Retrorockowa fala, która pojawiła
się równocześnie w kilku miejscach na świecie – w Stanach, Wielkiej Brytanii,
Niemczech czy Skandynawii – dotarła także do Polski, choćby za sprawą nagłego
wzrostu popularności Ani Rusowicz. Na ciąg dalszy długo czekać nie trzeba było
– kolejnym jasnym punktem na retrorockowej mapie Polski staje się wrocławska
Katedra, która właśnie wydała swój długogrający debiut – Zapraszamy na łąki. W przypadku tej grupy inspiracje muzyczne
zostają jednak raczej w Polsce. To nie jest brytyjski hard rock spod znaku
Cream czy Led Zeppelin, a polski big beat, choć oczywiście – podobnie jak
oryginał sprzed 45 lat – niepozbawiony zagranicznych naleciałości. Katedra to
po prostu nowa polska kapela bigbitowa, ze wszystkimi zaletami i wadami tego
gatunku.
Jakimi wadami? – spytacie. No
cóż, nie da się ukryć, że z perspektywy czasu wiele utworów bigbitowych trąci
banałem, tak tekstowym, jak i muzycznym. A że Katedra siedzi w tej konwencji
bardzo mocno, to i tu czasami uśmiecham się lekko przy niektórych fragmentach,
ale też zdaję sobie sprawę, że w dużej mierze jest to pewna muzyczna i tekstowa
stylizacja – i jako taka jest bardzo sprawnie zrobiona. Jednak bigbit miał też
niezaprzeczalne zalety, wśród których najważniejszą była niesamowita melodyjność
tej muzyki i na szczęście tutaj zespół też udanie nawiązuje do historii
gatunku. Łatwych do zapamiętania melodii nie brakuje, podobnie jak refrenów, które
zapewne będą śpiewane przez całą publiczność podczas koncertów. Otwierające
płytę trzy kompozycje – utwór tytułowy, Nie
śmiej się z miłości oraz Kim jesteś?
– to wręcz wybuchowe trio, które natychmiast wpada w ucho i za nic nie chce z
niego wyjść. Włączcie to waszym rodzicom, a gwarantuję – nabierzecie ich, że to
zaginiona płyta z końca lat 60. Wspaniała melodyka popowa w połączeniu z
cudownym współbrzmieniem gitar i organów, uzupełniona urokliwymi żeńskimi
chórkami sprawdza się bez zarzutu. W przedostatniej kompozycji – Wicher Wieje – słyszymy głos wspominanej
już wcześniej nowej królowej polskiego bigbitu, Ani Rusowicz. To materiał na
przebój i jestem pewny, że w stacjach, które mają odwagę grać sensowną muzykę,
ten kawałek będzie śmigał po falach radiowych dość często. Obecność Ani na tym
albumie nie jest zresztą niczym dziwnym, biorąc pod uwagę muzykę wykonywaną
przez Katedrę, tym bardziej, że numer, który zamyka płytę i następuje tuż po
jej gościnnym występie, brzmi, jakby został wzięty prosto z którejś z dwóch
wydanych jak dotąd płyt wokalistki. To absolutnie nie jest zarzut – bardzo dobrze,
że mamy kolejnego wykonawcę polskiego tak udanie nawiązującego do tego
klasycznego bigbitowego brzmienia. Miejsca wystarczy dla jeszcze co najmniej
kilku takich grup.
Ale mnie najbardziej do gustu
przypadły numery, w których Katedra odważyła się na mocniejszy aranż lub bardziej
psychodeliczne odjazdy. Słychać je już nawet w tych pierwszych przebojowych utworach,
choćby w kapitalnym instrumentalnym fragmencie Kim jesteś? Fantastycznie rozwija się najdłuższy numer na płycie, Strach i pragnienie, który momentami
bardzo udanie nawiązuje do klawiszowych szaleństw The Doors. Skąd nagle w
środku utworu Czarny szlak, utrzymanego
w duchu hardrockowym, wzięły się wstawki niczym z wczesnej twórczości Santany?
Nie mam pojęcia, ale brzmią tam fantastycznie. Przyjemny, subtelny klimat
wprowadza drugi z długich numerów, Wolny Elektron
wykonany przez wokalistę grupy Fryderyka Nguyena nieco w starym stylu poezji
śpiewanej. Obłędnie brzmi także świetny instrumentalny Pejzaż oraz rozpoczynająca się organowo-gitarową ścianą dźwięku niczym
z kompozycji Uriah Heep Pieśń o świcie.
Większość z tych utworów to mimo wszystko dość krótkie muzyczne formy, ale nie
brakuje w nich choćby niedługich fragmentów ze znakomitymi instrumentalnymi
wstawkami. Co zrozumiałe, gitarzysta i jednocześnie wokalista Katedry Fryderyk
Nguyen oraz klawiszowiec Michał Zasłona są najłatwiejsi do zauważenia, bo to
ich instrumenty wybijają się na pierwszy plan, ale sekcja rytmiczna Maciej Stępień
(bas) / Paweł Drygas (perkusja) znakomicie napędza te kawałki, kapitalnie
wyczuwając klimat takiej muzyki. Nguyen nie jest typowym rockowym krzykaczem, a
przynajmniej nie pokazuje tego na tym albumie. Brzmi bardziej jak rockowy bard
i wygląda na to, że w takiej konwencji czuje się bardzo pewnie, choć zdarza mu
się zaśpiewać nieco mocniej i bardziej zadziornie.
Nie da się ukryć, że Zapraszamy na łąki nie jest płytą w
żaden sposób przełomową, ale nie miała nią być. To album, który ma pomóc w
popularyzowaniu na nowo starego brzmienia polskiej muzyki przełomu lat 60. i 70.,
a z tej roli zespół Katedra wywiązał się bardzo dobrze. Gdy dziś słuchamy
nagrań polskich kapel z tamtego okresu, w uszy rzuca się często marna
produkcja, przez którą niestety tamte świetne, stare kawałki często brzmią
archaicznie i trącą muzyczną cepelią. Katedra wzięła je, napisała od nowa i
nagrała tak, że brzmią współcześnie. Ta płyta prawdopodobnie znacznie bardziej
niż do młodzieży przemówi do ludzi dwukrotnie starszych niż muzycy zespołu, ale
kto wie – może dzięki Katedrze jakiś procent młodych ludzi odkryje, że polska
muzyka też miała sporo do zaoferowania w czasach, gdy w Wielkiej Brytanii do
podboju świata szykowali się muzycy Led Zeppelin, Black Sabbath czy Deep
Purple.
--
Zapraszam na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
oraz na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 22 (powtórki w soboty o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
oraz na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 22 (powtórki w soboty o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz