niedziela, 27 października 2019

VIII Memoriał Jona Lorda - Warszawa [Hybrydy], 24 X 2019 [galeria zdjęć]

Warszawski Memoriał Jona Lorda organizowany przez Łukasza Jakubowicza na stałe wszedł do kalendarza hardrockowych imprez muzycznych i - w zależności od formuły w danym roku -  gromadzi mniejszą lub większą grupę muzyków, ale także zawsze całkiem sporą rzeszę fanów. Od jakiegoś czasu formuła memoriału uległa pewnej modyfikacji i teraz już ze sceny możemy usłyszeć nie tylko kompozycje Deep Purple i Whitesnake, ale także Rainbow - zespołu, w którym Jon Lord nigdy nie grał, ale przecież jak najbardziej należącego do bardzo licznej i różnorodnej rodziny Deep Purple. Uznajmy zatem, że ta impreza w pewien sposób naturalnie staje się celebracją twórczości "rodziny Deep Purple". Jak zwykle trzon muzycznej ekipy stanowił projekt Made in Warsaw. Wśród gości pojawili się m.in. stali bywalcy memoriałów - Grzegorz Kupczyk, Michu Przybylski i Piotr Brzychcy. Nie zabrakło żeńskiego pierwiastka w postaci Natalii Kwiatkowskiej z Cheap Tobacco. Towarzystwo zaserwowało publiczności trzy godziny klasycznego rockowego grania - set był wypełniony klasykami rocka spod znaku trzech wymienionych grup. Nie da się ukryć, że właśnie na takie utwory czekali zgromadzeni słuchacze, którzy bawili się jak zwykle świetnie, choć przyznam też, że nie pogniewałbym się, gdyby na kolejnych edycjach pojawiły się w ramach odmiany kompozycje projektu Paice, Ashton, Lord czy choćby jeden albo dwa solowe numery klawiszowca. Wiem, że to może nie ma potencjału porwania fanów do wspólnych śpiewów, ale byłoby miłą niespodzianką pomiędzy wielkimi rockowymi hitami.

W tym roku uczczenie pamięci Lorda będzie miało ciąg dalszy. Zespół Made in Warsaw w lekko zmodyfikowanym składzie pojedzie w krótką trasę, która przedstawia się następująco:

14 XI - Wrocław [Liverpool]
15 XI - Częstochowa [Scena TfP]
16 XI - Chorzów [Leśniczówka]
28 XI - Poznań [Klub u Bazyla]
29 XI - Bydgoszcz [Estrada]
30 XI - Piła [Barka]



czwartek, 24 października 2019

Lloyd - Black Haze [2019]


Trzej bracia, którzy tworzą wspólnie grupę muzyczną zręcznie poruszającą się w rejonach zarówno rockowych, jak i momentami wręcz popowych. Historia zna już takie przypadki. Czy grupa pochodzących z Paryża braci Lloyd ma szansę nawiązać do tych rodzeństw, które odnosiły ogromne sukcesy z tworzoną przez siebie muzyką? No cóż, czasy inne, muzyka, którą panowie prezentują, jest raczej dość odległa od mainstreamu (choć może nie aż tak bardzo?), ale pierwsze kroki napawają optymizmem, bo debiutancki album tria to rzecz naprawdę znakomita.

wtorek, 22 października 2019

Larska - Can't Steal It [2019]


Larska to prawdopodobnie pierwszy zespół z Serbii, jaki poznałem. Pierwszy, ale już w pewnym sensie nietuzinkowy. Panów jest trzech, co akurat niczym niezwykłym nie jest, ale jeśli zdradzę wam, że dwóch z nich to basiści, to już zaczyna się robić ciekawie. Perkusja i dwa basy? Różne pomysły mieliśmy w ostatnich kilkunastu latach – gitara i bębny, bas i bębny… Dwóch basów z bębnami chyba jeszcze nie przerabiali. Oczywiście do tego dochodzi milion efektów, które sprawiają, że jeden z basów wcale jak bas nie brzmi, ale to już zupełnie inna historia.

piątek, 18 października 2019

Tool - Fear Inoculum [2019]


Historia powstania i wydania piątego studyjnego albumu grupy Tool jest tak znana i wałkowana na wszystkie strony od wielu lat, a szczególnie teraz, gdy płyta ta w końcu się ukazała, że nie czuję nawet najmniejszej potrzeby, by przypominać wam, ile czasu minęło od ukazania się wydawnictwa poprzedniego, albo wspominać o tym, jak panowie bawili się uczuciami biednych fanów w ostatnich latach. Moimi się nie bawili. Nigdy nie byłem fanem zespołu Tool. Raczej obserwatorem doceniającym pewne elementy ich twórczości. Mają w dorobku rzeczy, które naprawdę mi się podobają i intrygują mnie za każdym razem, gdy po nie sięgnę (a nie dzieje się to zbyt często). Natomiast kłamałbym, gdybym twierdził, że kiedykolwiek wpadałem w zachwyt nad ich twórczością. Nowa płyta tego nie zmieni, ale choćby ze względu na ten tekst przesłuchałem ją w całości już więcej razy niż którąkolwiek z poprzednich.

czwartek, 17 października 2019

Saturna - Atlantis [2019]


Saturna to kwartet z Barcelony, który początkowo uformował się w 2010 roku, by zarejestrować kilka pomysłów stworzonych przez basistę formacji. Po kilku zmianach w składzie mamy stan obecny – dwóch gitarzystów (jeden z nich śpiewa – mam jednocześnie wrażenie, że kwestia drugiego wiosłowego nie została jeszcze ostatecznie rozstrzygnięta, bo na zdjęciach z ostatnich tygodni znalazłem dwóch różnych gości na tej pozycji) i sekcję rytmiczną. Zespół może się pochwalić już całkiem sensownym dorobkiem twórczym. Atlantis to pierwszy ich album, na jaki trafiłem, choć już czwarty wydany przez zespół. Okładka dość mocno sugeruje zawartość stonerowo-psychodeliczną, zresztą właśnie „stoner” to słowo, które przy okazji internetowego szufladkowania grupy pada dość często. I jest to, przyznam, nieco mylące, przynajmniej w przypadku nowej płyty, bo muzyka grupy zdecydowanie nie przypomina ciężkiego, szorstkiego łojenia. Owszem, pewne elementy stoner rocka tu znajdziemy, ale…

wtorek, 15 października 2019

Acid Alice - The Road [2019]

Acid Alice to kwartet z Meksyku, który gra w klasycznym rockowym ustawieniu – wokal, gitara, bas, perkusja. Klasycznie też brzmią. Gdy słuchamy ich debiutanckiej płyty, nie sposób nie pomyśleć o kilku zespołach, które zaczynały nieco ponad 50 lat temu, a dziś uznawane są za… no właśnie – klasyków. Oczywiście to wszystko już kiedyś było – można nawet mówić, że w lepszym, bo oryginalnym wydaniu. Zgoda, ale nie przekreślałbym jednak z góry starań meksykańskiej formacji, bo jak na debiutantów z hardrockowo-psychodelicznego podziemia panowie naprawdę prezentują się bardzo profesjonalnie i solidnie.

niedziela, 13 października 2019

Palace in Thunderland - The King of the Empty Aeon [2019]


Palace in Thunderland (kapitalna nazwa) to ciekawostka na scenie muzycznej. Podobno grupa powstała w 1998 roku, ale próżno szukać jakichkolwiek wydawnictw tego zespołu starszych niż EP-ka Into the Maelstrom z 2007 roku, a pierwszą dużą płytę panowie wydali zaledwie cztery lata temu. No nic, wnikać nie będę w prawdziwość dat. Trzymajmy się pewnych faktów, a do tych należy premiera albumu numer dwa – The King of the Empty Aeon – która miała miejsce w lutym tego roku. Co muzycznie ma do zaoferowania kwartet (choć obecnie właściwie trio, bo perkusista odszedł tuż po nagraniu płyty, a następcy na razie nie ma) ze wschodnich rejonów Stanów Zjednoczonych? To całkiem ciekawa mieszanka stonera, ciężkiej psychodelii i heavy metalu.

poniedziałek, 7 października 2019

Runa Gaman - s/t [2019]


Nazwa Runa Gaman ma prawo gdzieś wam się kręcić w przestrzeni pamięciowej. Dwa lata temu pisałem o ich pierwszym albumie zatytułowanym Cepa – 35 minutach odlotowych psychodelicznych improwizacji podzielonych na trzy kompozycje. Po niemal dokładnie dwóch latach instrumentalne trio z Buenos Aires powróciło płytą numer dwa – nieco dłuższą, złożoną z większej (choć wciąż dość skromnej) liczby kompozycji i opatrzoną chyba jeszcze ciekawszą niż debiut okładką w klimatach – a jakże – psychodelicznych. A i jeszcze jedno. Trio nie jest już triem, bo do grupy dołączył klawiszowiec.

czwartek, 3 października 2019

The Black Wizards - Reflections [2019]


The Black Wizards są z Portugalii, ale pracują jak szwajcarski zegarek i są niezawodni jak japońskie pociągi – mijają dwa lata i nowa płyta być musi. Bardzo udany debiut, o którym pisałem, ukazał się pod koniec 2015 roku. Niemal dwa lata później wrócili z równie udaną płytą numer dwa, o której – o dziwo – nie napisałem. Nie mam pojęcia, jaki był tego powód. Zapewne po prostu miałem zbyt wiele zaległości płytowych i zwyczajnie się ze wszystkim nie wyrobiłem. Mijają kolejne niemal dwa lata i The Black Wizards znowu proponują nowe studyjne wydawnictwo. Lekko zmienił się skład, mam też wrażenie, że trochę zmieniła się muzyka grupy, ale jeśli zmienił się poziom tej wydawanej przez formację muzyki, to tylko na lepsze.