Shotgun Sawyer to kalifornijska
formacja, która zadebiutowała trzy lata temu krążkiem Thunderchief, a w 2017 roku wydała singiel z dwoma kolejnymi nowymi
nagraniami. W 2019 roku dorzuciła do tych dwóch numerów siedem kolejnych i w
ten sposób powstała płyta numer dwa – Bury
the Hatchet. Przyznam, że wcześniej nie miałem żadnego kontaktu z muzyką tej
grupy, więc gdy zobaczyłem okładkę, byłem przekonany, że będę miał do czynienia
z ciężkim, wgniatającym wręcz w fotel materiałem, w którym pewnie niewiele
będzie miejsca na różnorodność. Pozory czasem mylą.
Dwie pierwsze kompozycje na
płycie – Ain’t Tryin’ to Go Down Slow
i (Let Me) Take You Home – faktycznie
wpisują się w to, czego oczekiwałem po płycie, którą zdobi okładka z czaszką, w
którą wbito topór. Jest dynamicznie, ciężko, motorycznie, choć jednocześnie
muszę zaznaczyć, że nawet w tych kompozycjach także dość melodyjnie. To nie
jest napieprzanie dla samego napieprzania. Zespół nie wdeptuje nas w ziemię, a
proponuje takie nieco motӧrheadowe podejście, tyle że z bardziej melodyjnym i
nieco milszym dla ucha wokalem. Ale po tych dwóch kawałkach mamy pierwsze
zaskoczenie – Backwoods Bear to luzacki,
pół-akustyczny numer, w którym znajdziemy i brudny folk, i trochę południowego
rocka, a może nawet nieco country. Tego się zupełnie nie spodziewałem. Takie
odejście od mocnego, dynamicznego łojenia mamy też w Son of the Morning, które zaczyna się niezwykle spokojnie i choć
nie brakuje w nim momentami ciężaru, całość jest dużo wolniejsza, nieco mroczna
i bardzo klimatyczna, oraz w bluesowym When
the Sun Breaks. I choć resztę płyty zdominował ciężar i rockowy czad, te
kompozycje „z innej bajki” sprawiają, że albumu słucha się bardzo dobrze. A
skoro już jesteśmy przy tych dynamiczniejszych rzeczach, zwrócę uwagę na You Got to Run, w którym znalazło się
nawet trochę miejsca na wpadającą w psychodelię część instrumentalną, czy na Love You Right, w którym panowie trochę
kombinują z rytmem.
Dobre wyważenie natężenia dźwięku
to największa zaleta tego albumu. Płyta trwa niespełna 41 minut, ale gdyby
każdy numer szedł po tym samym schemacie melodyjnego i ciężkiego łojenia z trochę
jednak monotonnym wokalem, szybko zrobiłoby się dość nudno. A tak, dzięki
okazjonalnym wycieczkom poza krainę mocnego riffu, wyszła może i niezbyt
odkrywcza, ale naprawdę przyjemna w odbiorze płyta, która powinna spodobać się
wielu czytelnikom tego bloga.
1. Ain't Tryin' to Go Down Slow (3:16)
2. (Let Me) Take You Home (4:44)
3. Backwoods Bear (3:29)
4. You Got to Run (4:55)
5. Son of the Morning (5:31)
6. Hombre (3:44)
7. Love You Right (5:15)
8. When the Sun Breaks (5:30)
9. Shallow Grave (4:24)
--
Zapraszam
na prowadzone przeze mnie audycje Lepszy Punkt Słyszenia oraz Purple FM w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21 i sobotę o 19
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz