Zespoły, które zdobyły uznanie
fanów i krytyków swoją debiutancką płytą, często nie mają większych skrupułów i
na albumie numer dwa serwują słuchaczom powtórkę z rozrywki – tylko zazwyczaj
nieco słabszą od tego, co znalazło się na debiucie. To zresztą nawet dość
zrozumiałe – często taka młoda formacja zanim nagra debiut, ma już materiału na
dwie płyty, więc najlepsze utwory trafiają na pierwszą z nich, a reszta –
podobna w klimacie, ale nie aż tak fantastyczna – czeka na swoją kolej przy
okazji płyty numer dwa. W przypadku zespołu Messenger oczekiwania były wręcz
kosmicznie wielkie. Illusory Blues z 2014 roku to, według mnie, płyta genialna. Rzadko używam tego określenia,
zwłaszcza w odniesieniu do krążków nowych, wydawanych w ostatnich kilkunastu
latach. Rezerwuję je sobie dla wydawnictw nie tylko znakomitych muzycznie, ale
także na swój sposób wyłamujących się ze schematów, wyjątkowych, wychodzących
poza oczywistości towarzyszące poszczególnym gatunkom muzycznym. Illusory Blues właśnie taką płytą dla
mnie jest i jeśli coś tak wspaniałego nagrywają debiutanci, to z jednej strony
jest olbrzymia radość, że „młodzi” też są zdolni do takich rzeczy, ale z
drugiej strony powstaje obawa, że już nigdy nie doskoczą ponownie do tego
poziomu. No to mamy w końcu album numer dwa – Threnodies. Album, który zachwyca, przynosi ulgę, ale przede wszystkim
zaskakuje – tym, że Messenger długimi fragmentami zupełnie nie brzmi na nim jak
Messenger. A może właśnie brzmi? Bo czy już po debiucie można w stu procentach
określić brzmienie jakiegoś zespołu? Panowie z londyńskiej formacji właśnie
pokazali, że chyba jednak nie powinno się tego robić.
Utwór Nocturne to świetnie bujająca, klimatyczna pieśń, sprawnie łącząca
tajemniczy klimat debiutu grupy z cięższym, brudnym motywem przebijającym się
od czasu do czasu spod warstwy melancholijnych dźwięków. Pareidolia zapada w pamięci przede wszystkim dzięki kapitalnemu „floydowskiemu”
motywowi w drugiej części utworu, gdy wszystko zwalnia, uspokaja się i niemal
przenosimy się do czasów płyty Animals
czy nawet wcześniejszych, bardziej nastawionych na brzmienia akustyczne wydawnictw
zespołu z Cambridge. Crown of Ashes
to moja ulubiona kompozycja na płycie. Piękna mieszanka brzmień akustycznych i
elektrycznych. Nikt się nie spieszy, jest bardzo letnio, słonecznie, sielsko
wręcz – przynajmniej w sferze muzycznej. Cała trójka wspomnianych kompozycji to
utwory, które najbardziej nawiązują do płyty poprzedniej. Łączy je też to, że
są to trzy ostatnie numery na tej płycie. Dopiero wtedy – przez te 18 ostatnich
minut Threnodies – nabieram
stuprocentowej pewności, że to faktycznie jest Messenger. A wcześniej?
Wcześniej mamy otwierający album drugi singiel Calyx, który dopiero w drugiej części wchodzi na właściwe obroty
(ale za to jak!), a w pierwszej brzmi jakoś tak niemrawo, jakby panowie dopiero
się rozkręcali. Mamy też Oracles of War,
którego słucha się kapitalnie, tyle że gdybym nie wiedział kto to, postawiłbym,
że to kompozycja Spiritual Beggars, Motorpsycho czy Graveyard. Takiej mocy,
brudu i ciężaru zupełnie się po tym zespole nie spodziewałem i wciąż nie jestem
do końca pewny, czy tak do końca to mi do Messengera pasuje, ale z drugiej
strony – brzmi świetnie, więc chyba nie ma co narzekać. Zwłaszcza że w drugiej
części panowie zręcznie zmieniają klimat, jakby chcieli powiedzieć słuchaczom –
„Patrzcie, potrafimy zagrać mocno i głośno, ale żebyście nie pomyśleli, że tak
będzie teraz cały czas, to teraz przypomnimy wam, za co pokochaliście nas dwa
lata temu”. Jest też pierwszy singiel, znany już od kilku ładnych tygodni numer
Balearic Blue – tu już w dłuższym
wymiarze klimaty nieco bardziej znajome fanom pierwszej płyty, choć w trochę
bardziej dynamicznym, przebojowym niemal wydaniu. I jeszcze Celestial Spheres – nieoczekiwane rozpoczęcie
prostym, pulsującym motywem basowym i łamany rytm, który wnosi wiele świeżości
do tej kompozycji. I… już. Tak, siedem utworów (osiem w wersji rozszerzonej, w
której znajdziemy także cover Tima Buckleya Song
Slowly Song), 46 minut – w zupełności wystarczy, by mimo wszystko zachwycić
i oczarować. I przede wszystkim zaskoczyć.
A zaskoczyli – i to jak! I
sprawili, że jak rzadko kiedy nie jestem do końca pewien swojej ostatecznej
oceny. Bo z jednej strony tak bardzo uwielbiam ten tajemniczy, hipnotyczny,
folkowo-pogański klimat debiutu, że brakuje mi go w większej dawce na Threnodies. Czasami myślę sobie, że
chciałbym zanurzyć się w ten klimat z Illusory
Blues i przez te trzy kwadranse nie wychodzić z tego transu. Ale z drugiej
strony od tego mam przecież wspomniany debiut, Messenger pokazuje, że będzie to
zespół bezkompromisowy, który nie będzie uciekał się do auto-recyklingu
wcześniejszych utworów i płyt. Możemy już być pewni, że każda kolejna płyta tej
formacji będzie dla nas wielką niewiadomą aż do dnia premiery i choć wysoką
jakość muzyczną będziemy mieli chyba zagwarantowaną, to na tym pewniki będą się
kończyły. I chyba dobrze, bo najlepsze motywy można zajechać, wałkując je w
nieskończoność z małymi tylko zmianami. Znamy takie zespoły, które przez 40 lat
nagrywają w kółko tę samą płytę. W przypadku Messengera to nam zupełnie nie
grozi. Tytułowe treny kojarzą się nam dość jednoznacznie z Janem Kochanowskim i
jego przejmującą twórczością. Jasiu… Jasieńku, mordo ty nasza – przebili cię ci
Anglicy, no…
Od najbliższego poniedziałku (25
kwietnia) do piątku (29 kwietnia) płyta Threnodies będzie Albumem Tygodnia w
rockserwis.fm. Każdego dnia około godziny 10.01 (powtórki około 17.01) będę miał
przyjemność przedstawiać słuchaczom utwory z tej płyty.
--
Zapraszam na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
oraz na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 22 (powtórki w soboty o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
oraz na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 22 (powtórki w soboty o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
ano przebili:)
OdpowiedzUsuńNo wielkie dzięki!
OdpowiedzUsuńJak to się stało, że ja tego Messengera nie trafiłem wcześniej - nie wiem, ale dzięki Tobie mam!
Dla mnie bomba! Temu Messengeru będziemy się uważnie przyglądać.
Tyle jest jeszcze muzyki do odkrycia.
A będzie więcej!
Ukłony