piątek, 29 maja 2015

Beth Hart - Better Than Home [2015]



Kariera Beth Hart to trochę dziwny przypadek. Mam wrażenie, że wielu osobom wciąż kojarzy się w pierwszej kolejności z dwoma świetnymi płytami coverowymi nagranymi z Bonamassą, a przecież Beth jest na scenie już od niemal ćwierć wieku i właśnie nagrała swoją siódmą solową płytę. I to jaką! Trzy kwadranse, które wypełniają krążek Better Than Home, to zupełnie inna muzyczna bajka, niż przepełnione rockandrollowym czadem wspomniane albumy Don’t Explain i See Saw, które przyniosły jej sporą popularność. Na nowym solowym krążku nawiązania muzyczne prowadzą nas także do epoki późnych lat 60., ale tym razem zamiast pełnych energii klimatów rockandrollowych dostajemy bardziej stonowane, oparte głównie na brzmieniu fortepianu kompozycje osadzone w rejonach R&B i soulu oraz delikatnego bluesa.

To album, który równie dobrze mogłyby nagrać Aretha Franklin, Dusty Springfield czy Roberta Flack. To tego typu muzyczna wrażliwość i stylistyka. Słychać to doskonale już w otwierającym krążek utworze Might as Well Smile, z którego wprost wylewa się klimat czarnej muzyki przełomu lat 60. i 70. Ten klimat utrzymuje się w zasadzie przez całą płytę. Raz jest nieco bardziej dynamicznie, jak w Trouble (świetnie uzupełniające się partie gitary i dęciaków) i The Mood That I’m In, w którym mamy fantastycznie chwytliwy refren (trudno tu mówić o rockowym ogniu, ale jak na tę płytę można uznać, że to dość żywiołowa kompozycja), innym razem atmosfera jest bardziej stonowana i kontemplacyjna, jak w Tell ‘em to Hold on, Tell Her You Belong to Me czy w zamykającym krążek, fantastycznym As Long as I Have a Song. Nie da się jednak ukryć, że tych spokojniejszych momentów jest tu więcej i może dobrze, że ten album trwa zaledwie 44 minuty, bo mimo niewątpliwego piękna tych utworów, zbyt duża ich liczba pewnie niezbyt korzystnie odbiłaby się na mojej zdolności skupienia się przez cały czas trwania krążka. A tak wyszła naprawdę przyjemna płyta, której świetnie słucha się zwłaszcza wieczorem, kiedy człowiek chce się wyciszyć po intensywnym dniu. Te numery – zarówno nieco intensywniejsze, jak i bardziej nostalgiczne – łączy jednak przede wszystkim to, że są niesamowicie melodyjne. To jest ta stara szkoła komponowania dobrych utworów – fantastyczna melodia przede wszystkim. Do tego wspaniałe aranżacje, które sprawiają, że często proste kompozycje zyskują fenomenalny klimat, co znakomicie słychać w Tell Her You Belong to Me, które w zasadzie nie oferuje niczego nowego, ale aranżacja tego utworu sprawia, że słucha się go niezwykle przyjemnie. Fantastycznie słucha się także Mechanical Heart, mimo że przecież nie mamy tu nic innego jak powtarzanie dość popularnych sekwencji akordów, które pojawiały się już w historii tego typu muzyki mnóstwo razy. Olbrzymia siła drzemie jednak w pewnych schematach, które przy odpowiednim wykonaniu i „przyozdobieniu” we właściwy aranż stają się prawdziwymi klejnotami. To tak proste i tak skuteczne.

Niby chciałoby się czasem usłyszeć na tym albumie coś bardziej żywiołowego, numer, w którym Beth pokazałaby, że rockandrollowa z niej babka. Ale z drugiej strony – to przecież i tak dostajemy co jakiś czas na krążkach nagrywanych w duecie z Bonamassą. Better Than Home to płyta nieco nostalgiczna, bardzo nastrojowa i spokojna. Ale na pewno nie nudna! Beth jest niezwykle prawdziwa w tym, co robi. Chyba przede wszystkim za to cenią ją fani. Daje całą siebie czy to na koncertach, czy na płytach. Zero sztuczności, zero udawania, zero kalkulacji. To czuć – takich płyt zawsze słucha się niezwykle przyjemnie. Jestem przekonany, że to wydawnictwo spodoba się w naszym kraju. Tu wokalistki o charakterystycznym, chropowatym głosie, w których muzyce dominuje fortepian, zawsze miały wzięcie. A Beth z roku na rok jakby u nas popularniejsza. Trudno się dziwić – ma babka talent!


---

Zapraszam na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz