Kiedy
w 2013 roku Deep Purple po raz pierwszy pracowali z legendarnym
producentem Bobem Ezrinem, wydawało się, że efektem tej współpracy
jest być może ostatni studyjny album zespołu. Panowie mieli już
swoje lata, poprzedni krążek wydali osiem lat wcześniej, wiadomo
też, jaki jest stosunek wielu doświadczonych wykonawców do
wydawania obecnie nowej muzyki. I w zasadzie przy każdej kolejnej
płycie pojawiały się te same pogłoski, że to może być
zamkniecie studyjnego dorobku Deep Purple. Istniały też pewne
przesłanki, by tak myśleć – nagrywanie płyty z coverami,
umieszczanie na końcu albumu nowej wersji kompozycji, która
otworzyła pierwszą płytę Deep Purple. Dla wielu był to jasny
sygnał, że grupa się z nami żegna. Przyznaję, sam tak
podejrzewałem. Tymczasem mamy lipiec 2024 roku, a Deep Purple
właśnie wydają nowy, 23. album studyjny i już piąty nagrany pod
okiem i uchem Ezrina. Producent niewątpliwie odświeżył brzmienie
formacji i być może wydłużył nieco żywot zespołu, jeśli
chodzi o dorobek studyjny. Swoje jednak dokłada także w tym
aspekcie nowy gitarzysta, Simon McBride.