Nie znam historii kanadyjskiego
kwartetu Sandveiss, ale z tego, co znalazłem w internecie, wynika, że grupa
powstała na początku kończącej się właśnie dekady. W 2012 roku wydali EP-kę,
rok później pierwszy album, a potem… cisza. Z wyjątkiem jednego singla aż do
zeszłego roku nie ukazało się kompletnie nic. Nie wiem, czy była to przerwa w
działalności, czy może po prostu panowie tak długo zbierali się do ponownego
komponowania, ale to obecnie dość rzadkie, by między dwiema pierwszymi dużymi
płytami zespołu było aż sześć lat przerwy. Jednak z pewnością kwartet dobrze
wykorzystał ten czas, bo nagrał bardzo ciekawy album, który powinien przypaść
do gustu wielu fanom dobrego, współczesnego rocka granego na wysokich obrotach.