwają się organy, zaś w drugiej części do głosu dochodzi gitara – razem tworzą kapitalny, vintage’owy klimat. Ale to buja!

Na dotychczasowych trzech albumach Pristine główną funkcję zaspokajania zapotrzebowania słuchaczy na dawkę psychodelii pełniły utwory tytułowe. To one należały do najdłuższych kompozycji na tych wydawnictwach, to także one oferowały największe odejście od klimatów blues-rockowych i bardziej zwartych konstrukcji. W przypadku nowej płyty zespół zerwał z tą tradycją, bo rolę dotychczas zarezerwowaną głównie dla kompozycji tytułowych (choć nie tylko) odgrywa Jekyll & Hyde – zdecydowanie najdłuższy numer na Ninja, może nie aż tak psychodeliczny jak kilka starszych, długich kompozycji Pristine, ale na pewno bardziej złożony i najbardziej oddalający się od „piosenkowego” schematu. To takie Pristine w pigułce – sporo gitar, kapitalne partie Hammondów, zmiany rytmu i natężenia dźwięku – niby gdzieś przebija się ślad bluesowego szkieletu, ale w ilościach zdecydowanie mniejszych niż w pozostałych numerach.

Może i chciałbym, żeby poszli w bardziej psychodeliczne klimaty i mocniej oparli brzmienie nowego albumu na tej części składowej swojego brzmienia, ale trudno mi mieć do nich pretensje, że stało się inaczej, bo Ninja to album, który brzmi bardzo przyjemnie. Jeśli tylko nie jest się zdecydowanym przeciwnikiem żeńskich wokali w muzyce rockowej, to trudno nie docenić głosu Heidi, która nawiązuje śmiało do tradycji dynamicznego rocka śpiewanego przez dysponujące słodko-zadziornym głosem kobiety. Marzenia o zdecydowanie bardziej psychodelicznym krążku Pristine odkładam zatem na kiedy indziej, a na razie z radością przyjmę to, co zaoferowali nam tym razem, bo znowu mamy do czynienia z solidną dawką kapitalnego rockowego grania.

Przy okazji trasy koncertowej promującej ten album grupa Pristine po raz pierwszy wystąpi w Polsce. Koncert odbędzie się 5 października w chorzowskiej Leśniczówce. Bilety w cenie 39 złotych będą do nabycia od 1 lipca. Po szczegóły zapraszam na wydarzenie facebookowe.


1. You Are the One (3:20)
2. Sophia (3:02)
3. The Perfect Crime (6:02)
4. The Rebel Song (5:14)
5. The Parade (4:36)
6. Ghost Chase (4:05)
7. Ninja (3:26)
8. Jekyll & Hide (7:17)
9. Forget (3:07)
10. Ocean (2:44)* (wersja deluxe)
11. California [live] (6:17)* (wersja deluxe)
12. No Regret [live] (10:48)* (wersja deluxe)


--
Zapraszam na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji

1 komentarz:

  1. Muszę wrócić do poprzedniej ich płyty, bo przemknęła jakoś bez specjalnych śladów, a tu widzę, że kapela gra na najwyższym poziomie, żadnego efekciarstwa tylko kultura, wyczucie, smak....
    35 złotych taki zespół? To oni mogą gumiaki czyścić Zenkowi Martyniukowi :-)

    OdpowiedzUsuń