piątek, 1 grudnia 2017

Tune - III [2017]



Trzeba przyznać, że panowie z Tune specjalnie się nie przepracowują, przynajmniej pod szyldem tej właśnie formacji. Ich pierwsza, bardzo udana płyta – Lucid Moments – ukazała się w 2011 roku i narobiła sporo zamieszania w polskim progresywnym podziemiu. Na album numer dwa trzeba było poczekać trzy lata, ale było warto, bo płyta Identity to według mnie jeden z kilku najlepszych albumów w polskiej muzyce XXI wieki (a może i w ogóle). Kolejne trzy lata zajęło zespołowi wydanie albumu trzeciego, zatytułowanego po prostu III. Tym trudniej zrozumieć, czemu znalazło się na nim tylko pół godziny muzyki. O tym jednak w dalszej części tego tekstu. Najważniejsze, że po wielu zapowiedziach album w końcu się ukazał, a zespół Tune pokazuje, że wciąż jest w formie.

Pierwszy singiel – Sky High – to bardzo dynamiczne, wpadające w ucho nagranie, utrzymane w stylu Trendy Girl, chyba najpopularniejszego numeru formacji. Nic dziwnego zatem, że panowie poszli w tym kierunku przy wyborze kompozycji promującej nowy album. Tu jednak muszę wspomnieć o pierwszej kwestii, która nie do końca mi odpowiada – o ile na wcześniejszych albumach, zwłaszcza na Identity, te chwytliwe, dynamiczne, radiowe numery kapitalnie mieszały się z rzeczami nieco bardziej złożonymi, zahaczającymi o muzykę progresywną czy psychodelię, o tyle na III stanowią zdecydowaną większość. Choć wcale się na to nie zapowiada, bo otwierający album Monster zaczyna się dość spokojnie, mrocznie niemal, jednak już tu pojawia się ta dynamika i przebojowość, które na tym albumie absolutnie dominują. To nie jest jednak tak, że każdy utwór idzie według tych samych schematów i brzmi tak samo.

Cechą charakterystyczną wczesnej twórczości Tune było wykorzystanie akordeonu. Tu go nie ma, jest za to sporo elektroniki i nowocześnie brzmiących klawiszy, które kapitalnie uzupełniają gitarę i ubarwiają takie utwory jak Higher czy Zero-G. Stanowią także kolejny czynnik sprawiający, że te kompozycje szybko wpadają w ucho i w zasadzie każda z nich mogłaby zostać wydana na singlu i pojawiać się na antenie tych rockowych stacji radiowych, które nastawiają się może i na krótsze numery, ale jednak z tych ambitniejszych niż przeciętny radiowy hit. Z kolei w My Way czy Big Band Theory obłędnie wręcz chodzi gitara. Jest treściwie, mocno, efektownie, ale bez bezsensownych popisów. Nie da się oczywiście nie wspomnieć o wokaliście formacji, Jakubie Krupskim, który ponownie czaruje zwłaszcza „dołami” i udowadnia, że jest w absolutnej czołówce polskich wokalistów rockowych.

Mam problem, żeby jednoznacznie ocenić tę płytę. Czuję lekki niedosyt, ale też muszę otwarcie przyznać, że moje oczekiwania były wielkie i w zasadzie było to nieco nie fair w stosunku do zespołu. Ale to także absolutnie nie jest niewypał – i to trzeba podkreślić. Niedosyt nie oznacza zawodu. To bardzo dobry krążek, którego słucha się świetnie, ale brakuje mi tu jakichś 10 minut solidnej, mrocznej psychodelii. Nie do końca kupili mnie płytą tak mocno skierowaną w stronę krótkich, prostych, dynamicznych numerów. Ale jeśli przy kolejnym albumie (oby szybciej niż za trzy lata) okaże się, że taki był po prostu plan na ten krążek, a elementy psychodeliczno-progresywne wcale na stałe nie znikają z twórczości zespołu, przymknę oko i ucho na wszelkie niedoskonałości III. Bo wciąż z pełnym przekonaniem twierdzę, że to jest ścisła czołówka polskiego rocka i bardzo niewiele w tym roku wyszło na naszym podwórku płyt równie udanych.

1. Monster (4:34)
2. Higher (4:12)
3. My Way (3:26)
4. Cocaine (3:42)
5. Big Bang Theory (3:48)
6. Sky High (4:00)
7. Icarus (3:32)
8. Zero-G (3:36)



--
Zapraszam na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji

4 komentarze:

  1. Płyta dobra, ale ... to taki polski Marilyn Manson z domieszką NIN i Orgy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie sądzę, żeby "Trendy Girl" był najbardziej rozpoznawanym utworem Tune. Może najbardziej wpadającym w ucho, ale na pewno nie najbardziej znanym. Psychodelii na płycie faktycznie trochę brakuje. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hm no jak widziałem ich ostatni raz, to grali ten kawałek 2 razy - w secie i na jedyny chyba bis. to jednak zazwyczaj 'przywilej' najbardziej zanych numerów ;) choć pewnie miano tego najbardziej znanego mozna by przyznac rownie dobrze 'change' ;)

      Usuń
    2. Najwięcej odtworzeń na youtube ma "Confused"
      i zawsze uważałem, ze to jest ich najbardziej znany kawałek.

      Usuń