Austriacka formacja High Brian
zwróciła na siebie moją uwagę dwa lata temu udanym debiutem, na którym sprawnie
łączyła klasyczne rockowe granie w starym stylu z silnymi naleciałościami
psychodelicznymi. Oczywiście natychmiast trafili na listę grup, których
poczynania obserwuję. Zawsze staram się wracać do muzyki takich zespołów i
sprawdzać, czy czasem nie umknęły mi wieści o nowym wydawnictwie. Tu akurat
bardzo nie musiałem się starać, bo reklamy nowej płyty High Brian zdecydowanie
rzucały się w oczy na Facebooku. W 2019 roku kwartet z Grazu serwuje nam
kolejną czterdziestokilkuminutową dawkę podobnych muzycznych klimatów, choć tym
razem z urozmaiceniem w postaci pewnego motywu spajającego całość.
Przyznam, że gdy zobaczyłem
okładkę płyty Brian Air, na której
muzycy przebrani są za obsługę lotu (w tym stewardessy), pomyślałem, że robią
sobie jaja. To znaczy, oczywiście, że robili sobie jaja, ale byłem przekonany,
że to ściema z tą okładką. Ale nie, to faktycznie jest okładka ich drugiej
płyty. Od razu przypomniałem sobie kapitalny teledysk Learn to Fly Foo Fighters. Wiadomo było, że przy takiej szacie
graficznej to nie będzie stuprocentowo poważna płyta. No i faktycznie zespół
mruga czasem do słuchacza, przedstawiając nam historię szalonego lotu, ale robi
to z wdziękiem. Muzycznie wiele się nie zmieniło, choć mam wrażenie, że ta
płyta jest jednak nieco cięższa, bardziej hardrockowa, a trochę mniej
psychodeliczna. Co nie znaczy, że psychodelicznych elementów nie ma wcale.
Pojawiają się choćby we Frightening
Lightning czy w Slow Flight,
które kapitalnie się rozwija i świetnie łączy instrumentalny odlot z ciężarem i
gęstością brzmienia. Ale przeważnie zespół stawia po prostu na solidny
hardrockowy łomot, jak w kończącym płytę i najdłuższym na niej Strangest Kraut (Brian Air) (swoją drogą
znakomita robota kosmicznych klawiszy i do tego
świetny beatlesowski koniec!), w Ikarus
czy w Sth. Odd. I tylko przy wysokich
wokalach na początku płyty, we wspomnianym Ikarus, trochę mi zgrzytało. Tak
jakby wokalista wychodził ponad swoje wokalne możliwości. Ja wiem, że lot, wysokość
i takie tam, ale tu wysokość przelotowa była zdecydowanie zbyt ambitna.
Zupełnie niepotrzebnie, bo na reszcie płyty nie mam do wokalu żadnych
zastrzeżeń.
To nie jest może album, który by rozłożył
na łopatki i zachwycił tak, żebym ciągle o nim myślał, ale to bardzo przyjemna,
solidna płyta i skłamałbym, gdyby napisał, że nie wracam sobie od czasu do
czasu do tych numerów. Jeśli ktoś przystawiłby mi lufę pistoletu do głowy i
kazał wybierać, którą z płyt High Brian wolę, postawiłbym na debiut, który
nieco bardziej trafiał w mój gust, ale Brian
Air to udana kontynuacja i mam przeczucie, że ten zespół jeszcze kilka razy
bardzo pozytywnie mnie zaskoczy. Linie Brian Air może nie dysponują najpiękniejszymi stewardessami na świecie, ale za to nikt nie czepia się rozmiaru bagażu podręcznego, jest sporo miejsca na nogi i na pokład nie wpuszczają małych, drących się dzieci. Ja z nimi jeszcze chętnie czasem polatam.
1. Welcome to Brian Air (1:17)
2. Ikarus (5:31)
3. Sth. Odd (5:18)
4. Frightening Lightning (7:31)
5. Cpt. Zepp (5:32)
6. Uhhh, Baby (3:59)
7. Slow Flight (5:10)
8. Strangest Kraut (Brian Air) (7:36)
--
Zapraszam
na prowadzone przeze mnie audycje Lepszy Punkt Słyszenia oraz Purple FM w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21 i sobotę o 19
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji
Ja mam niestety wielki problem z tą płytą. Podobnie jak Ty debiut przypadł mi do gustu, jednak tutaj to już dla mnie inna muzyczna bajka. Nie podeszła większość utworów i tylko "Ikarus" i "Sth. Odd" są ciekawe jak dla mnie. No jakoś nie chce mi się wracać do tej płyty a naprawdę debiut uważam za całkiem dobrą pozycję.
OdpowiedzUsuń