Jeszcze kilkanaście miesięcy temu
wydawało się, że grupa Cheap Trick nie jest specjalnie zainteresowana
poszerzaniem swojej studyjnej dyskografii. Jak to w przypadku wielu zespołów o
dużym doświadczeniu, panowało pewnie w obozie formacji przekonanie, że swoje
już w życiu nagrali. Zeszły rok był jednak pewnego rodzaju przełomem. Nie dość,
że dostali się do Rock and Roll Hall of Fame, to w dodatku wydali swój
siedemnasty, a pierwszy od 2009 roku album Bang, Zoom, Crazy… Hello, który może nie podbił list przebojów, ale został ciepło
przyjęty zarówno przez media, jak i fanów. Panowie postanowili pójść chyba za
ciosem i skorzystać maksymalnie z tego, że znowu zrobiło się o nich nieco
głośniej, bo już rok po premierze poprzedniego krążka dostajemy album numer 18
– We’re All Alright (mało subtelne
nawiązanie do tekstu największego hitu grupy). To jak jest na tej nowej płycie
Cheap Trick?
Jest dobrze. Panowie znowu się
specjalnie nie przepracowali. Podstawowa wersja albumu zawiera zaledwie 34 minuty
muzyki, co samo w sobie nie przeszkadzałoby mi szczególnie, wszak wiele młodych
zespołów, które pojawiają się ze swoją muzyką na tym blogu, wydaje płyty o
podobnej długości. Wkurza mnie jedynie wydawanie poszerzonej wersji płyty z
trzema kolejnymi kawałkami, za które trzeba oczywiście stosownie więcej
zapłacić. No serio, macie 45 minut materiału, ale za całość chcecie więcej, bo
jak nie, to mamy tylko 34 minuty? Echhh… No ale przejdźmy do dźwięków. Już
poprzednia płyta pokazała, że panowie na stare lata raczej nie złagodnieli i w
dalszym ciągu najlepiej czują się w dynamicznym, mocnym rocku połączonym z
popowymi melodiami. I w tych mocniejszych, dynamiczniejszych kawałkach również
na We’re All Alright brzmią
najlepiej. A mocno jest od początku, bo You
Got It Going On, Long Time Coming,
Nowhere i Radio Lover – czyli pierwsze cztery kompozycje na płycie – to
zdecydowanie jedne z najdynamiczniejszych numerów na tym wydawnictwie, oparte
na ciężkiej i głośnej gitarze oraz sporej dynamice partii sekcji rytmicznej. Po
takim wstępie każdy słuchacz już na pewno jest odpowiednio rozruszany. Ten
klimat dominuje. Brand New Name on an Old
Tattoo też na pewno poderwie z miejsca i przy okazji przypomni, jak
świetnym wokalistą jest Robin Zander.
Kiedy zaczynają się bawić w
bardziej wygładzony pop-rock, to przekonują mnie już jakby mniej. Na szczęście
to ma miejsce ledwie w kilku momentach. Lolita
brzmi jak jeden z hitów Shanii Twain, zaś Floating
Down może i było w teorii dobrym pomysłem na zmianę klimatu, ale wyszło
zbyt słodko i gładko. To raczej numer w stylu Smokie. Niespecjalnie porywa mnie
też podróbka Sweet Home Alabama w
postaci She’s Alright. Muszę za to
wspomnieć o trzech utworach z wersji rozszerzonej – każdy z nich spokojnie
mógłby trafić na podstawową wersję płyty, tym bardziej szkoda, że zespół
zdecydował się jednak na ten dziwny zabieg z okrojeniem i tak już nie
najdłuższego materiału. Zgodnie z tradycją ostatnich płyt, na We’re All Alright znalazł się cover i
trafił właśnie na to rozszerzone wydanie. Padło na klasyk lat 60. – Blackberry Way z repertuaru The Move.
Wyszło kapitalnie! Ale to „terytorium” Cheap Trick. Oni w takim graniu zawsze
byli kapitalni, nic więc dziwnego, że ich wersja numeru napisanego przez Roya
Wooda nic nie traci z melodyjności oryginału, za to dodaje nieco nowoczesnej
dynamiki.
Jeszcze dwa lata temu nie
spodziewałbym się, że będę kiedyś słuchał całej płyty Cheap Trick i jeszcze się
na jej temat publicznie wymądrzał. Tym bardziej nie spodziewałem się tak
szybkiej powtórki po zeszłorocznym albumie. Ale skoro są w dobrej formie – a są
– to czemu mają z tego nie korzystać? Wielu wykonawców w ich wieku i o ich
pozycji odcina tylko kupony od wczesnych hitów, nie proponując absolutnie nic
nowego swoim słuchaczom. Ci goście uznali, że tworzenie nowej muzyki wciąż
sprawia im przyjemność. Prawdopodobnie z żadnym nagraniem nie odniosą już
takiego sukcesu jak z Surrender, I Want You to Want Me czy Dream Police, ale dlaczego miałoby to im
w czymkolwiek przeszkadzać? We’re All
Alright to solidne granie w klimatach melodyjnego rocka, które sprawi sporo
przyjemności przy odsłuchu – a chyba właśnie na to liczyli fani.
1. You Got It Going On (3:11)
2. Long Time Coming (3:12)
3. Nowhere (2:45)
4. Radio Lover (2:46)
5. Lolita (3:16)
6. Brand New Name on an Old Tattoo (3:32)
7. Floating Down (3:49)
8. She's Alright (3:39)
9. Listen to Me (3:14)
10. The Rest of My Life (4:18)
11. Blackberry Way (3:13)*
12. Like a Fly (3:22)*
13. If You Still Want My Love (4:23)*
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
Jedna z tych kapel, których nowsze nagrania bardziej podchodzą mi niż te wcześniejsze. Utwory Cheap Trick dodają pozytywnej energii, a takich zespołów nigdy za wiele!
OdpowiedzUsuń