niedziela, 29 maja 2022

Nick Mason's Saucerful of Secrets - Łódź [Wytwórnia], 28 V 2022 [galeria zdjęć]

Rozpisywać się o drugiej wizycie perkusisty Pink Floyd i jego grupy w Polsce nie będę, bo w zasadzie niemal wszystko to, co napisałem o ich koncercie na Torwarze w 2019 roku, mógłbym wkleić i tutaj. Odsyłam więc do tamtego wpisu. Oczywiście pewne różnice były - lepsze nagłośnienie w Wytwórni, znacznie lepsze procentowe wypełnienie sali (dużo mniejszej oczywiście od Torwaru, więc w sumie ludzi było pewnie nieco mniej niż trzy lata temu, ale wyglądało to dużo lepiej), ale w sumie w dalszym ciągu obowiązuje to, co pisałem wtedy. Koncerty Masona i spółki to świetny wehikuł czasu, pozycja obowiązkowa dla fanów wczesnych Floydów, a do tego po prostu świetna zabawa, bo widać, że panowie na scenie kapitalnie się bawią i w przeciwieństwie do Watersa idącego w teatr i wielką produkcję oraz Gilmoura stawiającego na podniosły klimat i brzmieniowo-wizualny monumentalizm, tu mamy do czynienia z luzackim graniem w świetnej atmosferze. Jeśli chodzi o set, to był on niemal identyczny z tym, który widziałem już na żywo w Londynie i Warszawie. Wymieniono ze trzy numery. Oczywiście jedna z tych trzech różnic stanowiła największą atrakcję na tej trasie - grupa zagrała Echoes. Zdecydowanie największy ze wszystkich prezentowanych klasyków, można by nawet pokusić się o stwierdzenie, że jedyny, bo przecież czy ktoś poza fanami Floydów pamięta u nas takie rzeczy jak Arnold Layne czy Set the Controls for the Heart of the Sun? Dla mnie to też klasyki, ale stali bywalcy koncertów floydowych cover bandów, którzy po raz 30. zachwycają się wykonaniem Wish You Were Here i High Hopes, mieliby pewnie inne zdanie na ten temat. Tym większe brawa dla Kubica Production za ściągnięcie do nas Nicka po raz kolejny, bo to zdecydowanie nie było pójście na łatwiznę.

poniedziałek, 23 maja 2022

Schiller / Michał Łapaj - Warszawa [Progresja], 21 V 2022 [galeria zdjęć]

Sobotni wieczór w Progresji upłynął pod znakiem brzmień klawiszowych. Do Warszawy pojechałem przede wszystkim na koncert Michała Łapaja, bo to dopiero jego trzeci solowy występ (drugi miał miejsce dzień wcześniej), więc okazja rzadka, by posłuchać solowego materiału klawiszowca Riverside. A tego już się trochę nazbierało, bo mamy przecież i instrumentalne, ambientowo-elektroniczne Sessions, i znakomicie przyjęty album Are You There, na którym muzyka instrumentalna przeplata się z kompozycjami, w których pojawia się wokal. I to kolejny powód mojej obecności w Warszawie - na scenie z Michałem oraz perkusistą Arturem Szolcem pojawili się także oboje wokaliści, którzy śpiewają na Are You There - Mick Moss z zespołu Antimatter oraz Bela Komoszyńska z formacji Sorry Boys. Nietrudno było zatem natknąć się na znajomych fanów Riverside czy solowej twórczości Michała.

środa, 18 maja 2022

JIRM - The Tunnel, The Well, Holy Bedlam [2022]

Poczynania formacji JIRM (dawniej znanej jako Jeremy Irons & the Ratgang Malibus) śledzę dość pilnie już od paru dobrych lat, w 2018 roku udało mi się zresztą zobaczyć ich udany koncert podczas Red Smoke Festival, a na poprzednich płytach znajdowałem dla siebie dość sporo, więc i oczekiwania po nowym krążku Szwedów miałem umiarkowanie wysokie. No bo, wiecie, może nie jest to jeden z moich absolutnie ulubionych współczesnych zespołów, ale jednak zawsze jest u nich solidnie i zasadniczo nigdy mnie nie zawiedli. Mam jednak wrażenie, że swoim nowym albumem do tej mojej współczesnej czołówki się przybliżyli, bo nie przypominam sobie, by którykolwiek z ich wcześniejszych krążków wywoływał u mnie aż tak pozytywne emocje i pojawiał się w moim wirtualnym odtwarzaczu aż tak często, jak The Tunnel, The Well, Holy Bedlam.

wtorek, 3 maja 2022

Rosalie Cunningham - Two Piece Puzzle [2022]

Kilka lat temu pisałem o niezwykle udanej płycie Desire’s Magic Theatre angielskiej grupy Purson dowodzonej przez Rosalie Cunningham. Wciąż często wracam do muzyki tej formacji. Niestety zespołu Purson już od jakiegoś czasu nie ma, ale liderka kontynuuje swoją muzyczną podróż solo i z radością donoszę, że materiał sygnowany jej własnym imieniem i nazwiskiem w niczym nie ustępuje dokonaniom jej dawnego zespołu.