poniedziałek, 13 lutego 2017

Dopelord - Children of the Haze [2017]



Polska powoli staje się może jeszcze nie potęgą, ale bardzo ważnym punktem na europejskiej scenie stonerowo-doomowej. Zespołów w tych klimatach u nas ostatnio mnóstwo, ale co ważniejsze, coraz więcej z tych grup zdobywa popularność poza własną piwnicą czy garażem. Niektórym udaje się dotrzeć do fanów na całym kontynencie, co już w ramach muzyki tak jednak wciąż niszowej należy uznać za olbrzymi sukces. Prym wiedzie w tym formacja Dopelord, która w ostatnim czasie zasłużyła sobie na miano jednej z największych nadziei stoner i doom metalu w Europie. Zespół wydał właśnie trzecią dużą płytę zatytułowaną Children of the Haze, która w podboju doommetalowego światka może tylko pomóc.

Zdaję sobie sprawę, że są to dźwięki dla niektórych dość przytłaczające i nieprzystępne, ale to trochę złudne wrażenie. Owszem, po dość wyważonym otwarciu w postaci numeru Navigator (bywa mocno i ciężko, ale sporo tu przestrzeni i czasu na „oddech”) mamy mocniejszy kawałek Scum Priest, który momentami wbija w ziemię swoją mocą, ale potem robi się jak na ten gatunek bardzo różnorodnie. Utwór tytułowy jest niemal przebojowy (oczywiście jak na stoner-doomowe granie), a jego monumentalny refren wwierca się w głowę już przy pierwszym odsłuchu, a niespełna czterominutowe (miniaturka jak na tę płytę) Skulls and Candles to już niemal doom relaksacyjny. Jest spokojnie, nieco hipnotycznie, bardzo daleko od ciężkiego, walcowatego grania kojarzonego zazwyczaj z tym gatunkiem. Z kolei najdłuższe na płycie Dead Inside (I&II) rozpoczyna się też dość spokojnie, ale szybko wchodzi spory ciężar i wszystko ładnie buczy i wibruje niskimi tonami. Nieco za połową panowie wchodzą na wyższe obroty i serwują piękną sabbathową naparzankę w dobrym tempie. Nie opieprzają się także w zamykającym płytę Reptile Sun. Od pierwszych sekund jest ciężko, dynamicznie i treściwie. A do tego z prostym refrenem, który od pierwszego odsłuchu zostaje w głowie. Taki strzał w ryło na sam koniec albumu. Krążek trwa niecałe 41 minut i jest to długość idealna przy takiej muzyce. Smoliste riffy nie mają czasu zmęczyć nawet tych słuchaczy, którzy nie siedzą na co dzień tylko w takich klimatach, a trafimy tu na momenty tak chwytliwe, że nawet przeciętny fan ciężkiego rocka znajdzie na Children of the Haze coś dla siebie.

Opinie są dość zgodne – Children of the Haze to najlepszy i przede wszystkim najlepiej zrealizowany album Dopelord. Czas od wydania poprzedniej płyty – Black Arts, Riff Woship & Weed Cult – został solidnie przepracowany, czego efektem jest album dojrzały, przemyślany, różnorodny i po prostu świetnie brzmiący. Doczekaliśmy się kolejnej uznanej muzycznej marki wywodzącej się z Polski. Ktoś może powiedzieć, że to tylko jakiś niszowy gatunek, znany niewielkiemu procentowi słuchaczy muzyki. Prawda to, ale właśnie w takich niszowych gatunkach najłatwiej docenia się to, co faktycznie dobre, a nie to, w co włożono mnóstwo pieniędzy, których – bądźmy szczerzy – u nas zazwyczaj nie ma. Lubelska grupa zaproponowała słuchaczom coś, co ci podchwycili. Nie wielkim nakładem finansowym (chyba, że o czymś nie wiem…), a własną pracą muzycy doszli do tego, że są obecnie znaną marką w stoner-doomowym muzycznym podziemiu w całej Europie. Takie rzeczy nie dzieją się przez przypadek. Jeśli więc choć od czasu do czasu macie ciągoty, żeby posłuchać takiej muzyki, to nowa płyta Dopelord jest pozycją absolutnie obowiązkową.



--
Zapraszam na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz