wtorek, 15 października 2019

Acid Alice - The Road [2019]

Acid Alice to kwartet z Meksyku, który gra w klasycznym rockowym ustawieniu – wokal, gitara, bas, perkusja. Klasycznie też brzmią. Gdy słuchamy ich debiutanckiej płyty, nie sposób nie pomyśleć o kilku zespołach, które zaczynały nieco ponad 50 lat temu, a dziś uznawane są za… no właśnie – klasyków. Oczywiście to wszystko już kiedyś było – można nawet mówić, że w lepszym, bo oryginalnym wydaniu. Zgoda, ale nie przekreślałbym jednak z góry starań meksykańskiej formacji, bo jak na debiutantów z hardrockowo-psychodelicznego podziemia panowie naprawdę prezentują się bardzo profesjonalnie i solidnie.

Na pewno sporą część tej płyty stanowią rzeczy nawiązujące do podszytego psychodelią klasycznego rocka przełomu lat 60. i 70. spod szyldu Cream czy Hendrixa, choć może w odrobinę dociążonym, gęstszym wydaniu. To słychać najlepiej w takich utworach jak Wolf czy Fata Morgana. Jest melodyjnie, przystępnie, ale jednocześnie z kwaśnym posmakiem. Parę rzeczy – jak In My Memory i spore fragmenty I’m Losing the Stars – świetnie buja i szybko zostaje w głowie. Bywa też tak, że panowie tu trochę przesterują, tam nieco dociążą i pograją nieco w stylu lat 90. albo w klimatach współczesnego stonera – tu do głowy przychodzą mi takie kompozycje jak Broken Man, Destroy Me czy Acid Horse. Ciekawym pomysłem było też umieszczenie na końcu płyty kompozycji zupełnie innej niż reszta materiału – akustycznego, dynamicznego numeru Hatred. Jednak tak naprawdę te różne rodzaje kompozycji prezentujące nieco odmienne wpływy mają ze sobą sporo wspólnego. To rzeczy dynamiczne, czerpiące pełnymi garściami z klasycznych brzmień, takie, w których zespół puszcza oko do fanów klasycznego rocka. Na pewno ma na siebie jakiś pomysł, nawet jeśli nie jest to pomysł w żaden sposób nowatorski.

To może nie jest płyta z gatunku tych rzucających na kolana i sprawiających, że w zespole upatruje się od razu dostarczycieli nieskończonej muzycznej ekstazy przez kolejne lata, ale uważam, że Acid Alice na swoim płytowym debiucie wypadli zaskakująco korzystnie. W kwestii brzmienia jest nieco szorstko i chropowato, ale raczej daleko od zatęchłej garażo-piwnicy, którą tak uwielbia wiele początkujących zespołów. To płyta zrealizowana niezwykle profesjonalnie, a produkcja podkreśla umiejętności muzyków, zamiast przykrywać amatorskim brzmieniem ich niedostatek. Same numery są dość różnorodne, trudno posądzać grupę o granie na jedno kopyto. To po prostu bardzo solidnie wykonana robota, która daje podstawy, by sądzić, że ten zespół zdobędzie całkiem pokaźne grono fanów nie tylko w swojej ojczyźnie, ale też zapewne w uwielbiającym takie klimaty europejskim podziemiu.

Zapraszam do wysłuchania nagrań z tej płyty na profilu grupy w serwisie Bandcamp.


1. Acid Horse (3:30)
2. Destroy Me (3:14)
3. Coming Home (3:02)
4. Free (3:00)
5. Wolf (4:06)
6. In My Memory (5:22)
7. I'm Losing the Stars (7:34)
8. Broken Man (3:50)
9. Fata Morgana (7:44)
10. Hatred (6:18)


--
Zapraszam na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz