piątek, 29 grudnia 2017

Bizon's Best of 2017 - płytowe podsumowanie roku



I znowu nie udało się tak po prostu wybrać czołowej 10 mojego tegorocznego rankingu, ani nawet tego tradycyjnego „oczka”, czyli 21 moich ulubionych płyt wydanych w tym roku. Gdy lista w zasadzie była już gotowa, pojawiło się jeszcze kilka „zaległości”, których po ich odsłuchaniu absolutnie pominąć nie mogłem. A jak już lista z 21 sztuk rozrosła się do 30, to okazało się, że w sumie to szkoda mi pominąć jeszcze tego… i tego… i tamtego też. Wybrałem zatem 55 moich ulubionych płyt 2017 roku (czyli to mniej więcej najlepsze 30% z odsłuchanych w tym roku nowych płyt). To wszystko są płyty, które już na nośniku fizycznym mam lub mieć chcę. Top 10 rozrosło się do tuzina, płyty z przedziałów 13-30 oraz 31-55 są posortowane alfabetycznie, bo już ułożenie tej czołowej dwunastki było wystarczająco trudne. Oczywiście jak zwykle wszystko jest sprawą dość umowną. Już nawet w trakcie tworzenia tego wpisu kilka płyt awansowało lub spadło do innej grupy. Uznajmy zatem, że jeśli album znalazł się w którejkolwiek z poniższych grup, jest to płyta, którą zdecydowanie polecam. Zachęcam przy okazji do głosowania na wasz ulubiony album roku w plebiscycie rockserwis.fm – poniższa lista może wam posłużyć za ściągę ;) Głosowanie kończy się wraz z końcem roku, więc czasu jest bardzo niewiele.





The Weight - The Weight [2017]



Austriacki kwartet The Weight zadebiutował trzy lata temu bardzo udaną EP-ką Keep Turning. Potem to samo wydawnictwo ukazało się w wersji rozszerzonej z nagraniami koncertowymi, ale na nową muzykę w wersji studyjnej od muzyków z Wiednia trochę się naczekaliśmy. Ale jest! W połowie listopada panowie w końcu zaprezentowali światu swojego pierwszego długograja. I było na co czekać, oj było! The Weight udowadniają tu, że są jednym z najbardziej obiecujących zespołów rockowych w Europie. Poważnie!

czwartek, 28 grudnia 2017

Radio Moscow - New Beginnings [2017]



Poznałem ich trzy lata temu. Ich poprzednia płyta, Magical Dirt, była jednym z pierwszych albumów opisywanych na tym blogu. Trochę przyszło czekać na krążek kolejny, ale po trzech latach w końcu jest – New Beginnings, piąty album amerykańskiego tria Radio Moscow. Tym razem bez niezbyt jadalnego grzybka na okładce, ale klimat psychodeliczny w oprawie wizualnej nowego wydawnictwa wciąż w pewnym sensie zachowany. Czy jest tytułowy nowy początek? Trudno powiedzieć, bo skład od poprzedniego albumu się nie zmienił, kierunek muzyczny też jakoś nieszczególnie. Czy ma to jakieś znaczenie? W zasadzie nie. Najważniejsze, że panowie znowu wydali kilkadziesiąt minut kapitalnej, rockowej muzyki.

środa, 27 grudnia 2017

Carpet - Secret Box [2017]



Druga płyta niemieckiego kwartetu Carpet, wydana w 2013 roku Elysian Pleasures, mignęła mi przed oczami przez moment, bo pamiętam i nazwę, i tytuł, i okładkę. Ale mam wrażenie, że był to jeden z tych albumów, na które po prostu nie wystarczyło czasu. Nie ukrywajmy – nie da się przesłuchać wszystkich płyt godnych uwagi, które ukazują się każdego roku. Kilka lat upłynęło od premiery tego wydawnictwa i zespół w końcu wypuścił płytę numer trzy – Secret Box. Mało brakło, a historia by się powtórzyła. Tym razem jednak udało mi się za ten album zabrać, choć ze sporym opóźnieniem, bo krążek ukazał się wiosną, a ja poznałem go niemal na sam koniec roku. Zazwyczaj pod koniec grudnia i na początku stycznia nadrabiam na blogu zaległości, ale jednak rzadko sięgam po płyty wydane w pierwszych miesiącach roku. Wyjątek robię tylko dla albumów, które – choć odkryte późno – trafiają do grupy moich ulubionych wydawnictw z danego rocznika. Tak właśnie jest w przypadku Secret Box.

niedziela, 24 grudnia 2017

Hollow Earth - Out of Atlantis [2017]



Dobrze, że czasem to nie tylko ja wam coś polecam, ale wy coś podrzucacie w komentarzach. W innym przypadku trudno byłoby trafić na grupę Hollow Earth. RYM milczy w ich temacie, konta na Facebooku o dziwo chyba nie mają (ma je za to kilka innych zespołów o tej nazwie), więc w zasadzie jedynym śladem ich istnienia jest Bandcamp. Szczątkowe informacje dostępne w internecie sugerują, są ze Szwecji, a płyta Out of Atlantis jest ich debiutem. Tyle wiem… chyba. W zasadzie wiem jeszcze jedno – dużo ważniejsze. Są świetni! Ta płyta to 40 minut fantastycznego rockowego grania łączącego klimaty progresywne i psychodeliczne.

sobota, 23 grudnia 2017

Grande Royale - Breaking News [2017]



Grande Royale to rockowa formacja ze Szwecji. Lubię rockowe formacje ze Szwecji. Wy chyba też, bo w przeciwnym razie nie zaglądalibyście regularnie na bloga, na którym takie właśnie zespoły pojawiają się jak żule pod Żabką. Breaking News to trzeci album tej grupy, choć pierwszy, który poznałem. Po kilku odsłuchach całości jestem niemal przekonany, że wiem jak brzmią wcześniejsze dwa i pewnie jak już postanowię po nie sięgnąć, to nie będzie absolutnie żadnego zaskoczenia. Bo to taka muzyka – kompletnie niezaskakująca, ale cholernie przyjemna. Melodyjny, wpadający w ucho luzacki rock.

piątek, 22 grudnia 2017

The Black Noodle Project - Divided We Fall [2017]



Divided We Fall to już ósmy album studyjny francuskiego projektu The Black Noodle Project, ale dopiero pierwszy, który poznałem w całości. Czemu tak się stało? No cóż – płyta poprzednia, Ghost & Memories, wyszła w 2013 roku, czyli kiedy nie miałem jeszcze nawet planów prowadzenia bloga czy audycji w rockserwis.fm (ba, nie było jeszcze rockserwis.fm). Znałem więc jedynie kilka utworów z wcześniejszych albumów tego zespołu, które – choć bardzo mi się podobały – jakoś nigdy nie skłoniły mnie do rzucenia wszystkiego i zapoznania się z całą dyskografią formacji. Aż tu wychodzi Divided We Fall i nie ma już wymówki – trzeba przesłuchać, bo blog i audycja… Okładka bardzo zachęca, czas trwania także – dawaj pan! No to włączam. A 41 minut później od nowa. „Chwilunia, to jest naprawdę świetne”, myślę sobie. Dobrych kilka odsłuchów później zdania nie zmieniłem.

czwartek, 21 grudnia 2017

Toads of the Short Forest - Mindmower [2017]



Szwedzka formacja Toads of the Short Forest debiutuje w tym roku albumem, który zwraca uwagę już swoją kapitalną okładką, utrzymaną w klimatach psychodelii przełomu lat 60. i 70. Po pierwszych odsłuchach staje się jasne, że taki wybór absolutnie nie był przypadkowy, bo i muzyka zawarta na płycie jest hołdem dla pop-rockowej psychodelii tamtych czasów. Nazwa zespołu została zaczerpnięta z jednego z utworów Franka Zappy. Czy ma to jakikolwiek wpływ na muzykę szwedzkiej grupy? Raczej nie, choć Zappę znam – wstyd się przyznać – mocno pobieżnie, ale jest cholernie melodyjnie, cholernie psychodelicznie i cholernie w klimacie epoki, w którą panowie celują.

środa, 20 grudnia 2017

KONKURS: Bruce Dickinson - Do czego służy ten przycisk?

Niedawno ukazała się autobiografia Bruce'a Dickinsona - Do czego służy ten przycisk? Dzięki uprzejmości wydawnictwa SQN, które tę książkę wydało, mam dla Was jeden egzemplarz tej autobiografii do wygrania w konkursie. Pytanie konkursowe padnie w trakcie mojej audycji LEPSZY PUNKT SŁYSZENIA na antenie rockserwis.fm w najbliższy piątek (21-23). Powtórka audycji w niedzielę (wyjątkowo wcześniej niż zwykle, od 12 do 14). Więcej informacji o audycji w zakładce "Lepszy Punkt Słyszenia" w górnym panelu bloga. Konkurs potrwa do końca świąt, żeby słuchający powtórki i podcastów także mieli szansę załapać się na konkurs.






The Re-Stoned - Chronoclasm [2017]



Muzykę The Re-Stoned poznałem latem zeszłego roku. I cóż to był za początek znajomości! Absolutnie zmietli mnie swoją zeszłoroczną płytą Reptiles Return, która składała się w części z nowych utworów, w części zaś z kompozycji wydanych już wcześniej na jednej z EP-ek grupy. Trio z Moskwy zaczarowało mnie klimatem swojej muzyki i zachwyciło jej różnorodnością, choć od razu najbardziej spodobały mi się kompozycje nowsze, bardziej psychodeliczne i spokojniejsze. Te starsze prezentowały nieco inne oblicze grupy – były cięższe, nieco surowsze, bardziej w klimatach stoner rocka niż psychodelii. Kilka miesięcy temu udało mi się zobaczyć grupę na żywo na Red Smoke Festival, gdzie panowie potwierdzili, że drzemie w nich spory potencjał. Przyszła pora na zapowiadany od jakiegoś czasu nowy album studyjny (zarejestrowany w składzie zupełnie innym niż poprzednie wydawnictwo – oprócz, rzecz jasna, lidera grupy Ilii Lipkina). Okładka kapitalna, apetyt spory i… jednak zawód po pierwszym odsłuchu. Po kilku kolejnych sytuacja nieco się poprawiła, choć uczucia pewnego rozczarowania dalej nie mogę od siebie odpędzić.