Nigdy nie widziałem na żywo zespołu Genesis w klasycznym, pięcioosobowym (ani nawet czteroosobowym... no dobrze, nie widziałem też w żadnym innym, ale w tym kontekście ważna jest tylko pierwsza część tego stwierdzenia) składzie, nie jestem więc w stanie stwierdzić, na ile grupa Hacketta zbliża się magią do koncertów z lat 70. Nie wiem tego i nigdy się nie dowiem, więc mogę tylko napisać, że - jako fan (choć nie wyznawca) Genesis z tamtych czasów - jestem tym koncertem wielce usatysfakcjonowany, bo nie może być inaczej, jeśli słyszy się na żywo choćby solówkę Hacketta z Firth of Fifth (to mój ulubiony numer Genesis), a także takie klasyki prog/art rocka jak Squonk, Afterglow czy The Carpet Crawlers. A jeśli koncert kończą Dance on a Volcano i Los Endos, to w zasadzie można uznać, że sprzątać już nie trzeba, bo i tak jest pozamiatane.
>> Setlista koncertu <<
Poniżej relacja foto z drugiego z dwóch polskich koncertów Hacketta, które zorganizował Rockserwis. Drugi (całkowicie inny) zestaw zdjęć pojawi się po weekendzie na stronie Rockserwis FM.
Wszystkie
zdjęcia są mojego autorstwa i mam do nich wyłączne prawa. Linkowanie do tej podstrony mile widziane. Daj znać, jeśli chcesz je jakkolwiek wykorzystać. / All photos were taken by
me and I own all rights to those photos. Feel free to link to this page. Write to me if you want to use them for any purpose.
---
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
żeś Bzonu zaszalał! żałuję, że mnie to ominęło, jak i wiele innych zacnych xxl-ek mnie ominie, no ale cóż, chociaż oczy nacieszę fotencjami ;)
OdpowiedzUsuńi tam, poszaleli to inni, "ja tylko nacisnął" ;)
Usuń"...solówkę Hacketta z Firth of Fifth" - przez lata to też był dla mnie najlepszy ich numer, to dalej jest super numer, ale częściej słucham Home by the sea.
OdpowiedzUsuńZ tą solówką to jest zagwozdka, bo ona jest z melodyki Tony'ego Banksa, niektórzy przypisują ją Anthony'emu Philipsowi... Fakt że jest genialna.
Ja skłaniam się do Banksa, bo poznałem jego dokonania poboczne, które by to potwierdzały, choć do takiego podejrzenia wystarczy znajomość jego gry w Genesis. Cenię Hacketta, ale nie sprawił mi nigdy więcej radości jak grając w Genesis.
Jedna z moich ulubionych postaci rocka.
OdpowiedzUsuńKoncert boski
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o działalność koncertową Steve’a Hacketta w XXI wieku, to mam mieszane uczucia. Rozumiem, że fani przychodzą na koncert, aby posłuchać tego, co najlepiej znają i co najbardziej lubią, jednak... Muzyczny recykling, który uskutecznia ten znakomity gitarzysta jest coraz bardziej irytujący. Moim zdaniem, nieustanne wałkowanie utworów Genesis na płytach studyjnych oraz w czasie koncertów w niemałym stopniu jest podyktowane względami merkantylnymi. Wprawdzie gitarzyście daleko jeszcze do żenującego procederu, który uskutecznia w czasie koncertów Ray Wilson, to jednak czerwona lampka już się pali...
OdpowiedzUsuń