Ale że jak – solowa płyta „brodacza
z ZZ Top”? Ale tak bez kolegów? I jak to w ogóle będzie brzmieć? Bo jeśli tak
samo jak płyty sławnego tria, to po cholerę nagrywać to solo? No i przede wszystkim – Billy, gdzie twoje tanie okulary przeciwsłoneczne? Pytań było wiele
przed pierwszym odsłuchem, odpowiedzi również całkiem sporo po wysłuchaniu
nagrań, które Billy Gibbons zaserwował na albumie Perfectamundo. Nie potrafię tylko znaleźć jednej – na pytanie „czy
podoba mi się ten album?”.
Zaczyna się w sumie zgodnie z
oczekiwaniami. Niby w Got Love If You
Want It jest dość tanecznie, z elementami muzyki latynoskie osadzonej
ogólnie mówiąc w klimatach pop-rockowych, jednak całość brzmi jak coś, co w
przypływie chwilowego szaleństwa mogliby nagrać „dwaj brodacze i Broda”. Knajpiane
Treat Her Right też nie przynosi w
tym względzie rewolucji, ale już od trzeciego na płycie You’re What’s Happenin’, Baby słychać wyraźny zwrot w stronę
brzmień nowocześniejszych. Nie, Gibbons nie nagrał płyty dyskotekowej, ale da
się tu wychwycić pewne produkcyjne smaczki sprawiające, że całość brzmi „na
czasie”. To dość zaskakujące rozwiązanie i nie do końca jestem przekonany o
jego słuszności, ale brzmi dość intrygująco. Niby początek nie zwiastuje
odchylenia od normy, ale szybko okazuje się, że You’re What’s Happenin’, Baby to w gruncie rzeczy popowy numer o
latynoskim posmaku, z dziwacznie przetworzonymi wokalami (pamiętacie Believe Cher? Ysz…). Takie eksperymenty
trafiają się na płycie jeszcze kilka razy, choćby w Sal y Pimiento czy w chaotycznym i mało strawnym Hombre Sin Nombre. Szczęśliwy z tego
powodu nie jestem, co poradzić. W większości przypadków da się to jednak
przełknąć, tym bardziej, że na albumie dominuje klimat znany choćby z
multiplatynowych płyt Carlosa Santany sprzed kilkunastu lat. Trochę gitary,
trochę przyjemnych klawiszy w starym stylu, dobra sekcja rytmiczna, trochę
klimatów z południa Stanów, trochę z krajów latynoskich, nieco elementów
tanecznych – mieszanka, która zapewniła Santanie drugie muzyczne życie. Gibbons
oczywiście takiej kariery ze swoim nowym krążkiem nie zrobi, bo i gwiazd
występujących gościnnie tu nie ma, a i chyba spóźnił się z takimi wyskokami o
dobre 15 lat, ale nie powiem, żeby mi się to tak całkiem nie podobało.
Jednak najprzyjemniej jest wtedy,
gdy te taneczne elementy i nowoczesne studyjne smaczki ustępują miejsca
świetnemu klimatowi tworzonemu przez gitarę i klawisze. Tak jest sporymi
fragmentami w bujającym Quiero Mas Dinero
czy dość osobliwym coverze starego klasyka Baby
Please Don’t Go. Urzekły mnie też dwa ostatnie numery na płycie. Kawałek
tytułowy to znakomity, pełen energii rockowy numer trochę w stylu I Love Rock ‘n’ Roll (nie da się nie
skojarzyć motywu gitarowego z tym wielkim przebojem), zaś zamykające płytę instrumentalne
(poza ostatnimi sekundami) Q'Vo
wiedzie kapitalna, prosta linia basu i świetne wstawki organowe, zaś w drugiej
części stery przejmuje fantastyczna partia gitary. Niby proste granie jakie
znamy od miliona lat, choćby w wykonaniu The Doors (nie mówiąc o niezliczonych
bluesmanach amerykańskich, którzy grali tak jeszcze wcześniej), ale wciąż
zachwyca. Gibbons śpiewa jedyne słowa tej kompozycji „Let’s have a party / Let’s
have a Ball” i taka właśnie jest ta płyta – imprezowa.
Perfectamundo to płyta dziwna i trudna do jednoznacznej oceny. Z
jednej strony należy pochwalić Gibbonsa, że nie nagrał kopii tego, co robi w ZZ
Top, a jego solowy album zaskakuje brzmieniem. Bo czy naprawdę chcielibyśmy
jeszcze przed przesłuchaniem wiedzieć dokładnie, jak ta płyta brzmi? Gorzej, że
to zaskoczenie nie zawsze jest pozytywne. Billy Gibbons w wydaniu solowym jest
bardzo uwspółcześniony, czasami aż za bardzo. Nie do końca mnie to przekonuje,
ale też przyznaję, że coś mnie do tej płyty jednak przyciąga. Czyli chyba misja
zakończona powodzeniem. A tymczasem czekam na kolejne nagrania ZZ Top.
--
Zapraszam na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
oraz na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 22 (powtórki w soboty o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
oraz na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 22 (powtórki w soboty o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz