Pokazywanie postów oznaczonych etykietą downtempo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą downtempo. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 16 kwietnia 2020

Bohren & der Club of Gore - Patchouli Blue [2020]


Patchouli Blue to pierwszy od sześciu lat, a dziewiąty ogółem album niemieckiej formacji Bohren & der Club of Gore. Nie znam tego, co robili wcześniej. Trafiłem na nich zupełnie przypadkiem, odsłuchując zawartość wielkiej paczki z nowymi płytami, która trafiła do mnie na początku lutego. Gatunek „dark jazz/dark ambient” w połączeniu z ciekawą okładką sprawiły, że poczułem pewną ekscytację tuż przed odpaleniem pierwszego nagrania. Miałem przeczucie, że będzie to coś, co może przypaść mi do gustu, i choć nie do końca przewidziałem, czego dokładnie będę słuchać, moje ogólne przewidywania się sprawdziły. Patchouli Blue to niezwykła muzyczna opowieść.

piątek, 17 czerwca 2016

Samaris - Black Lights [2016]



Samaris to jedna z najniezwyklejszych grup w orbicie moich muzycznych zainteresowań. Pochodzą z Islandii, z rockiem nie mają absolutnie nic wspólnego, zaś poznałem ich kompletnie przez przypadek, gdy buszowałem wśród regałów z płytami w małym muzycznym sklepie w stolicy Islandii. Okazało się, że kilka tygodni wcześniej zrobili furorę podczas największego muzycznego święta na wyspie wulkanów – festiwalu Iceland Airwaves. I tak ta moja muzyczna znajomość z formacją trojga młodych ludzi trwa już niemal cztery lata, co jest dość dziwne, bo grupa gra muzykę bardzo trudną do sklasyfikowania, ale z pewnością jeszcze trudniejszą do skojarzenia ze mną i moimi muzycznymi gustami. Bardzo ogólnie napisałbym, że to art pop, ale sporo tam klimatów ambientowych, elektronicznych, folkowych, a to wszystko z dodatkiem bardzo charakterystycznego, delikatnego wokalu Jófriður Ákadóttir oraz klarnetu, na którym gra druga z pań w grupie – Áslaug Rún Magnúsdóttir. Jedyny męski rodzynek w Samaris – Þórður Kári Steinþórsson – odpowiada za elektronikę. Nie napiszę, że razem tworzą mieszankę wybuchową, bo wybuchów tu nie ma. Jest za to fantastyczny, niecodzienny, bardzo islandzki klimat. Muzyka elfów XXI wieku.