niedziela, 11 listopada 2018

The Brew - Art of Persuasion [2018]


Poznałem ich przy okazji wydanej w 2014 roku płyty Control. Angielskie trio w ostatnich latach działa jak w szwajcarskim zegarku, bo płyty ukazują się co dwa lata. To zresztą z wyjątkiem jednego krążka reguła w przypadku The Brew. Art of Persuasion to trzeci ich album, który poznaje już w okolicach premiery, choć już szósty (lub siódmy - zależy kto liczy) w dyskografii formacji. I gdybym nie znał dwóch poprzednich, pewnie mój odbiór nowej płyty byłby dużo lepszy. Zachwycałbym się dynamiką, rockowym czadem, świetnym łączeniem brzmień lat 70. i 90., mocą, soczystym brzmieniem… No tak, te wszystkie elementy są obecne na nowej płycie. Problem w tym, że były też obecne na poprzednich albumach i to podane w bardzo podobnej formie.

Art of Persuasion to 11 numerów, z których zdecydowana większość nie przekracza czterech minut. Czyli nie spodziewajcie się instrumentalnych odjazdów, psychodelicznych odlotów, improwizacyjnych szaleństw. Trudno w zasadzie wyróżniać konkretne kompozycje. Po kilku odsłuchach zaczynam kojarzyć motywy np. z Gin Soaked Loving Queen, ale przyznaję, że całość zlewa mi się w jeden czterdziestojednominutowy, dynamiczny kawałek. Brakuje mi zmian nastroju, spokojniejszych utworów, nawet jakichś odważniejszych złamań rytmu i brzmieniowych eksperymentów. W zasadzie tylko początek Carry the News przynosi pewne uspokojenie, ale to tylko chwilowa zmiana, bo numer szybko przyspiesza i zyskuje spory ciężar, no i mamy jeszcze faktycznie nieco bardziej leniwy klimat w zamykającym krążek Pink Noise King, które z powodzeniem mogłoby uchodzić za zaginiony numer Stone Temple Pilots. Ale to trochę za mało. Jak dla mnie o jakieś dwa nieco spokojniejsze utwory za mało. To absolutnie nie są złe numery, słucha się ich naprawdę w porządku, ale czy po jakimś czasie będę pamiętał jak brzmiały? Mam wątpliwości. Do dziś doskonale pamiętam jak leci Ambassador to the Lonely albo Without You z płyty poprzedniej czy Mute albo Fast Forward z płyty Control. Na razie nie widzę na nowej płycie utworów, które za dwa czy cztery lata mógłbym choćby fragmentarycznie odtworzyć sobie w głowie. No a do tego ta intensywność bez niemal żadnych zmian natężenia dźwięku po prostu trochę mnie męczy.

The Brew nie nagrywają słabych płyt. To sprawdzona firma, która zawsze trzyma poziom. Problem w tym, że cały czas poruszają się w tych samych muzycznych rejonach, a do tego mają mocno charakterystyczne brzmienie i każda kolejna płyta niestety brzmi trochę jak poprzednie. Nie jestem w stanie znaleźć na Art of Persuasion elementu, którego nie byłoby na Shake the Tree czy Control. To 11 solidnych rockowych numerów zagranych na dużej intensywności, które dobrze sprawdzą się podczas długiej podróży samochodem, w okolicznościach bardziej sprzyjających wywołają rytmiczne ruchy kończyn i pozostawią dobre wrażenie. Ale czy godzinę po zakończeniu odsłuchu będziecie wciąż pamiętali konkretne kompozycje? No tu już nie jestem taki pewny. Ja niestety mam z tym problem. I to chyba dla mnie największa wada Art of Persuasion.


1. Seven Days Too Long (5:28)
2. One Line Crimes (3:17)
3. Boomerang Fool (3:16)
4. Gin Soaked Loving Queen (3:42)
5. Naked As I Stand (4:15)
6. Shaking the Room (2:51)
7. Pointless Pain (3:07)
8. Excess (3:26)
9. Carry the News (3:33)
10. Ghost of the Nation (3:06)
11. Pink Noise King (5:28)




--
Zapraszam na prowadzone przeze mnie audycje Lepszy Punkt Słyszenia oraz Purple FM w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21 i sobotę o 19
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji

2 komentarze:

  1. Dokładnie takie same wrażenie odniosłem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja natomiast uważam, że to najlepsza ich płyta. Różni się od poprzednich ale trzeba wsłuchać się w jej mikroklimaty.

    OdpowiedzUsuń