piątek, 15 lipca 2016

Birth of Joy - Get Well [2016]

Holenderskie trio Birth of Joy przeleciało tak nisko nad moim muzycznym światem, że aż umknęło moim radarom i dopiero kilka miesięcy po premierze płyty Get Well udało mi się poznać ten krążek. Na szczęście okazuje się, że mimo niskiego pułapu przelotu, jest to jak najbardziej płyta lotów wysokich! Czwarty album zespołu potwierdza, że scena psychodelicznego rocka w Europie ma się w ostatnich latach znakomicie i zewsząd atakują nas ciekawe nowości, które mogą namieszać w zestawieniach najlepszych płyt tego roku za kilka miesięcy. Czego możemy spodziewać się po albumie Get Well? Przede wszystkim różnorodności w brzmieniu, świetnej współpracy gitary i instrumentów klawiszowych oraz zręcznego żonglowania klimatem i intensywnością muzycznych doznań.

Otwierające album nagranie Blisters – przez większość czasu utrzymane w klimatach solidnego łomotu – mogłoby sugerować, że płyta będzie ciężka, agresywna i dynamiczna. To jednak do pewnego stopnia ściema. O Birth of Joy na pewno nie można powiedzieć, że to grupa jednowymiarowa, skupiona na zaledwie jednym muzycznym kierunku. Dlatego też na Get Well szybko okazuje się, że to początkowe natężenie dźwięku w żaden sposób nie sugeruje jednoznacznie późniejszych muzycznych scenariuszy na tym wydawnictwie. Meet Me at the Bottom co prawda powala ścianą organowo-gitarowego brzmienia w „refrenach”, ale sporo tu też wyciszeń, subtelnych podkładów i dźwiękowych kontrastów. I tak w sumie będzie już przez całe trzy kwadranse tego albumu. Czasem trochę dynamiczniej i głośniej – bardziej tradycyjnie hardrockowo – jak w Carabiner czy You Got Me Howling. Innym razem dużo spokojniej, delikatniej, bardziej hipnotycznie jak w Numb i świetnym utworze tytułowym. Właśnie kompozycja Get Well jest chyba najjaśniejszym punktem tej różnorodnej, lecz bardzo równej płyty. Osiem minut kapitalnej, delikatnej psychodelii w stylu wczesnych Floydów czy The Doors. Nic tylko położyć się gdziekolwiek, zamknąć oczy i dać się ponieść tym magicznym dźwiękom. Przez chwilę naprawdę można uwierzyć, że mamy na przykład 1967 rok.

Niezwykle ważne dla brzmienia Birth of Joy jest połączenie dźwięków gitarowych i klawiszowych. Instrumenty klawiszowe potrafią zapewnić dodatkową moc, gdy ten ciężar jest bardzo potrzebny, ale przede wszystkim częściej wprowadzają do twórczości grupy pewną lekkość i sporą dawkę melodyjności. To znacznie ułatwia przyswajanie muzyki Birth of Joy. Słychać to choćby w Choose Sides, które dzięki kosmicznym dźwiękom klawiszy zyskuje psychodeliczny posmak, czy w Midnight Cruise, którego słucha się kapitalnie dzięki temu vintage’owemu brzmieniu. Potężnie brzmi też główny motyw w Those Who Are Awake, co tworzy ciekawy kontrast z ogólnie dość spokojną i oszczędną aranżacją.

Get Well to płyta niezwykle różnorodna, świetnie napisana i zagrana, w dodatku z bardzo przyjemnym brzmieniem. Sporo tu ciężaru, ale nawet kiedy robi się intensywniej, to zawsze jest to robione z głową. Największym atutem tego krążka są jednak świetne melodie, które sprawiają, że sporo numerów natychmiast zostaje w głowie, a przy tym trudno doszukiwać się tu dwóch podobnych numerów. Trudno przewidzieć, co stanie się w kolejnych kompozycjach, ani przez chwilę nie mam przekonania, że po pierwszych nutach wiem już, co będzie dalej. Dzięki temu Get Well jest płytą, która może przemówić do fanów różnych odcieni rocka. Przemówi jednak przede wszystkim do każdego, kto docenia po prostu świetną muzykę.


--
Zapraszam na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w soboty o 13)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji

3 komentarze:

  1. To Ci od tych kolorowych psychodelicznych teledysków opartych na grze świateł i filtrów? Też mi przemknął koło nosa, trzeba będzie dorwać i obsłuchać - dzięki za cynk! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zdecydowanie trzeba, uzależniająca ta płyta jest :) zaskakująco łatwo "wchodzi"

      Usuń
  2. groźni są! czego dowodem była moja zepsuta wyobraźnia w LPS-sie ;) lubimy (my i nasz majestat) taką grozę :)))

    OdpowiedzUsuń