Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rust. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rust. Pokaż wszystkie posty

piątek, 27 października 2017

VI Memoriał Jona Lorda - Warszawa [Proxima], 26 X 2017 [relacja / galeria zdjęć]

Po raz szósty międzypokoleniowa czołówka polskiego rocka uczciła pamięć Jona Lorda - legendy hard rocka, współzałożyciela i wielokrotnego klawiszowca i organisty Deep Purple, a także członka choćby Whitesnake czy grupy Paice, Ashton, Lord. Jak co roku nie zabrakło bardzo interesujących gości oraz ciekawych kompozycji, których nie ma szans usłyszeć podczas koncertów Deep Purple. Nad wszystkim czuwał organizator Łukasz Jakubowicz oraz jego koledzy z grupy Made in Warsaw, którzy trzymali wszystko w ryzach i pilnowali, żeby przygotowane kompozycje, w których kolejno występowali zaproszeni goście, wypadły jak najlepiej. A zadanie to oczywiście niełatwe, kiedy nie ma się tyle czasu, ile by się chciało, by wszystko z każdym dostatecznie przećwiczyć. Jednak nawet jeśli czasem tekst umykał albo coś się lekko rozjechało tu i tam instrumentalnie, całość wypadła naprawdę okazale.

czwartek, 25 sierpnia 2016

Blues Pills [support: RusT] - Katowice [MegaClub], 24 VIII 2016 [galeria zdjęć]


Nie wiem ilu jest fanów dobrego rockowego grania w GOP-ie, ale domyślam się, że przynajmniej kilkanaście tysięcy. Czemu zatem MegaClub podczas koncertu tak dobrego zespołu jak Blues Pills wypełnia się zaledwie w około połowie (w tym całkiem spore grono przyjezdnych, włączając mnie)? Przecież nie przez to, że koncert odbył się w tygodniu, bo o 21:20 było po wszystkim i nawet jeśli ktoś wstawał o haniebnie wczesnej porze do pracy dnia następnego, można było spokojnie się wyspać. Cena za bilet też nie miała prawa odstraszyć. Może w tym kraju naprawdę nie opłaca się ściągać nikogo poza Metallicą, Maidenami, AC/DC i U2? Smutek... Ogrom smutku.

To ja może lepiej napiszę słów kilka o samym występie. Blues Pills promują swój najnowszy album Lady in Gold, o którym miałem okazję pisać zaledwie kilka tygodni temu. W Polsce ostatnio byli latem zeszłego roku (*jak słusznie zauważono w komentarzu byli też całkiem niedawno na festiwalu w Suwałkach. No cóż, na swoją obronę mam to, że dla człowieka z centrum Suwałki to jak koniec świata). Pierwszą zauważalną zmianą jest poszerzenie składu grupy. Blues Pills rozrośli się do kwintetu, może nie oficjalnie, ale na razie w wersji koncertowej. Formację wspomaga klawiszowiec i gitarzysta rytmiczny w jednym Rickard Nygren, który gra też gościnnie na organach na nowym krążku „piguł”. Sam charakter koncertu pozostał bez zmian. Zespół opiera swój set w większości na dynamicznych kawałkach typu High Class Woman czy Ain’t No Change, wrzucając z rzadka coś spokojniejszego, jak Little Sun (powala za każdym razem!). Co ciekawe, pierwszą część występu wypełniły w całości kompozycje z debiutanckiego albumu grupy, dopiero w połowie koncertu, po odegraniu sześciu numerów z debiutu (wliczając zaśpiewane po szwedzku Bliss, które co prawda pochodzi z wcześniejszej EP-ki, ale w wersji anglojęzycznej na płycie Blues Pills także się pojawiło), zespół zaprezentował materiał z Lady in Gold – z utworem tytułowym oraz drugim nagraniem promującym krążek, Little Boy Preacher, na czele. Usłyszeliśmy też trzy dobre covery. Pierwszy – Gypsy – nagrany na debiucie, drugi – Elements and Things – pochodzący z drugiej płyty, trzeci zaś to Somebody to Love grupy Jefferson Airplane. Czyżby zapowiedź kontynuacji coverowej serii na płycie numer trzy? Na koniec oczywiście kapitalny Devil Man, który już stał się takim małym klasykiem w dorobku grupy i nawet za 20 lat (oby tyle grali) będzie to punkt kulminacyjny każdego występu Blues Pills. Wizualnie też niewiele się zmieniło. Kolorowe, psychodeliczne tło oraz sceniczna werwa Elin Larsson natychmiast rzucają się w oczy. Przeciwwagą dla niej jest niezwykle spokojny, skupiony, zamyślony, czasami tylko zdobywający się na nieśmiały uśmiech gitarzysta Dorian Sorriaux. Reszta grupy (z głównym kompozytorem, basistą Zachiem Andersonem na czele) pozostaje nieco w cieniu tej dwójki. Wizerunkowo to Elin jest liderem zespołu i taką konwencję formacja przybrała już chyba na stałe.
Przed Blues Pills zagrał RusT. To mój drugi kontakt z tym zespołem w ciągu kilku tygodni, bo miałem też okazję obserwować ich w roli supportu przed The Answer. Wrażenia ponownie pozytywne na tyle, że postanowiłem zaopatrzyć się w wydaną w 2014 roku płytę White Fog (a także w EP-kę gitarzysty grupy wydaną pod szyldem Pidgyn). Mam nadzieję, że będą mieli okazję pokazać się także przed liczniejsza widownią, grając przed bardziej znanymi zespołami, bo warto, żeby ludzie w tym kraju wiedzieli o istnieniu takich zespołów. Dla „świetlika” 5 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze za miks czerwonego i zielonego światła. Panowie, dajcie żyć (i focić).

PS: To jednak trochę wstyd, żeby w najbardziej znanej koncertowni w tak dużym mieście jak Katowice w całym klubie waliło szczynami... Litości. Malutka butelka wody kosztuje 5 złotych, więc można by od czasu do czasu przeznaczyć trochę kasy na środki czyszczące i smrodozabijacze.


Podziękowania dla Knock Out Productions za możliwość fotografowania.


poniedziałek, 8 sierpnia 2016

The Answer [support: RusT] - Warszawa [Proxima], 7 VIII 2016 [galeria zdjęć]

To był jeden z tych koncertów, na które człowiek idzie, doskonale wiedząc, czego się spodziewać, nie doświadcza w zasadzie żadnych niespodzianek w trakcie wieczoru, a i tak jest w pełni zadowolony z tego, czego był świadkiem. Północnoirlandzka grupa The Answer od dekady raczy fanów soczystym rock 'n' rollem solidnie podlanym wszelkiego rodzaju napojami wyskokowymi, w ich twórczości nie ma raczej miejsca na większe zaskoczenia czy nagłe zwroty akcji. Jest mocno, dynamicznie, z jajem. A przede wszystkim zawsze świetnie zagrane i zaśpiewane. Tak też prezentuje się The Answer w wersji koncertowej. Ze sceny biła olbrzymia energia, fani (niestety niespecjalnie liczni) bawili się kapitalnie, zespół był zadowolony z przyjęcia. Innymi słowy wszystko od początku do końca było jak należy. Grupa skupia się podczas tej trasy na materiale z wydanego 10 lat temu debiutu, płyty Rise, która z okazji wspomnianej okrągłej rocznicy oryginalnego wydania została wznowiona w wersji mocno rozszerzonej. Nie dziwiło zatem nikogo, że The Answer wykonali swój pierwszy album w całości, traktując pozostałe cztery (a właściwie pięć, bo muzycy grywają na tej trasie także kawałki z płyty Solas, która ukaże się w październiku) albumy trochę po macoszemu. Przy kolejnej wizycie będziemy pewnie mogli liczyć na bardziej wyważony set, choć pewnie i tak dominacja utworów z Rise nikomu specjalnie nie przeszkadzała. Warszawski koncert udowodnił, że zespół ma w Polsce swoich oddanych fanów, szkoda, że nie tylu, na ilu na pewno zasługuje. Wydaje się, że pierwszy występ u nas w roli gwiazdy wieczoru przyszedł o wiele za późno, bo należało kuć żelazo, póki gorące, a gorące było niewątpliwie po znakomicie przyjętym występie w ramach Hard Rock Heroes Festival w Spodku w 2011 roku.

Gwiazdę wieczoru supportowały dwie polskie formacje. Udało mi się dotrzeć na występ jednej z nich, poznańskiej grupy RusT, która zaprezentowała się z dobrej strony, grając ciężko, ale jednocześnie z głową i bardzo potrzebnym w muzyce rockowej luzem.

Podziękowania dla Metal Mind Polska za możliwość fotografowania.