Amerykański kwartet Crobot to
kolejna nowość, która dotarła do mojej świadomości pod koniec roku. Zespół
powstał przed trzema laty, miał już na koncie jedną dużą płytę oraz wydaną w
tym roku EPkę. Na drugim albumie grupy – Something
Supernatural – znajdziemy część materiału z debiutu oraz wszystkie cztery
kompozycje ze wspomnianej EPki, więc można uznać, że tym krążkiem panowie
zaliczają swój prawdziwy debiut. I jest to debiut, który powinien przypaść do
gustu wszystkim fanom dobrego, intensywnego rockowego grania z naciskiem na
mocny rytm, głośne gitary i silne, wysokie wokale. Jeśli ten opis pasuje do
waszych upodobań muzycznych – zapraszam dalej.
Lubię, kiedy od pierwszych sekund
płyty słychać, że będzie bardzo dynamicznie i gitarowo. Tak właśnie jest na Something Supernatural. Tu nie ma
miejsca na powolne budowanie klimatu, „skradanie się” dźwięków do naszych uszu.
Nim wybrzmią pierwsze dwie kompozycje – Legend
of the Spaceborne Killer i Nowhere to
Hide – słuchacz ma prawo czuć się, jakby właśnie przejechała po nim
ultraszybka hardrockowa ciężarówka. Bardzo miłym urozmaiceniem w tym głośnym, gitarowym
miksie jest harmonijka, która pojawia się nagle w The Necromancer, uzupełniając się świetnie z bardzo wyrazistym
rytmem braterskiej sekcji Jake’a i Paula Figueroa, oraz z brzmieniem gitary
Chrisa Bishopa. Grający na wspomnianej harmonijce Brandon Yeagley to jednak
przede wszystkim bardzo zdolny wokalista. Słuchając jego śpiewu, trudno nie
zauważyć pewnych podobieństw do Mylesa Kennedy’ego, ale też od razu zaznaczę,
że Yeagley śpiewa bez maniery charakterystycznej dla Mylesa, która tak irytuje
niektórych fanów Slasha. Brandon stawia też chyba w większym stopniu na moc i
częściej porusza się w niższych partiach. Sprawdza się znakomicie nie tylko w
szybkich utworach, które otwierają krążek, ale także w pierwszej wolniejszej i
spokojniejszej kompozycji – La Mano de
Lucifer. To jednocześnie najdłuższy numer na płycie, trwa pięć i pół
minuty, podczas gdy większość utworów to szybkie, trzy- trzyipółminutowe
strzały. Być może nawet ten brak odpowiedniego wyważenia brzmień można odczytać
jako pewien minus tego wydawnictwa, bo nie da się ukryć, że całość jest dość
intensywna. Ale z drugiej strony, czasami człowiek ma po prostu ochotę na taki
czterdziestopięciominutowy, rockowy strzał w mordę i w przypadku Something Supernatural właśnie to
otrzymujemy. Pośród tych mocnych numerów na pewno warto wyróżnić Fly on the Wall, z którego aż wylewają
się soczyste gitary, czy Night of the
Sacrifice, które zaskakuje niemal funkowym rytmem, choć w mocno rockowym
wydaniu. Świetnie brzmią wysokie wokale Yeagleya podpierane chórkami Bishopa.
Codzienną porcję ruchu zapewni także odsłuch numeru Chupacabra, który powala dynamiką i ultrachwytliwym refrenem. I
tylko czasami mam wrażenie, że kolejne bomby energetyczne lecą trochę na
zbliżonym klimacie i podobnych motywach rytmicznych, ale z drugiej strony –
nieszczególnie mi to przeszkadza. Tym bardziej, że jednak od czasu do czasu
muzycy zapewniają pewne urozmaicenie, bo choć w refrenie Queen of the Light znowu jest dość intensywnie i głośno, to zwrotki
dają nam szansę na głębszy oddech i docenienie muzycznego drugiego i trzeciego
planu. To druga z dłuższych kompozycji na krążku i trochę szkoda, że nie ma
jeszcze chociaż z jednego numeru tego typu.
Lubię tak dla odmiany posłuchać
czasem takiego wysokoenergetycznego rocka. Przy takich płytach nie da się usiedzieć
spokojnie w fotelu, ta muzyka aż podnosi człowieka (i bizona) z miejsca. Być
może część kompozycji nieco traci na trzyipółminutowym formacie, czasami
chciałoby się, żeby panowie pobawili się jakimś motywem nieco dłużej, ale z
drugiej strony, nie ma co narzekać. Taki mają pomysł na swoje studyjne nagrania
– mocno, rytmicznie, treściwie, bez zbędnego pitolenia. Takie nastawienie też
może się podobać. Są tu kompozycje, które mają potencjał improwizacyjny i zapewne są mocno rozwijane w formacie koncertowym. Tu jednak zespół
skupia się na swojej sile ognia, a zaprawdę powiadam wam – siła ta niemała
jest.
---
Zapraszam na
współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz