Acid Alice to kwartet z Meksyku,
który gra w klasycznym rockowym ustawieniu – wokal, gitara, bas, perkusja.
Klasycznie też brzmią. Gdy słuchamy ich debiutanckiej płyty, nie sposób nie
pomyśleć o kilku zespołach, które zaczynały nieco ponad 50 lat temu, a dziś
uznawane są za… no właśnie – klasyków. Oczywiście to wszystko już kiedyś było –
można nawet mówić, że w lepszym, bo oryginalnym wydaniu. Zgoda, ale nie przekreślałbym
jednak z góry starań meksykańskiej formacji, bo jak na debiutantów z
hardrockowo-psychodelicznego podziemia panowie naprawdę prezentują się bardzo
profesjonalnie i solidnie.
Na pewno sporą część tej płyty
stanowią rzeczy nawiązujące do podszytego psychodelią klasycznego rocka
przełomu lat 60. i 70. spod szyldu Cream czy Hendrixa, choć może w odrobinę
dociążonym, gęstszym wydaniu. To słychać najlepiej w takich utworach jak Wolf czy Fata Morgana. Jest melodyjnie, przystępnie, ale jednocześnie z
kwaśnym posmakiem. Parę rzeczy – jak In My
Memory i spore fragmenty I’m Losing
the Stars – świetnie buja i szybko zostaje w głowie. Bywa też tak, że
panowie tu trochę przesterują, tam nieco dociążą i pograją nieco w stylu lat
90. albo w klimatach współczesnego stonera – tu do głowy przychodzą mi takie
kompozycje jak Broken Man, Destroy Me czy Acid Horse. Ciekawym pomysłem było też umieszczenie na końcu płyty
kompozycji zupełnie innej niż reszta materiału – akustycznego, dynamicznego numeru
Hatred. Jednak tak naprawdę te różne
rodzaje kompozycji prezentujące nieco odmienne wpływy mają ze sobą sporo wspólnego.
To rzeczy dynamiczne, czerpiące pełnymi garściami z klasycznych brzmień, takie,
w których zespół puszcza oko do fanów klasycznego rocka. Na pewno ma na siebie
jakiś pomysł, nawet jeśli nie jest to pomysł w żaden sposób nowatorski.
To może nie jest płyta z gatunku
tych rzucających na kolana i sprawiających, że w zespole upatruje się od razu
dostarczycieli nieskończonej muzycznej ekstazy przez kolejne lata, ale uważam,
że Acid Alice na swoim płytowym debiucie wypadli zaskakująco korzystnie. W
kwestii brzmienia jest nieco szorstko i chropowato, ale raczej daleko od
zatęchłej garażo-piwnicy, którą tak uwielbia wiele początkujących zespołów. To
płyta zrealizowana niezwykle profesjonalnie, a produkcja podkreśla umiejętności
muzyków, zamiast przykrywać amatorskim brzmieniem ich niedostatek. Same numery
są dość różnorodne, trudno posądzać grupę o granie na jedno kopyto. To po
prostu bardzo solidnie wykonana robota, która daje podstawy, by sądzić, że ten
zespół zdobędzie całkiem pokaźne grono fanów nie tylko w swojej ojczyźnie, ale
też zapewne w uwielbiającym takie klimaty europejskim podziemiu.
Zapraszam do wysłuchania nagrań z tej płyty na profilu grupy w serwisie Bandcamp.
1. Acid Horse (3:30)
2. Destroy Me (3:14)
3. Coming Home (3:02)
4. Free (3:00)
5. Wolf (4:06)
6. In My Memory (5:22)
7. I'm Losing the Stars (7:34)
8. Broken Man (3:50)
9. Fata Morgana (7:44)
10. Hatred (6:18)
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz