poniedziałek, 30 lipca 2018

Domadora - Lacuna [2018]


Trudno opisuje się tego typu płyty, bo nie za bardzo jest sens skupiać się mocno na poszczególnych kompozycjach, a do tego ciężko znaleźć – trochę jak w przypadku opisywanego niedawno Mythic Sunship – konkretne cechy, które odróżniałyby jeden album od drugiego. Panowie z instrumentalnego (przynajmniej na tej płycie) francuskiego zespołu Domadora po prostu wydają muzykę, która brzmi, jakby weszli sobie na malutką scenę w psychodelicznej piwnicy i przed grupką podobnych im maniaków, ledwo widoczni pod skąpym światłem i masą suchego lodu, przez kilkadziesiąt minut łoili, co tylko przyjdzie im do głowy. A przychodzą im do głowy pomysły całkiem niezłe.

Grupę Domadora poznałem jakiś czas po premierze ich poprzedniej płyty – drugiego w dorobku albumu, zatytułowanego The Violent Mystical Sukuma. Choć na bloga się już nie „zmieścili”, grałem ich muzykę w swojej audycji, bo było to naprawdę solidne łojenie w klimacie stoner/psych. Grupa dość dobrze czuła się w formule utworów, które sięgały kilkunastu minut, choć zdarzały się też numery znacznie krótsze, o bardziej tradycyjnym czasie trwania. Tym razem – na płycie Lacuna – mamy tylko cztery kompozycje trwające w sumie nieco ponad trzy kwadranse. Mieliście w szkole matematykę, sami wyciągnijcie odpowiednie wnioski. Ale ten podział na konkretne numery nie jest za bardzo do niczego potrzebny. Może i kompozycje nie łączą się ze sobą i są między nimi wyraźne przerwy, ale tak naprawdę płyty słucha się jak jednej improwizacji muzycznej, w trakcie której muzycy często przez dłuższy czas skupiają się na jakimś motywie i bazując na nim, łoją tego swojego psychodelicznego stonera z ciemnej piwnicy.

Lacuna Jam daje nam od razu intensywny początek z mocnym riffem i równie mocno zaznaczonym rytmem. Na szczęście znajduje się chwila, żeby to intensywne łojenie nagle przerwać i zacząć budować wszystko od nowa. Gengis Khan dla odmiany rozpoczyna się spokojniej, ale oczywiście bardzo szybko ten spokój muzykom się nudzi i już w trzeciej minucie zaczynają łoić aż wióry lecą. Tu jednak trzeba przyznać, że żonglowanie klimatem i natężeniem dźwięku jest znacznie bardziej zaawansowane niż w pierwszej kompozycji, nawet jeśli niektóre motywy i riffy są subtelne jak czołg. Vacuum Density w zestawieniu z resztą płyty to niemal miniaturka, bo numer trwa zaledwie sześć minut. Mimo spokojnego początku, także tu dzieje się głośno, a w pewnym momencie wchodzi srogi metalowy riff, choć końcówka znowu zapewnia nieco więcej przestrzeni. Na koniec płyty panowie tak się zapominają w tym mocnym riffowaniu, że wyszedł najdłuższy na krązku, bo niemal siedemnastominutowy numer – Tierra Last Homage – który z jednej strony wbija w ziemię i wkręca powtarzanymi wielokrotnie motywami, a z drugiej pod koniec wprowadza sporo hałaśliwego chaosu i rozpierduchy. Można się poczuć tak, jakby po wybrzmieniu ostatniego dźwięku faktycznie nie było już czego zbierać.

To nie jest może muzyka, której chciałbym słuchać bez przerwy i do której chciałbym ciągle wracać, ale jednak od czasu do czasu czuję potrzebę posłuchania takiego właśnie w dużej mierze improwizowanego łojenia, które mnie wciągnie i pozwoli się odciąć od wszystkiego, co dookoła mnie. I nawet jeśli po zakończonym odsłuchu niewiele pamiętam w temacie konkretnych motywów, przejść czy sekwencji, to mimo wszystko za jakiś czas nabiorę ochoty na powtórkę. I chyba o to właśnie chodzi – przynajmniej dla mnie – w tego typu klimatach. To nigdy nie będzie zespół, przy którym rozpoznam utwór i podam jego tytuł oraz tytuł płyty, z której pochodzi, po kilku sekundach (czy minutach…), a jeśli za tydzień czy miesiąc ktoś spyta mnie, który numer z tego albumu lubię najbardziej, to zrobię najwyżej głupią minę, ale mimo wszystko zarówno zespół, jak i album będzie mi się kojarzył jak najbardziej pozytywnie. I tyle. Tylko tyle? Aż tyle? Nie wiem. Po prostu – tyle.

1. Lacuna Jam (9:19)
2. Gengis Khan (14:13)
3. Vacuum Density (6:02)
4. Tierra Last Homage (16:46)

Płyty można posłuchać na profilu grupy w serwisie Bandcamp.



--
Zapraszam na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz