Gdyby przeprowadzić profesjonalną
ankietę na temat tego, czy słuchacze muzyki rockowej odbierają Hollywood
Vampires jako „prawdziwy” zespół, czy raczej ciekawostkę muzyczną, wyniki
mogłyby nie być dla tego tworu zbyt pozytywne. Mam wrażenie, że reakcje na
nagrania i koncerty tej formacji wciąż są mniej więcej takie same: „Hyhy,
patrzcie, Johnny Deep Depp gra na gitarze, o i jest Alice Cooper i ten
gość z Aerosmith.”. Jakby na to nie patrzeć, zespół działa już kilka lat i właśnie
wydał swoją drugą płytę i nawet jeśli jest o nim głośno głównie ze względu na
nazwiska jego członków, a nie wybitne osiągniecia na polu muzycznym, nazwa
Hollywood Vampires nie jest już obecnie zupełnie nieznana. Rise to drugi krążek formacji.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rock and roll. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rock and roll. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 16 lipca 2019
sobota, 23 lutego 2019
Rival Sons [support: The Sheepdogs] - Warszawa [Stodoła], 21 II 2019 [relacja / galeria zdjęć]

piątek, 1 lutego 2019
Rival Sons - Feral Roots [2019]
Inaugurowałem istnienie tego
bloga tekstem o płycie Great Western Valkyrie
– moim ulubionym albumie Rival Sons i wciąż najlepszej według mnie płycie
wydanej w XXI wieku. Właściwie to chęć podzielenia się entuzjazmem związanym z
tamtym wydawnictwem była jednym z powodów, że dałem się w końcu namówić na
założenie bloga, choć broniłem się przed takim krokiem ładnych kilka lat.
Dzisiaj, cztery i pół roku oraz dwie płyty Rival Sons później, przerywam
blogową hibernację dla najnowszego albumu jednego z moich dwóch ulubionych
obecnie zespołów na scenie rockowej.
niedziela, 11 listopada 2018
The Brew - Art of Persuasion [2018]
Poznałem ich przy okazji wydanej
w 2014 roku płyty Control. Angielskie
trio w ostatnich latach działa jak w szwajcarskim zegarku, bo płyty ukazują się
co dwa lata. To zresztą z wyjątkiem jednego krążka reguła w przypadku The Brew.
Art of Persuasion to trzeci ich
album, który poznaje już w okolicach premiery, choć już szósty (lub siódmy - zależy kto liczy) w dyskografii
formacji. I gdybym nie znał dwóch poprzednich, pewnie mój odbiór nowej płyty
byłby dużo lepszy. Zachwycałbym się dynamiką, rockowym czadem, świetnym
łączeniem brzmień lat 70. i 90., mocą, soczystym brzmieniem… No tak, te
wszystkie elementy są obecne na nowej płycie. Problem w tym, że były też obecne
na poprzednich albumach i to podane w bardzo podobnej formie.
piątek, 9 listopada 2018
Greta Van Fleet - Anthem of the Peaceful Army [2018]
Przypominać dotychczasowej
historii grupy Greta Van Fleet nie ma sensu. Dwie EP-ki uczyniły z młodych muzyków
największą nadzieję rocka w oczach i uszach jednych oraz symbol braku inwencji
i bezczelnego kopiowania wielkich w oczach i uszach drugich. Jedni ich
uwielbiają, inni nienawidzą, mało kto nie ma zdania. Czyli efekt w zasadzie
zamierzony. Przez dłuższy czas mówiło się o tym, że gdy w końcu ukaże się
pierwsza płyta, będzie ona kompilacją nagrań z EP-ek oraz kilku nowych numerów.
Tak się jednak nie stało, być może przez ogromny sukces tych małych wydawnictw,
który sprawił, że wydawanie tego samego po raz kolejny zwyczajnie nie zostałoby
przyjęte zbyt dobrze. Na Anthem of the Peaceful
Army dostajemy zatem dziesięć zupełnie nowych kawałków.
Subskrybuj:
Posty (Atom)