Trochę już się martwiłem o
szwedzkie trio Kamchatka. No może nie był to nigdy zespół z mojego absolutnego
współczesnego topu, nie czekałem na ich kolejne płyty, obgryzając paznokcie,
ale jednak każdy z tych ich kolejnych albumów przynosił sporo muzyki w stylu,
jaki lubię – prostej, dynamicznej, ciężkiej, ale jednocześnie melodyjnej,
osadzonej mocno w hardrockowej tradycji. A od szóstej płyty, która ukazała się w 2015 roku, cisza. Oczywiście muzycy tego zespołu w międzyczasie wydawali pod
innym szyldem – w King Hobo, Spiritual Beggars i milionie innych zespołów, w
których grają. To sprawiało, że trochę już chyba pogodziłem się z tym, że być
może nie będzie nowej Kamchatki, a przynajmniej niezbyt szybko. A tu siurpryza!
Hoodoo Lightning ukazała się pod
koniec listopada.