Przy okazji tekstu o poprzedniej płycie grupy Pearl Jam
pisałem, że w przypadku ostatnich albumów tej formacji często nie jestem w
stanie przez długie miesiące albo i lata określić do końca, co o nich myślę. To
nie są płyty, które mnie zachwycają od pierwszego odsłuchu, często są tam
elementy, które mi jakoś nie leżą, a jednak potrafię znaleźć na nich także
sporo rzeczy, które jednak oceniam pozytywnie. Dopiero kilka lat później jestem
w stanie z perspektywy czasu stwierdzić, czy w ogóle wracam do tych wydawnictw,
czy jednak znowu sięgam po coś dużo wcześniejszego. Chyba podobnie będzie w
przypadku Dark Matter. Tym razem nie kazali czekać na nowy krążek aż
siedmiu lat. Od premiery Gigaton minęły zaledwie cztery. Nie
zardzewieli.