Nie wiem ilu jest fanów dobrego rockowego grania w GOP-ie, ale domyślam się,
że przynajmniej kilkanaście tysięcy. Czemu zatem MegaClub podczas koncertu tak
dobrego zespołu jak Blues Pills wypełnia się zaledwie w około połowie (w tym
całkiem spore grono przyjezdnych, włączając mnie)? Przecież nie przez to, że
koncert odbył się w tygodniu, bo o 21:20 było po wszystkim i nawet jeśli ktoś
wstawał o haniebnie wczesnej porze do pracy dnia następnego, można było
spokojnie się wyspać. Cena za bilet też nie miała prawa odstraszyć. Może w tym
kraju naprawdę nie opłaca się ściągać nikogo poza Metallicą, Maidenami, AC/DC i
U2? Smutek... Ogrom smutku.
To ja może lepiej napiszę słów kilka o samym występie. Blues Pills promują
swój najnowszy album Lady in Gold, o którym miałem okazję pisać zaledwie kilka tygodni temu. W Polsce ostatnio byli latem zeszłego roku (*jak słusznie zauważono w komentarzu byli też całkiem niedawno na festiwalu w Suwałkach. No cóż, na swoją obronę mam to, że dla człowieka z centrum Suwałki to jak koniec świata). Pierwszą zauważalną
zmianą jest poszerzenie składu grupy. Blues Pills rozrośli się do kwintetu,
może nie oficjalnie, ale na razie w wersji koncertowej. Formację wspomaga
klawiszowiec i gitarzysta rytmiczny w jednym Rickard Nygren, który gra też
gościnnie na organach na nowym krążku „piguł”. Sam charakter koncertu pozostał
bez zmian. Zespół opiera swój set w większości na dynamicznych kawałkach typu
High Class Woman czy Ain’t No Change, wrzucając z rzadka coś spokojniejszego,
jak Little Sun (powala za każdym razem!). Co ciekawe, pierwszą część występu
wypełniły w całości kompozycje z debiutanckiego albumu grupy, dopiero w połowie
koncertu, po odegraniu sześciu numerów z debiutu (wliczając zaśpiewane po
szwedzku Bliss, które co prawda pochodzi z wcześniejszej EP-ki, ale w wersji
anglojęzycznej na płycie Blues Pills także się pojawiło), zespół zaprezentował
materiał z Lady in Gold – z utworem tytułowym oraz drugim nagraniem promującym
krążek, Little Boy Preacher, na czele. Usłyszeliśmy też trzy dobre covery.
Pierwszy – Gypsy – nagrany na debiucie, drugi – Elements and Things –
pochodzący z drugiej płyty, trzeci zaś to Somebody to Love grupy Jefferson
Airplane. Czyżby zapowiedź kontynuacji coverowej serii na płycie numer trzy? Na
koniec oczywiście kapitalny Devil Man, który już stał się takim małym klasykiem
w dorobku grupy i nawet za 20 lat (oby tyle grali) będzie to punkt kulminacyjny
każdego występu Blues Pills. Wizualnie też niewiele się zmieniło. Kolorowe,
psychodeliczne tło oraz sceniczna werwa Elin Larsson natychmiast rzucają się w
oczy. Przeciwwagą dla niej jest niezwykle spokojny, skupiony, zamyślony, czasami tylko
zdobywający się na nieśmiały uśmiech gitarzysta Dorian Sorriaux. Reszta grupy
(z głównym kompozytorem, basistą Zachiem Andersonem na czele) pozostaje nieco w
cieniu tej dwójki. Wizerunkowo to Elin jest liderem zespołu i taką konwencję formacja
przybrała już chyba na stałe.
Przed Blues Pills
zagrał RusT. To mój drugi kontakt z tym zespołem w ciągu kilku
tygodni, bo miałem też okazję obserwować ich w roli supportu przed The Answer.
Wrażenia ponownie pozytywne na tyle, że postanowiłem zaopatrzyć się w wydaną w
2014 roku płytę White Fog (a także w EP-kę gitarzysty grupy wydaną pod szyldem Pidgyn). Mam nadzieję, że będą mieli okazję pokazać się także
przed liczniejsza widownią, grając przed bardziej znanymi zespołami, bo warto,
żeby ludzie w tym kraju wiedzieli o istnieniu takich zespołów. Dla „świetlika”
5 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze za miks czerwonego i zielonego
światła. Panowie, dajcie żyć (i focić).
Podziękowania dla Knock Out Productions za możliwość fotografowania.
RusT
Wszystkie zdjęcia są mojego autorstwa i mam do nich wyłączne prawa. Chcesz się nimi podzielić - podlinkuj ten wpis lub spytaj o zgodę na wykorzystanie poszczególnych zdjęć na swojej stronie. Z chęcią na to przystanę / All photos were taken by me and I'm the only owner of all rights to those photos. If you want to share them, please feel free to link to this page or ask for permission to use selected photos on your website or social media profiles. I'll be happy to grant you that permission.
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w soboty o 13)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
To chyba przez wakacje ta frekwencja, bo przecież w Progresji w zeszłym roku publika była całkiem spora. Chyba,że "fanbase" się skurczył ;)
OdpowiedzUsuńalbo rozbił się na 2 koncerty. no ale nie wierze, żeby w Katowicach i okolicach nie było z 250-300 osób słuchających takiej muzyki i chadzających na koncerty. a przyjezdnych troche bylo, nawet z warszawy. troche slabo jednak, no ale wielkiej siary nie bylo.
OdpowiedzUsuńRecenzja i zdjęcia jak zawsze na poziomie. Dobrze się czyta a słucha myślę jeszcze lepiej. Już kiedyś napisalam ale się powtórzę - dobrze, że ktoś słucha dobrej muzyki bo można się zarazić. Blues poznalas dzięki trójce i temu co owieczki nawraca ;-) i jestem zafascynowana. A co do frekwencji to myślę, że wielu jest jak ja którzy całą sobą by chcieli ale ten czas, który wszystko burzy i te odległości nie wspominając o pracy. No cóż mam tylko nadzieję, że będę kiedyś w odpowiednim czasie i miejscu że bym mogła to poczuć... I jak wiele innych.
OdpowiedzUsuńCzytam, czytam i liczyłem na recenzję koncertu a tu lipa, setlista i kilka uwag o wizualiach...
OdpowiedzUsuńPo ostatniej płycie fanbase oszczędza na nowe zeszyty i kredki :-)
Ja też zacząłem, tylko na Bilobil ;-)
ja nigdy nie pisze relacji z koncertów :P kilka zdań do towarzystwa dla zdjęć i tyle :P
OdpowiedzUsuńCzaiłam się na ich koncert w tym roku, gdyż w zeszłym nie dało mi dane. I jaka złość mnie dopadła, jak okazało się, że raz - zagrają, gdy będę poza Polską na urlopie a potem dwa - że zagrają daleko ode mnie (ja z Olsztyna) i będę po urlopie i nie ma opcji na dzień wolny w tygodniu i było wielkie buuu :( Więc czekałam na Twą relację z niecierpliwością ;) A poprawić trza to, iż Blues Pills byli w tym roku w lipcu na Suwałki Blues Festival a nie w zeszłym ;)
OdpowiedzUsuńcholera, faktycznie. kompletnie o tych suwałkach zapomniałem, bo i byłem wtedy na innym koncercie i nie zawracałem sobie tym głowy, bo wiedziałem, że nie będę mógł się rozdwoić xD
UsuńPowiadasz, uryna i woda za 5 zł... Cóż, w Alibi raczej estetycznie, ale też mnie zdziwiła polityka "e, wie Pan, impreza zamknięta, to nie będziemy podłączać kega nowego, bo nam się nie sprzeda. Sprzedajemy to co mamy". Nie zabolało mnie to bardzo, ale o ile bardziej profesjonalne byłoby "skończył się keg i nie mamy kolejnego".
OdpowiedzUsuńZdjątka udane, więc nie narzekaj. Widzę, że Dorian z odzienia hipisowskiego przerzucił się na indiańsko-żałobny :P. Trochę szkoda, za dużo czerni na scenie.
ja w ogóle nie zrozumiem ludzi, którzy mając na wyciągnięcie grabki (za niewielkie pieniądze) takie koncerty - nie idą... a co do samych "piguł" to prześladują mnie kolejny tydzień, a to obecnością w Twojej audycji radiowej, a to zapętloną Lady in Gold w słuchafonach, a to spadającą mi niemal na głowę płytą w EMPiK-u... znak, że mimo pustki w kieszeni trzeba nabyć cedeczka? ;)
OdpowiedzUsuńniechybnie!
UsuńPolecam Laurence Jones'a. Małolat ma papiery, już jest na poziomie mistrzów, co to będzie za lat parę?
OdpowiedzUsuńA właśnie gra u nas. Naprawdę warto.
znam, kiedyś w 3 wymiarach gitary usłyszałem młodego :) ale nie wiedzialem, że koncerty jakieś u nas ma teraz. aż muszę sprawdzić gdzie i kiedy :)
OdpowiedzUsuńPrzyczyny niskiej frekwencji? Po części sam sobie odpowiedziałeś:)
OdpowiedzUsuń1. Miejscowi unikają tego miejsca, bo wiedzą, że cuchnie tam moczem.
2. Zespół grał już kilka razy w ostatnich latach w naszym kraju i fani wybrali się na te wcześniejsze koncerty.
3. Fani rockowych brzmień dysponują ograniczonymi zasobami pieniężnymi i ograniczonym czasem wolnym, więc muszą wybierać pomiędzy koncertami.
4. Blues Pills nie jest jeszcze w Polsce tak znane.
5. Frekwencja na koncertach rockowych poza naprawdę znanymi wykonawcami nie jest w ostatnich latach w Polsce najwyższa.