Niegdyś włoska scena rockowa
kojarzyła mi się przede wszystkim z klimatycznym art rockiem będącym świetną
ilustracją do filmów grozy. Później Włosi zaczęli specjalizować się w heavy i
power metalu, co znacznie mniej pasowało do mojego muzycznego gustu. Ale
ponieważ w ostatnich latach cichaczem do łask wraca stoner i ciężka
psychodelia, również na Półwyspie Apenińskim takie brzmienia zyskują na
popularności. Jednym z przedstawicieli tej nowej fali europejskiej sceny heavy
psych jest grupa Gorilla Pulp, która w 2016 roku wydała swoją debiutancką płytę
zatytułowaną Peyote Queen. Nie da się
ukryć, że moją uwagę zwrócili przede wszystkim klimatyczną okładką z
niekompletnie ubraną (lub raczej całkiem nagą) panią. Czasami po samym charakterze
okładki spodziewam się konkretnego rodzaju dźwięków i najczęściej to się
sprawdza. Sprawdziło się i w przypadku debiutantów z Viterbo, choć nie miało to
nic wspólnego z rzeczoną niewiastą.
Płytę Peyote Queen tworzy siedem „pełnoprawnych” utworów i dwie
miniatury. Razem nieco ponad 37 minut mocnej, mięsistej muzyki rockowej. Tytuły
takie jak Magic Mushroom, Peyote Queen, Witch Boogie czy Mirage of
India sugerują klimaty magiczno-psychodeliczne i tak częściowo jest, choć
Gorilla Pulp znacznie bardziej stawiają na mocne riffy i soczysty łomot niż na
psychodeliczne odjazdy. Potwierdza to podwójny strzał na początku płyty – Caveman i Magic Mushroom – choć już w połowie tego drugiego utworu mamy
zwolnienie i bardziej klimatyczny fragment, który sygnalizuje, że cała płyta
nie będzie jedną wielką paradą ciężkich riffów i wrzaskliwych wokali. To
dobrze, bo byłoby może i przyjemnie, ale dość nudno, a tak mamy tu pewną
różnorodność, potrzebną nawet na tak krótkich albumach. Uwagę zwraca też kilka
momentów, kiedy gitary grają unisono, tworząc przyjemne, zostające w głowie
motywy. Chwilami panowie wchodzą w klimaty zbliżone do wariackiego hard rocka
prezentowanego choćby przez The Vintage Caravan, ale zazwyczaj jest jednak
trochę ciężej niż u młodych Islandczyków. Najdłuższy na płycie utwór tytułowy
może tym ciężarem nie przytłacza, a i tempo oszczędniejsze niż we
wcześniejszych kompozycjach, ale przesterowane gitary żrą aż miło, tworząc
kapitalny klimat.
Witch Boogie w zasadzie brzmi tak, jak sugeruje tytuł. To dobry
numer to rytmicznego poruszania różnymi częściami ciała. Świetnym urozmaiceniem
jest Mirage of India, w którym –
także zgodnie z tytułem – pojawiają się brzmienia kojarzone z muzyką
południowej Azji. Szkoda, że to tylko minutowy przerywnik, bo aż chciałoby się,
żeby pociągnęli to trochę dłużej, a tymczasem ledwo ten klimat zaczyna na dobre
się zaznaczać, już wchodzi mocny łomot Road
to the Temple, chyba najcięższego numeru na płycie, wychodzącego jednak daleko
poza zwykłą stonerową nawalankę. W nieco chaotycznym Ram’s Head najbardziej wpada w ucho druga część, gdy wszystko
zwalnia i znowu pojawia się kapitalny „dwugłos” gitar. Szkoda, że takich
momentów też nie ma na tym krążku nieco więcej. Zamykająca album kompozycja Electric Woman sprawnie łączy bluesowy
szkielet i melodię ze sludge’owym ciężarem.
Peyote Queen nie jest płytą prezentującą jakąś niezwykle szeroką
gamę brzmień i muzycznych barw. Owszem, od czasu do czasu pojawiają się wstawki
przynoszące pewne urozmaicenie, ale należą raczej do rzadkości. Większość
albumu to mocne, przesterowane riffowanie, wykrzyczane wokale i solidna robota
sekcji rytmicznej. Tylko tyle i aż tyle. To bardzo solidny, choć mało odkrywczy
debiut. Ale brzmi niezwykle przyjemnie. Trochę tu z typowego stonera, trochę z gęstych,
przytłaczających klimatów Alice in Chains, czasem nawet lekko w okolicach mocnego,
dynamicznego grania w stylu Acid Drinkers. Głośno, ciężko, dynamicznie, choć
nie bez melodii. Być może także bez szczególnych fajerwerków i wielkich
zachwytów, ale to płyta, która sprawia, że nazwę Gorilla Pulp zapisuję w swoim
kajeciku, co pozwoli mi śledzić dalsze poczynania tej włoskiej ekipy.
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
Cześć! Jak się z Tobą można skontaktować? W imieniu grupy "Muzyczna blogosfera" chciałem Cię zaprosić do "Muzycznego podsumowania 2016 roku według polskich autorów". :-D
OdpowiedzUsuńnajlepiej mailowo ;) czarny_bizon@poczta.onet.pl
Usuńalbo przez profil Lepszego Punktu Słyszenia na FB (link w stopce pod tekstem o płycie)
UsuńWszystkiego muzycznego na święta Tobie i czytelnikom
OdpowiedzUsuń