Sobotni wieczór w Progresji upłynął pod znakiem brzmień klawiszowych. Do Warszawy pojechałem przede wszystkim na koncert Michała Łapaja, bo to dopiero jego trzeci solowy występ (drugi miał miejsce dzień wcześniej), więc okazja rzadka, by posłuchać solowego materiału klawiszowca Riverside. A tego już się trochę nazbierało, bo mamy przecież i instrumentalne, ambientowo-elektroniczne Sessions, i znakomicie przyjęty album Are You There, na którym muzyka instrumentalna przeplata się z kompozycjami, w których pojawia się wokal. I to kolejny powód mojej obecności w Warszawie - na scenie z Michałem oraz perkusistą Arturem Szolcem pojawili się także oboje wokaliści, którzy śpiewają na Are You There - Mick Moss z zespołu Antimatter oraz Bela Komoszyńska z formacji Sorry Boys. Nietrudno było zatem natknąć się na znajomych fanów Riverside czy solowej twórczości Michała.