Zgodnie z moimi zapowiedziami w ostatnich latach blog
„zwolnił”. Nie mam już ani czasu, ani determinacji, by pisać o ponad stu nowych
płytach rocznie. Staram się jednak zawsze, by choć te albumy, które trafiły do
czołówki moich ulubionych 20 czy 30 albumów roku, zostały w komplecie opisane.
W tym roku się to nie udało. Wciąż jest kilkanaście płyt, o których wypadałoby
wspomnieć, a przecież już pojawiają się nowości z roku 2023 – jedna z nich
zresztą doczekała się już własnego tekstu. Pomyślałem zatem, że najlepszym i w
sumie jedynym realnym rozwiązaniem będzie stworzenie większego wpisu z krótkimi
wzmiankami o pozostałych, nieopisanych jeszcze płytach, które bardzo mi się w
zeszłym roku spodobały. Szybko okazało się także, że to byłby cholernie długi
wpis… Podzieliłem więc ten tekst na trzy (przynajmniej na tę chwilę) części.
Oto pierwsza z nich. Kolejność w obrębie danej części alfabetyczna.