poniedziałek, 7 października 2019

Runa Gaman - s/t [2019]


Nazwa Runa Gaman ma prawo gdzieś wam się kręcić w przestrzeni pamięciowej. Dwa lata temu pisałem o ich pierwszym albumie zatytułowanym Cepa – 35 minutach odlotowych psychodelicznych improwizacji podzielonych na trzy kompozycje. Po niemal dokładnie dwóch latach instrumentalne trio z Buenos Aires powróciło płytą numer dwa – nieco dłuższą, złożoną z większej (choć wciąż dość skromnej) liczby kompozycji i opatrzoną chyba jeszcze ciekawszą niż debiut okładką w klimatach – a jakże – psychodelicznych. A i jeszcze jedno. Trio nie jest już triem, bo do grupy dołączył klawiszowiec.

Oczywiście obecność czwartego muzyka w zespole musiała wpłynąć na brzmienie grupy na tym drugim jej krążku. Z pewnością klawisze dodają odlotowej muzyce Runa Gaman kolorytu, ciepła i dodatkowych wrażeń w trakcie lotu. W kierunku muzycznym nie zmieniło się zbyt wiele w stosunku do debiutu. To wciąż kosmiczna, oparta w dużej mierze na improwizacjach i powolnym tworzeniu klimatu psychodelia, która świetnie sprawdza się przede wszystkim jako całość. Album jest podzielony na pięć kompozycji i z jednej strony są między nimi wyraźne przerwy, ale i tak słucha się ich jako całości – soundtracku do kosmicznej podróży. Czasami ta podróż jest bardziej sielankowa, spokojna, magiczna wręcz, jak w rozpoczynającym płytę i najdłuższym na niej Lahuán, innym razem wchodzimy w mniejsze lub większe turbulencje jak w mrocznym, potężnym Uqbar czy Kénos, które brzmi niczym ścieżka dźwiękowa do misji odkrywania nowej krainy (lub planety) – niby widoki są piękne i fascynujące, ale nigdy nie wiesz, co czai się za głazem czy krzakiem i czy aby to coś nie ma cię cały czas na oku. Wspomnieć muszę też o jedynym krótkim numerze na albumie – właściwie będącym tu przerywnikiem wśród dziesięciominutowców, czyli o Cuatro Cielos. To spokojny, niezwykle subtelny motyw, nawiązujący nieco do klimatów orientalnych. Wprowadza wiele ożywienia, jest niczym promień słońca pomiędzy tymi mrocznymi, często posępnymi, niepokojącymi muzycznymi motywami, które na płycie dominują.

Choć teoretycznie zespół w temacie podejścia do tworzenia muzyki nie odszedł zbyt daleko od pierwszej płyty, album numer dwa niewątpliwie prezentuje się jako dzieło dojrzalsze i bardziej różnorodne od jedynki, choćby dzięki dodatkowemu dźwiękowemu wymiarowi zapewnianemu przez instrumenty klawiszowe. Dzięki nim zespół odsuwa się nieco od pojawiających się czasem przy okazji pierwszej płyty skojarzeń z mocnym stonerem i podąża w stronę kosmicznych odlotów i monumentalnych, wywołujących ciarki ścian dźwięku. Panowie nagrywali tę płytę przez dwa dni. Jak widać czasem tyle właśnie wystarczy, by stworzyć coś, co poruszy słuchacza. Nie jest to może płyta na każdą okazję, raczej nie będę sięgał po ten krążek w trakcie długiej jazdy samochodem, ale jako tło dźwiękowe w chwilach relaksu sprawdza się naprawdę bardzo dobrze.




Płyty możecie posłuchać na profilu grupy na Bandcampie.

1. Lahuán (13:15)
2. Uqbar (10:45)
3. Cuatro Cielos (3:29)
4. Kénos (10:58)
5. Siberiano (10:24)
 

--
Zapraszam na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji

1 komentarz: