Wśród informacji o londyńskim
triu Bright Curse można znaleźć między innymi wzmiankę o tym, że jest to grupa
grająca doom metal. Wcześniejsze wydawnictwa (zwłaszcza debiutancki album Bright Curse – niby EP-ka według
zespołu, ale 34 minuty muzyki to już w zasadzie LP) faktycznie były zbliżone
momentami do doomowych klimatów. Bas buczał aż miło (albo niemiło – jeśli ktoś
nie lubi buczącego basu), gitara była mocno przesterowana, a całość chwilami zmierzała
w kierunku smolistej młócki, przejeżdżającej po słuchaczu niczym walec. Nie
brakowało też jednak fragmentów dużo lżejszych i chyba po prostu przystępniejszych.
Na tegorocznym drugim albumie, zatytułowanym Before the Shore, te właśnie motywy są w przewadze. Panowie
prezentują po prostu dość brudnego, ale niepozbawionego melodii klimatycznego rocka
ze stonerowymi wpływami i odrobiną psychodelii. I jest to w dodatku płyta
zaskakująco dobrze przemyślana i zyskująca z każdym kolejnym odsłuchem.
Od samego początku słychać, że to
nie będzie jedna z tych płyt, na których każda nuta jest dopieszczona i
wypolerowana, żeby wszystko lśniło się i cieszyło wszystkie zmysły przyjemnym
brzmieniem. Jest dość brudno i surowo – niby klasycznie hardrockowo, ale w
wersji bardziej garażowej niż stadionowej. Before
the Shore to siedem kompozycji, które może w większości nie są jakoś bardzo
rozbudowane, ale też nie są to typowe radiowe trzy-czterominutowe strzały.
Zespół nigdzie się nie spieszy, rozwija motywy, ale i nie przeciąga ich w
nieskończoność. Bywa dość ciężko, jak w pierwszym kawałku – Lady Freedom. Jest mocna, przesterowana
gitara, solidny łomot perkusyjny i ładnie chodzący pod nimi bas. Hard rock, ale
z wyraźną stonerową podbitką. Ale szybko okazuje się, że panowie mają więcej
pomysłów na siebie niż tylko mocne łojenie. The
Shore obok mocniejszych momentów długimi okresami zaskakuje bardzo
spokojnym klimatem, Cheating Pain również
przez dłuższy czas pozostaje w bardzo spokojnych, nieco tajemniczych klimatach,
zaś Walking in a Graveyard (Bloody Witch)
(swoją drogą dobry tytuł, bo muzyka grupy bardzo często nawiązuje do twórczości
Graveyard [rip] czy Witchcraft) ten mocniejszy łomot sprawnie łączy z dużo lżejszymi
motywami, jak choćby z niemal skocznym intrem. Taka mieszanka powtarza się
zresztą często na tym albumie, także pod koniec płyty. Northern Sky cudownie wycisza i kołysze, w dodatku mamy nieśmiało
wchodzące, ale robiące znakomite tło organy, które w drugiej części wychodzą naprzód
i kapitalnie urozmaicają numer. W najdłuższym na krążku, ośmiominutowym Earth’s Last Song mamy trochę więcej mocy, ale i całość solidnie
buja dzięki temu, że zespół z każdą minutą wchodzi na coraz wyższe obroty. Aż trochę
szkoda, że po 42 minutach płyta się kończy, choć to przecież wręcz książkowy
czas trwania rockowego albumu.
To z pewnością nie jest płyta dla
fanów porywających solówek, atrakcyjnego brzmienia i natychmiast wpadających w
ucho refrenów, które da się po pierwszym odsłuchu śpiewać razem z zespołem. To
rockowa płyta, ale z zupełnie innej bajki. Jest dość surowo w brzmieniu, oszczędnie
jeśli chodzi o aranżacje, bez wygładzania. Może niezbyt atrakcyjnie, za to
wydaje mi się, że bardzo szczerze i przede wszystkim niezwykle solidnie. Tych
siedmiu numerów, które składają się na Before
the Shore, po prostu dobrze się słucha. Instrumentalnie nie ma się do czego
przyczepić. Wokal gitarzysty Romaina Dauta nie jest może wybitny, ale dobrze
pasuje do tego klimatu. Czasami Romain śpiewa spokojnie, innym razem wrzaśnie mocniej,
czasem nawet posługuje się lekko histeryczną manierą, co pewnie nie każdemu się
spodoba, ale na pewno nie psuje dobrego wrażenia. Tu jednak przede wszystkim
liczy się brzmienie instrumentów. Tegoroczna płyta Bright Curse to przyjemna
niespodzianka. Trzeba dopisać kolejny zespół do listy formacji „pod stałą obserwacją”.
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
NightStalker rozczarował mnie, niczego ciekawego tam nie znalazłem a raczej odwrotnie... natomiast Bright Curse to miła niespodzianka. Może nie porywa, ale płyty nie wyłączyłem, to już coś :-)
OdpowiedzUsuń