Sukces! Zespół Thunder nie
rozpadł się i nie wrócił ani razu między wydaniem swojej poprzedniej płyty – Wonder Days – a premierą najnowszego
krążka zatytułowanego Rip It Up. Niby
to tylko dwa lata, ale biorąc pod uwagę, że w ostatnich kilkunastu rozpadali
się i wracali (w tym samym składzie) kilka razy, jest to spory wyczyn. Wyczynem
jest także to, że tym razem nie trzeba było czekać niemal dekady na kolejny
album. Brawo oni! Płyta Wonder Days
jest kapitalna. Wydana po ośmioletniej przerwie w nagrywaniu naprawdę zrobiła
na mnie duże wrażenie. Nie ma na niej nic nowego, ale tamte numery natychmiast
wpadają w ucho, a refreny nuci się już w połowie drugiego odsłuchu. Czy tak
samo jest z Rip It Up? No w tym
właśnie problem, że nie do końca. Niby przepis jest dokładnie ten sam,
brzmienie także, ale moje nawiązywanie bliższych kontaktów z tym albumem idzie
jakoś tak opornie w porównaniu z poprzedniczką, która „wzięła” od razu.
Żeby nie było wątpliwości –
nowego krążka słucha się naprawdę dobrze, jak i każdej poprzedniej płyty
Thunder. Ale mam wrażenie, że po kolejnych odsłuchach w głowie zostaje dużo
mniej niż w przypadku Wonder Days, a
przecież tego typu muzyka ma być przebojowa, łatwa do zapamiętania. Dominują
oczywiście dynamiczne, pełne energii gitarowe kawałki. No One Gets Out Alive, które płytę rozpoczyna, bardzo przyjemnie
odbija echo twórczości Led Zeppelinów. She
Likes the Cocaine mogłoby równie dobrze znaleźć się na którejś z pierwszych
płyt Thunder ponad dwie dekady temu, zaś Tumbling
Down, po krótkim intro w stylu Pinball
Wizard, ustawia kapitalny rytm trzymający wszystko w ryzach pod
fantastyczną partią gitary, co sprawia, że nie da się do tego numeru nie kiwać
lub przynajmniej nie potupać. Czasami jest spokojniej, bo jakiś balans przecież
być musi. Right from the Start jest aż
zbyt ładne i cukierkowe dla mnie, ale już In
Another Life płynie sobie bardzo przyjemnie w knajpiano-bluesowym klimacie
(Hej, chłopaki – Allanah Myles dzwoniła. Mówiła coś o jakimś czarnym
aksamicie…). Całkiem dobrze słucha się także dynamicznego walczyka Heartbreak Hurricane. Niestety jest też
kilka numerów, które niezmiennie buntują się przeciwko pozostaniu w mojej
świadomości. Niby wszystko z nimi w porządku, ale pięć minut po wyłączeniu
płyty nie będę już pamiętał z nich nic. I to jest mój największy problem z tą
płytą. Właściwie to jedyny, bo przecież po nowych wydawnictwach Thunder nie
spodziewam się przełomów i redefiniowania hard rocka. Chcę dobrze brzmiących
kawałków w klasycznym hardrockowym stylu. I w zasadzie to właśnie tu dostałem,
tylko chyba po prostu za mało tu kompozycji, które by się jakoś wybijały ponad
tę bardzo solidną i przyjemną całość. Nie ma tu żadnego Black Water czy The Rain –
numerów, które na poprzedniej płycie zachwycały od pierwszego odsłuchu.
Mimo tego, co napisałem
wcześniej, to na pewno płyta godna polecenia wszystkim fanom
najklasyczniejszego hard rocka. Wszystko tu gra tak jak powinno. Panowie są
wciąż w wybornej formie wykonawczej, brzmią wyśmienicie i jestem przekonany, że
Rip It Up umili niejedną daleką
podróż samochodem lub domową imprezkę w rockowych rytmach. Do tych celów nadaję
się wręcz idealnie. A kto wie – może i z czasem jednak w głowie zostanie coś
więcej. Na razie w mojej pozostało ogólne dobre wrażenie, choć bez wielu
szczegółów. Dla fanów Bad Company, Stonesów, The Who czy Led Zeppelin to na
pewno pozycje do sprawdzenia.
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
Świetny album morze nawet lepszy od poprzedniego bo słucham ciągle od początku do końca a w dzisiejszych czasach to rzadkość. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuń