niedziela, 25 października 2020

The Pineapple Thief - Versions of the Truth [2020]


Od ponad dekady brytyjska formacja The Pineapple Thief wydaje nowe albumy jak w zegarku – co dwa lata. Trzynasty krążek zespołu jest zatytułowany Versions of the Truth i choć trzęsienia ziemi nie spowoduje, trzeba przyznać, że dość skutecznie potwierdza czołową pozycję zespołu na polu współczesnego melancholijnego proga. Ekipa dowodzona przez Bruce’a Soorda niby znowu serwuje w zasadzie to samo, ale robi to na tyle udanie, że brak muzycznej rewolucji chyba nie będzie nikomu przeszkadzał.

wtorek, 20 października 2020

Kingnomad - Sagan om Rymden [2020]

Na formację Kingnomad trafiłem po raz pierwszy, gdy okazało się, że jej lider, Johnny Stenberg, dołączył do jednego z moich ulubionych współczesnych zespołów – Gin Lady. Zbiegło się to w czasie z premierą poprzedniej płyty Kingnomad – The Great Nothing. Album mnie zainteresował, choć nie wpadłem w aż taki zachwyt, jak w przypadku Gin Lady, które niegdyś kupiło mnie od pierwszych dźwięków z ich debiutanckiej płyty. Zapamiętałem jednak nazwę, bo i trudno jej nie pamiętać, jeśli zespół jest tak blisko związany z formacją, której słucha się wręcz nałogowo. Przyznam, że do nowej płyty, Sagan om rymden, zabierałem się trochę jak pies do jeża. Niby przesłuchałem, niby w audycji coś zaprezentowałem, ale nie byłem do końca przekonany, czy jest to album na tyle trafiający w mój gust, żebym chciał o nim koniecznie pisać w roku, w którym to pisanie na blogu mocno ograniczam. A jednak coś nie pozwalało mi przenieść folderu z plikami podpisanego jako Kingnomad – Sagan om rymden [2020] z miejsca, w którym trzymam potencjalnych kandydatów do opisania na blogu, tam, gdzie trafiają ci, o których już pisałem lub o których pisać nie zamierzam. No i po jakimś czasie chwyciło.

środa, 14 października 2020

Dätcha Mandala - Hara [2020]

Nie jestem do końca pewny, czego się spodziewałem po albumie formacji Dätcha Mandala, ale biorąc pod uwagę nazwę grupy i okładkę, przewidywałem chyba, że muzyka zawarta na nowej płycie nieznanego mi wcześniej tria z Bordeaux będzie miała w sobie jakiś mistyczno-psychodeliczny element i klimat orientalny. No to przestrzeliłem. Nic to jednak, bo i tak okazało się, że jest to zespół, którym warto się zainteresować. Hara to zbiór przeważnie prostych, wpadających w ucho, rockowych lub blues-rockowych piosenek.

poniedziałek, 12 października 2020

A.A. Williams - Forever Blue [2020]

Alex Williams to jedno z najbardziej intrygujących, świeżych zjawisk na scenie muzycznej. Mieszkająca w Londynie artystka pojawiła się dwa lata temu praktycznie znikąd i zaczęła czarować słuchaczy swoim urzekającym, choć smutnym jednocześnie głosem oraz pięknymi, choć niezwykle przygnębiającymi kompozycjami. Kilka tras koncertowych u boku innych wykonawców (m.in. metalowych), parę singli i jedną EP-kę później doczekaliśmy się debiutanckiej płyty zatytułowanej Forever Blue. Płyty, która spełnia wszelkie oczekiwania tych, którzy mieli A.A. Williams na oku już od kilkunastu miesięcy.

poniedziałek, 5 października 2020

Vitskär Süden - s/t [2020]

Vitskär Süden wbrew nazwie nie pochodzą z kraju niemieckojęzycznego czy z jednego z państw skandynawskich. To kwartet z Los Angeles. Sekcja rytmiczna Martin Garner (bas, wokal) / Christopher Martin (perkusja) grała ze sobą podobno od wielu lat. W towarzystwie gitarzystów Juliana Goldbergera i TJ-a Webbera wydali w tym roku pierwszy album pod wspomnianym na początku szyldem. Zapowiadał się naprawdę ciekawie już po samej okładce, utrzymanej w stylistyce prac Zdzisława Beksińskiego, ale szybko okazało się, że muzyka pasuje do projektu graficznego idealnie i stoi na równie wysokim poziomie.

czwartek, 1 października 2020

Wight - Spank the World [2020]


Wight znam i lubię od kilku lat, choć z pewnością nie jest to jedna z tych formacji, które śledzę najbardziej – nie wyczekuję z niecierpliwością na wszelkie wieści ze studia, nie odliczam dni do premiery nowej płyty, nie trzymam kciuków przed ogłoszeniem trasy, żeby może jakimś cudem byli gdzieś w okolicy. Ale jednocześnie wiem, że jak już wypuszczą coś nowego, to zdecydowanie będzie czego słuchać. To jest gwarantowane. Ich wcześniejsze nagrania to przede wszystkim kapitalny klimat jambandowy – często długie, instrumentalne improwizacje, trochę bluesa i klasycznego rocka, szczypta psychodelii, ale też klimat czarnej muzyki. Zdecydowanie czuć było już na poprzedniej płycie soulowo-funkowy luz w niektórych numerach. Mniej więcej tego się właśnie spodziewałem także po albumie Spank the World. No to się zdziwiłem.